Z notatnika dziejopisa
Reni Jusis w swojej piosence śpiewa – „A mogło być tak pięknie, Tak pięknie przecież mogło być, Przyznaj wreszcie, Nadzieje nasze wielkie, Rozwiane w ciągu paru dni, Tyle razy udawałam, Ty łgałeś jak z nut bezbłędnie, W końcu komfortowo to przegrałam”. Ach, jak bardzo pasują te słowa do naszych narodowych oczekiwań i wreszcie porażki polskich piłkarzy na rosyjskim mundialu. To tyle gwoli oceny występu trawiastej kopanej w Rosji.
Niemniej dopiszę jeszcze zdanie rosyjskiego kibica, z którym rozmawiałem po kaliningradzkim meczu Belgii z Anglią. „Bы хотели как лучше, а получилось как всегда” – powiedział do mnie. W tłumaczeniu najprościej brzmi to - „Chcieliście jak najlepiej, a wyszło jak zawsze”. No cóż, nie zawsze wygrywa się. Chociaż teraz nawet zwycięstwo nad Japonią smakuje nie najlepiej, gdy przypomnimy sobie przysłowiową grę „w dziada” jaką zafundowały nam w ostatnich 8-10 minutach meczu oba zespoły.
A zapewne nie zrobi tego PZPN, który skupił się na imprezach mistrzowskich trawiastych. Szkoda. Ale od czego mamy AZS. Rzeczone FISU ogłosiło, iż akademicki turniej zostanie powtórzony w Polsce. Gratuluję prężnemu futsalowo środowisku akademickiemu. Osobiście Piotrowi Kusiowi, który gdzie tylko mógł czapkował oraz pukał i nadal to czyni, w sprawach międzynarodowej pozycji akademickiego futsalu znad Wisły, Odry i Warty. Nikogo nie urażając, pisząc tylko prawdę - nie powiem, że miał łatwo, gdyż nasz futsal dla decydentów wszelkiej maści od ministerstw poprzez związek po samorządy oraz sponsorów, to raczej tylko opłotki. Na szczęście jest Poznań, który w 2020 roku po raz drugi przyjmie akademicką, futsalową brać z całego świata.
Rekord Bielsko Biała otrzymał organizację turnieju preeliminacyjnego futsalowej Ligi Mistrzów. I dobrze. W UEFA doskonale wiedzą, iż to rzetelny klub i nie będzie organizacyjnej poruty. Dla mnie te preeliminacje to tylko przygrywka. W sensie sportowym oczekuję od Rekordu postępu w porównaniu z rokiem poprzednim. Zdaję sobie sprawę, że będzie trudno, lecz po fali pochwał jaka spłynęła na Rekord w trakcie minionego sezonu nie wyobrażam sobie, by wyrażać inne oczekiwania.
Bycie jedynie królem na niezbyt mocnym klubowo krajowym podwórku Rekordzistów – mam nadzieję – już nie satysfakcjonuje. Chociaż z drugiej strony mój optymizm wobec bielszczan nieco został przytłumiony w wyniku odejście Michała Seidlera, było nie było jednego z głównych architektów niezwykłej serii sukcesów Rekordu w sezonie 2017/2018. Myślałem bowiem, że trzon zespołu jest montowany na lata i nie będą mu wyrywane zęby po sezonie, lecz tylko wzmacniane koronkami.
Dlatego tak bardzo czekam na decyzje Komisji Licencyjnej PZPN odnośnie werdyktów licencyjnych dla klubów ekstraklasy oraz I ligi. Z jednej strony chciałbym, aby kluby nie miały problemów z jej otrzymaniem, a z drugiej zdaje sobie sprawę, że jest jeszcze wiele niedociągnięć. Ciekaw jestem czy Komisja okaże się biblijnym Salomonem i wyda wyrok wypływający z głębokiej mądrości (niepoprawnych ukaże, dostosowującym się zawierzy) grożąc palcem, ale i dając szansę naprawy, czy też rzymskim Katonem (postąpi według prawości oraz uczciwości) i sprawi, że ligowa ziemia w futsalu zatrzęsie. Nie mnie to oceniać. Niemniej chciałbym, aby obecne działania Komisji Licencji miały w perspektywie utrwalanie pewnych zasad, które umocnią nasz futsal. Niestety, niesolidny musi odejść. Inaczej nie zbudujemy silnych podstaw futsalu klubowego. A bez tego nasza reprezentacja nie osiągnie stabilizacji.
Andrzej Hendrzak