Z notatnika dziejopisa fot. Michał Wencek

Z notatnika dziejopisa

Czytałem niedawno wynurzenia pewnego handlarza zakazanymi towarami, który wypowiedział takie oto zdanie – „w środowisku naszym bywa często tak, że jednego dnia podajesz komuś rękę, a kolejnego ta ręka wali cię na odlew”. Podsumowując zdanie dodał – „ale to są zasady, tego możesz spodziewać się”. Przeczytałem, zamyśliłem się i stwierdziłem, że aby dojść do takich przemyśleń wcale nie potrzeba odnosić się aż form niedozwolonego biznesu. Wystarczy nieraz popatrzeć w telewizornię, aby zobaczyć jak nieciekawe są zasady w polityce. Wydaje się nawet niejednokrotnie, że kibice sportowi, z tymi nawet piłkarskimi na czele, mają wobec innych grup bardziej ułożone oraz honorowe zasady postępowania. Niemniej wiem też, że w środowisku sportowym warto być czujnym i mieć oczy dookoła głowy, aby przetrwać. W innym razie wypadasz z gry. Daję to do wakacyjnych przemyśleń dla wszystkich, którzy uważają, że sport jest czysty oraz daje zdrowie.
Wiemy mniej więcej, gdzie odbędą się mecze barażowe Węgry - Polska. Najprawdopodobniej będzie to Miszkolc oraz Koszalin. Wybór Węgrów przypadł mi do gustu, bo jest blisko naszych granic. Liczę, że spora grupa polskich fanów futsalu skusi się na krótką wycieczkę do kraju Tokaju, aby wspomóc naszą drużynę. W każdym razie namawiam, aby to zrobić.

Niektórym kibicom, szczególnie z południa Polski, gdzie futsal jest najbardziej rozpoznawalny, nawet bliżej będzie na Węgry niż do dalekiego Koszalina, w którym futsal bywa jedynie okazjonalnie. Na szczęście dla tego miasta ma ono wielkiego orędownika w osobie wiceprezesa PZPN, Bednarka, który od lat mocno ogrzewa się przy futsalu oraz beach soccerze. Współczuję osobiście Śląskowi, że nie mają aż tak mocnego przebicia we władzach związkowych, bo właśnie tam – moim zdaniem – taki mecz ze względu na popularność oraz tradycje naszej małej piłki powinien być organizowany. Co prawda, w gronie reprezentantów padają twarde zdania, iż Koszalin jest szczęśliwy, bo tam rozbiliśmy bodajże aż 6:0 Białoruś i kibiców na hali jest full, ale dla mnie argumenty z gatunku życzeniowych. Grając dobrze powinniśmy wygrywać w każdym miejscu naszej pięknej Ojczyzny z rywalami bliskiej nam półki rankingowej. A Węgrzy do takich przeciwników należą.

Polski futsal nie wyróżnia się organizacją wielu klubowych turniejów futsalowych o poważnej randze międzynarodowej. Co prawda gra się wiele turniejowo, ale raczej nie ma w nich zespołów z pierwszej, czy drugiej lub trzeciej półki europejskiej. Kiedyś był atrakcyjny Beskidy Futsal Cup. Teraz jakby zapanowała posucha w tym względzie. Ale końcem wakacji trafi się sympatykom futsalu rodzynek. Wielkie emocje czekają kibiców futsalu na Dolnym Śląsku. Jak poinformował mnie wrocławski członek rodziny, radio Wrocław podało, iż od 31 sierpnia do 3 września rozegrany zostanie 3 turniej Futsal Masters, w którym wystartuje FC Barcelona. Organizatorem turnieju będzie Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice, a mecze grane będą we wrocławskiej Orbicie. Nic tylko pogratulować prezesowi klubu z Jelcza-Laskowic, Sebastianowi Bednarzowi. A wiceprezesowi PZPN, panu Padewskiemu pozazdrościć na jego terenie takiego działacza. W zawodach ma wystartować 8 drużyn. I to nie byle jakich drużyn, bo nawet mających w swoim portfolio mistrzowskie, krajowe tytuły. Poziom oraz emocje więc zapewnione. Wniosek jest prosty. Jak się chce coś zrobić to można. Cichutko i spokojnie robi się w Jelczu-Laskowicach futsal. Tak trzymać. Reszta futsalowego luda niech uczy się. Tylko bez zadęcia.
Pytał mnie znajomy z okolic UEFA, a także z zaprzyjaźnionego futsalu sąsiedzkiego, dlaczego na losowanie barażów do Nyonu nie przyjechała żadna znacząca osoba polskiego futsalu. Rzekomo była jakaś pani ze związku. Piszę rzekomo (jeżeli mylę się, to proszę o sprostowanie), gdyż tematu nie znam i nie zamierzam zgłębiać, jako że nie moje to zabawki i nawet nie wiem kto był w tej Szwajcarii. Jednak o ile tak zdarzyło się, to źle stało się.

Karol Dickens pisał, że ważne jest nie to, co możemy zrobić, lecz to, co zrobić musimy. Nie ma polski futsal zbyt dużo okazji do porozmawiania tete a tete z innymi działaczami futsalu pozakrajowego. A taki kontakt, to co innego niż rozmowa telefoniczna, czy mailowa korespondencja. Zawsze procentuje w dwójnasób. Zdaję sobie sprawę, że jednodniowy wyjazd do Nyonu to żadna atrakcja i nic nie znaczy w porównaniu choćby z kilkudniowym wyjazdem  do Nassau na Bahamach, gdzie przy beach soccerze ludzi z Bitwy Warszawskiej nie brakowało.

Andrzej Hendrzak