Dziś środa czyli... FUT5AL HEA7EN

FUT5AL HEA7EN IS BACK!!! Tęskniliście za mną? Nie musicie odpowiadać, pytanie retoryczne. Nie pisałem, bo nie ma Grenia, straciłem motywację. Nikt tak jak Atrakcyjny Kazimierz nie motywował mnie do pracy...

No dobra, wychodzę z hiatusu po półrocznej przerwie, ale nie cieszcie się zbytnio, to jednorazowy wyskok. Może po sezonie jeszcze podsumuję rozgrywki, ale nie obiecuję. A teraz nie będę w ogóle pisać o lidze, bo cztery najlepsze grają o medale, a dwie najsłabsze spadają, wszystko zgodnie z przewidywaniami. Będę pisać o systemie rozgrywek, o przyszłości polskiego futsalu, o koniecznych zmianach.
Czytaj dalej...

FUT5AL HEA7EN

No i byłem na kadrze. "Wielki Biletowy" spadł z fotela bujanego, jak się dowiedział, że w jego ukochanej reprezentacji grasuje taki padalec jak ja. Świętokradztwo i bezczeszczenie relikwii!!! No cóż, jeden spadł ze stołka, a drugi się na niego wdrapał - takie są koleje losu.

Dobra, nie grzebmy w trupach, bo za chwileczkę eliminacje do Mistrzostw Świata Kolumbia 2015. Polska zagra w Portugalii z gospodarzami oraz Rumunią i Norwegią. Portugalczycy wydają się być poza zasięgiem, w światowym rankingu zajmują 4. miejsce. Ale jak to się mówi - zlekceważą nas plus kontuzje i być może nadarzy się okazja na sprawienie wielkiej niespodzianki. Ale na pewno jesteśmy w grze o 2. miejsce, które daje awans do barażów (7 zwycięzców grup kontra zespoły z 2 miejsc, losowanie w lutym 2016).

Ale zacznijmy od początku. Przewodniczący Komisji Futsalu i Piłki Plażowej Bogdan Duraj zaprosił mnie na zgrupowanie jako pierwszego przedstawiciela klubu, który z bliska będzie mógł się przyglądać jak funkcjonuje reprezentacja Polski. W przeszłości nieraz bywało, iż prezesi nie byli zadowoleni z tego, że ich zawodnicy grają w kadrze. Teraz będzie okazja zweryfikować swoje opinie.

A że to była Anglia - kto mnie zna, to wie doskonale, iż na wyspach czuję się wyśmienicie, bardzo interesuję się historią Wielkiej Brytanii oraz tamtejszym sportem, począwszy od futbolu, poprzez rugby, a skończywszy na krykiecie. Przy tej okazji zaznajomiłem Błażeja Korczyńskiego z zasadami tej gry i zaprosiłem do Chojnic na małą gierkę, bo posiadam kompletny sprzęt do tej dyscypliny sportu. "Korek" wcześniej wyzwał mnie na pojedynek w siatkonogę, ale w krykieta sobie odbiję moją ewentualną porażkę ;)

Spotkaliśmy się najpierw w Pruszkowie, gdzie w czwartek wieczorem odbył się trening na hali. W piątkowy ranek (pobudka 4.00 rano!!!) ruszyliśmy do portu lotniczego im. F. Chopina, skąd mieliśmy samolot do Birmingham. Lot trwał 2h, a na miejscu czekał już Colin z Football Associacion, który zapakował nas do autokaru. Czekała nas ponad godzinna podróż do Burton upon Trent, gdzie na obrzeżach miasta znajdował się kompleks St. George’s Park National Football Centre, dom 24 reprezentacji Anglii w piłce nożnej, futsalu i rugby.

Gospodarze rozlokowali nas w 5-gwiazdkowym hotelu Hilton, gdzie warunki były doprawdy wyśmienite. Przestronne pokoje, telewizja Sky, a co ciekawe także specjalny kanał dla trenerów reprezentacji Anglii. Niestety dostępny po wpisaniu hasła :)

Po zjedzeniu obiadu (kilkadziesiąt potraw do wyboru, kilkanaście osób obsługi, wszystko bardzo smaczne i w dużych ilościach) krótka przerwa na odpoczynek, a wieczorem kolejna sesja treningowa. W kompleksie znajdowała się hala przeznaczona tylko do piłki halowej - Nike Futsal Arena.

Sobota to już przygotowania do pierwszego spotkania, krótki rozruch na hali, wczesny obiad i ruszyliśmy całą ekipą na halę. Na trybunach pojawiło się prawie 500 osób (pojemność hali ok. 600 miejsc), w tym spora grupa Polaków, która gorąco dopingowała naszych piłkarzy.

Anglicy robiący stałe postępy (ostatnio wygrali preeliminacje do MŚ i po raz pierwszy zagrają w turnieju Main Round) przez pierwsze kilkanaście minut grali naprawdę świetnie i można nawet powiedzieć, iż chwilami mieli przewagę - ale my mieliśmy Rafała Krzyśkę, wybranego potem MVP meczu. Potem sytuacja wróciła do normy. W ciągu ostatnich pięciu minut pierwszej połowy nasz zespół się rozkręcił i stworzył kilka bardzo dobrych sytuacji, z których wykorzystaliśmy tylko jedną - debiutujący Adrian Skrzypek zdobył gola po podaniu Tomasza Kriezela.

Druga połowa przebiegała pod znakiem naszej dominacji. Co prawda Anglicy doprowadzili do remisu, ale Adrian Pater z PrzK zdobył bramkę dającą zwycięstwo. Po meczu obie strony były zadowolone ze spotkania, my że wygraliśmy, a Anglicy iż zagrali naprawdę dobre spotkanie przeciwko dużo wyżej rozstawionemu zespołowi.

Na tym spotkaniu pojawił się Łukasz Samek wraz z żoną Dominiką, dyrektor Middlesbrough Futsal Club, mieszkający od 10 lat w Anglii w Darligton. Spędził wraz z działaczami kadry sporo czasu, otrzymaliśmy od niego również pamiątki klubowe. Jest to bardzo pozytywna postać polskiej emigracji, wyróżniony w plebiscycie "Wybitny Polak", członek fundacji Arthura Whartona, pierwszego czarnoskórego reprezentanta Anglii, który ma w St. George’s Park swój pomnik. Razem spędziliśmy miły wieczór dyskutując na tematy futsalowe, mnie szczególnie ciekawiła organizacji lig w Anglii i poziom sportowy rozgrywek.

Anglicy są jeszcze za nami, piłkarze trenują raz lub dwa razy w tygodniu i wszyscy łączą granie na hali z grą na trawie. Ale to powoli się zmienia, F.A. wziął się do roboty, liga została przeorganizowana (teraz dwie grupy, północ i południe), wprowadzono konieczność wystawiania angielskich zawodników w składzie. Do tej pory sporo klubów miało korzenie pozawyspiarskie (Helvetia London, Baku United) i grali tam niemal sami obcokrajowcy. Teraz liga ma być bardziej "angielska", co oczywiście ma się przełożyć na poziom reprezentacyjny.

David Henson z FA i Bogdan Duraj

Drugi dzień to śniadanie, odprawa przedmeczowa wraz z analizą video, no i ponownie o 16.00 mecz rewanżowy. W międzyczasie zostałem zaproszony wraz z Bogdanem Durajem i Dawidem Kołodziejczykiem do eleganckiej restauracji w Burton, gdzie spotkaliśmy się z szefem angielskiego futsalu Davidem Hensonem i jego asystentem. Zjedliśmy razem lunch i wymieniliśmy się pamiątkami obu federacji.

Wracając do meczu, trenerzy nie do końca byli zadowoleni z zaangażowania zawodników, zwłaszcza w początkowych minutach pierwszego spotkania. Teraz piłkarze odpowiedzieli w możliwie najlepszy sposób, czyli zdemolowaniem rywala i prowadzeniem gry od samego początku. Wynik 6:1 mówi wszystko, cały zespół zagrał na naprawdę wysokim poziomie. W przerwie meczu spotkaliśmy trenera Portugalii, Jorge Braza, który wybrał się osobiście, aby podglądać Polskę przed turniejem eliminacyjnym w swoim rodzinnym kraju.

Bogdan Duraj i selekcjoner reprezentacji Portugalii Jorge Braz

Cieszy fakt, iż w pierwszym meczu jedną, a w drugim aż cztery bramki zdobyli zawodnicy wywodzący się z drużyny młodzieżowej. Adrian Skrzypek, Łukasz Biel, Tomasz Kriezel i Mikołaj Zastawnik - to przyszłość polskiego futsalu. Teraz zmienia się trener reprezentacji U-21, Gerard Juszczak zrezygnował z prowadzenia tego zespołu, gdyż dostał propozycję pracy w kadrze Nawałki. Jest jeden mocny kandydat do objęcia jego posady, ale poczekajmy na oficjalne potwierdzenie. Będzie to kolejny dobry krok w kierunku rozwoju piłki halowej w naszym kraju.

Po tym spotkaniu drużyna najpierw udała się na odnowę biologiczną, a po kolacji spotkała się z przewodniczącym Bogdanem Durajem i sztabem szkoleniowym. Po części oficjalnej i podziękowaniach za dobre wyniki piłkarze zostali sami, a duża plazma z łączem do internetu kusiła, aby rozluźnić atmosferę. No i włączono pewną słynną konferencję prasową... Trudno sobie nawet wyobrazić te fontanny śmiechu, jakie wybuchały co chwila :)

Rafał Krzyśka i Marcin Synoradzki na siłowni

A ja wraz z Rafałem Krzyśką udaliśmy się na supernowoczesną siłownię, gdzie przerzuciliśmy wspólnie kilka ton żelastwa. Rafał zrobił trening typowo siłowy, ja zrobiłem WOD crossfitowy back squat ladder, gdzie udało mi się pobić swój rekord osobisty, czyli przysiady z obciążeniem 100 kg. Potem basen, sauna i do łóżka, bo znowu wczesna pobudka i poniedziałkowy powrót do Polski. W hotelu w Pruszkowie zdanie sprzętu, obiad i każdy rozjechał się do domu. Wracając z Tomkiem i Sebastianem zabraliśmy też Marcina Mikołajewicza do Torunia. Obiecał, że nie będzie nam strzelał bramek w rewanżu za tę podwózkę ;)

Zapraszam do galerii na stronie Red Devils, gdzie możecie zobaczyć kilkadziesiąt fotek z całego pobytu.

Podsumowując z bliska i naocznie mogłem się przekonać, jak znakomita atmosfera obecnie panuje na kadrze. Znikła presja i strach przed gniewem poprzedniego przewodniczącego, który stworzył trującą atmosferę wokół drużyny, zawodników i trenerów, traktując to wszystko jak swój prywatny folwark. Bogdan Duraj, który zastąpił skompromitowanego poprzednika, nie popełnia tych samych błędów, a wręcz przeciwnie - jest inicjatorem pozytywnych zmian. Nastroje są bardzo bojowe, czuje się, iż każdy członek tej ekipy jest gotów umierać jeden za drugiego. Obecnie wszystkie sprawy są znakomicie poukładane, każdy wie, jakie zadanie do niego należy. Jestem olbrzymim optymistą przed turniejem eliminacyjnym, i szczerze myślę, że ten zespół może wiele osiągnąć. Także duet trenerski znakomicie się rozumie i uzupełnia, kadra ma stworzone komfortowe warunki i jedynie sukcesu sportowego nam brakuje.

I jeszcze parę słów o moim wyjeździe - ostatnio spotkałem się z zarzutami, jakoby zabrałbym komuś, a konkretnie Nicolae Neagu miejsce w kadrze. Z tego co mi wiadomo, to Kola nie ma wizy do UK i dlatego nie pojechał do Anglii. Już kiedyś ktoś nie dopatrzył takich spraw i Neagu został zawrócony z Amsterdamu do domu. Nie do mnie należy załatwianie wiz, nie do mnie należy ustalanie składu sztabu trenerskiego. Zostałem zaproszony na tydzień przed samym wyjazdem, a że zawsze byłem ciekawy "życia wewnętrznego" kadry, to bardzo chętnie skorzystałem z tego zaproszenia. Poza tym to Anglicy płacili za cały pobyt, także nie "naciągnąłem" nikogo na olbrzymie koszty.

A czy się tam na miejscu przydałem, czy też przeszkadzałem - to nie mnie oceniać. Błażej Korczyński w wywiadzie "Futsal Ekstra" (od 28’08 min) powiedział o tym kilka słów.

I na pewno nie jest to #biuropodróżyDuraj jak pewna osoba napisała na twitterze. Uważam, iż jest to bardzo dobry pomysł, otwarcie się reprezentacji na współpracę z klubami, która do tej pory czasami szwankowała. Należy pamiętać, iż ewentualny sukces reprezentacji może otworzyć szerokie drzwi do mediów, które teraz są zamknięte na cztery spusty.

O lidze nie będę dzisiaj szerzej pisał, każdy z naszego środowiska śledzi rozgrywki na bieżąco. Powiem tylko tyle, że wszystko idzie zgodnie z przewidzianym przeze mnie planem - czyli Rekord lekko z przodu oraz szeroki peleton złożony z sześciu drużyn. Myślę, iż do czołowej czwórki awansują drużyny, które będą miały najlepszy bilans meczów w domu, bo wszyscy na wyjeździe punktują bardzo podobnie.

A w ostatniej kolejce nasz Patryk "Laska" Laskowski zdobył gola sezonu. Ten clip poszedł w świat, setki udostępnień, tysiące wyświetleń na youtubie. Znakomita reklama futsalu, znakomita promocja Red Devils i samego Patryka, który z każdym meczem udowadnia, iż było warto postawić na niego.

Mecze Orange Sport - na 11 kolejek tylko jeden mecz Red Devils na żywo w telewizji. Albo pokazujemy dobry futsal, pełną halę i promujemy dyscyplinę, albo jesteśmy w PRL-u i dzielimy wszystko po równo. To także należy ustalić przed drugą rundą rozgrywek, czy chcemy pokazywać produkt, który zachęci ludzi do oglądania piłki halowej, czy też chcemy zadowolić wszystkich prezesów. Nie ukrywam, iż czuję się nieco pokrzywdzony. Mój klub, który gra bardzo ofensywnie (29 goli - najwięcej w lidze, z tego aż 21 w domu), rozgrywa mecze w Chojnicach przy pełnej hali i głośnym dopingu kibiców, a był tylko jeden raz w telewizji.

A tu mamy listę spotkań telewizyjnych i podsumowanie obecności:
1. Gatta Active Zduńska Wola - Clearex Chorzów
2. FC Toruń - Red Dragons Pniewy
3. KGHM Euromaster Chrobry Głogów - Gwiazda Ruda Śląska
4. AZS UŚ Katowice - Nbit Gliwice
5. GAF Omega Gliwice - Pogoń ’04 Szczecin
6. Red Devils Chojnice - Pogoń ’04 Szczecin
7. FC Toruń - Rekord Bielsko Biała
8. Clearex Chorzów - KGHM Euromaster Chrobry Głogów
9. AZS UŚ Katowice - Gatta Active Zduńska Wola
10. Gatta Active Zduńska Wola - Rekord Bielsko Biała
11. GAF Omega Gliwice - FC Toruń

3 - Gatta Active, FC Toruń
2 - Clearex, Euromaster, GAF Omega, Pogoń ’04, Rekord, AZS UŚ
1 - Red Dragons, Gwiazda, Nbit, Red Devils

W zeszłym tygodniu Thomas Neumann, trener reprezentacji Czech w futsalu w poniedziałkowy wieczór doznał udaru mózgu. Szkoleniowiec naszych południowych sąsiadów został przewieziony do szpitala w Hradec Kralove. Thomasa poznałem osobiście we wrześniu br na turnieju 4 Narodów, który odbył się w Tychach i okazał się przemiłym człowiekiem. Życzę mu jak najszybszego powrotu do zdrowia.
Asystent Neumanna, a jednocześnie trener Red Devils Vlastimil Bartosek będzie tymczasowo pełnił obowiązki pierwszego trenera. Czesi także wystąpią w turnieju eliminacyjnym do MŚ, na własnym parkiecie zagrają ze Słowenią, Kazachstanem i Francją. Co będzie dalej to nie wiem, na razie za wcześnie jest dywagować, czy Vlasta pogodzi obowiązki w kadrze i klubie. Mam nadzieję, że tak, bo 5 trenerów w ciągu niecałych 400 dni to chyba byłby rekord w światku futsalowym...

A biorąc pod uwagę trenerów, to nasza liga jest bardzo stabilna pod tym względem, w odróżnieniu od "wielkiego brata" z trawy. Mamy 9 kolejek, a nie było ani jednej zmiany na stołku trenerskim. Kilka klubów jest na pewno niezadowolonych z osiąganych wyników, ale prezesi trzymają nerwy na wodzy. Albo nie mają odpowiednich kandydatów na podmianki ;)

A przecież kilku trenerów jest bez pracy, m.in. Andrea Bucciol, Adam Kryger, Andrzej Antos, którzy zdobywali medale w rozgrywkach klubowych. Jest także Tadeusz Wolny, ale on do tej pory poza Clearex się nie ruszał. Kuba Mikulski wspomniał o Tomaszu Aftańskim, ale on ze względu na pracę zawodową wyłączył się z trenerki, acz nie wyklucza powrotu w przyszłości. Podobnie jak Stanisław Kwiatkowski, który obecnie pracuje w "dużej" piłce w Zagłębiu Lubin, ewentualnie mógłby podjąć pracę w pobliżu miejsca zamieszkania. No i są także Ukraińcy Iwan Ilczyszyn, Roman Smirnow i Oleg Zozula, którzy parę lat pracowali w Polsce i doskonale znają nasze środowisko. Do tego całkiem młodzi Adam Lichota, Paweł Hoeft i Dariusz Motała, którzy prowadzili zespoły w I lidze i FE. Plus cały tabun
"świeżaków" z papierami UEFA Futsal B, którzy z radością by przyjęli ofertę pracy w klubach futsalowych. Kilka szkół trenerskich, kilka różnych koncepcji pracy z zawodnikami. Sam jestem ciekawy, który pierwszy z prezesów nie wytrzyma i dokona zmiany. Mam swojego faworyta, ale nie będę o tym głośno mówić. Napiszę, jak będzie po fakcie.


M7

P.S.
No i wykrakałem... To to nie był mój faworyt ;)


(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice. Nie prezentują również oficjalnego stanowiska redakcji Futsal-Polska.pl)

Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

Profesjonalizm w futsalu

Zacznę od bardzo śmiałej tezy - w polskim futsalu dużo bardziej profesjonalni są działacze niż piłkarze. Może inaczej, działacze dużo bardziej się starają dążyć do profesjonalizmu, niż zawodnicy.
Nasi piłkarze  podchodzą luźno do swoich obowiązków, dominuje postawa "odpykamy" trening i mamy z głowy na dzisiaj nasz klub. Przecież umiemy wszystko, trener znowu przynudzał tymi stałymi fragmentami gry, przecież w meczu i tak nie zdążymy się tak ustawić, więc nie ma co się przykładać do tego. Zawsze możemy powiedzieć, że sędzia pokazywał 4 palce i musieliśmy zagrać szybko wzdłuż linii ten róg, prawda?

Podam przykład z naszego klubu, który zdenerwował naszych trenerów - po meczu na wyjeździe pierwsze zajęcia to była odnowa biologiczna i masaż regeneracyjny. Trzech zawodników wyjechało na kadrę, w Chojnicach pozostało jedenastu.

Wszystko przygotowane, maser jest codziennie obecny na zajęciach, można powiedzieć, że pracuje na pełen etat w klubie. Godziny są wcześniej ustalane na grupie RD na facebooku, każdy wie, kiedy może przyjść i na jaką godzinę. Efekt? Na masaż stawiło się zaledwie czterech piłkarzy. Innym się nie chciało, bo przecież w domu tak fajnie się siedzi, a wyjść na zewnątrz? Przecież jest zimno!!! A przecież to jest praca, za którą dostaje pieniądze. Klub płaci maserowi po to, aby odpowiednio regenerować piłkarza, po to, aby jak najszybciej był gotowy do kolejnego wysiłku na treningu. Płaci też swojemu zawodnikowi nie tylko za występ w meczu.

Czy dany piłkarz, który pracuje zawodowo, np. w banku, szkole czy sklepie, nie przychodzi na zajęcia? Nie. Tam pracę się szanuje, bo jest dyscyplina i porządek. A jak ktoś za taką nieobecność ma dostać karę 50 zł, to jest już wielkie "halo". "Co wy robicie, popsujecie atmosferę w zespole, jaka kara?". Takie można usłyszeć odpowiedzi.

My zrobiliśmy z tym już porządek, ale jestem ciekawy, jak to wygląda w innych klubach. Przypuszczam, iż działacze są tolerancyjni dla takich zachowań piłkarzy. Co do klubów, to wiadomo, zdarzają się opóźnienia wypłat i inne braki, ale na pewno działacze nie ziewają i robią co mogą. Poza tym przepisy PZPN dopuszczają kilkumiesięczne opóźnienia, bo absurdem byłoby stawianie pod ścianą działaczy, gdy się spóźnią z wypłatą. Tutaj musi być obopólne zaufanie, że pieniądze dotrą do kieszeni piłkarzy.

Piłkarz nie bacząc na przeciwności losu, czy też problemy klubu, powinien dążyć do doskonałości. Jeśli będzie coraz lepszy, to także trafi do lepszego klubu. Jak będzie najlepszy, to wyjedzie za granicę do silnej ligi. A u nas dominuje minimalizm. Piłkarze grają całe życie w jednym klubie, bo to jest wygodne. Dla obu stron, bo działaczom jest na rękę wystawianie lokalnego zawodnika, bo nie trzeba wynajmować mieszkania i załatwiać miliona innych problemów, piłkarzowi to pasuje, bo nie musi jeździć na treningi albo się przeprowadzać do innego miasta. Z drugiej strony ograniczone finanse klubów nie pozwalają na wielkie transfery, bo w futsalu nie ma aż takich pieniędzy, aby ktoś z rodziną przeprowadzał się na drugi koniec Polski co sezon. Kółko się zamyka...

Ale profesjonalizm PRZEDE WSZYSTKIM zaczyna się w głowie zawodnika, a nie w klubie. Klub jeśli nie będzie płacić, to prędzej czy później ulegnie likwidacji lub przeobrazi się w amatorski (przykład FC Balticflora Teplice, aktualnego wicemistrza Czech, który wycofał się z czeskiej ekstraklasy i gra w lidze wojewódzkiej). Profesjonalnie podchodzący do swoich obowiązków zawodnik znajdzie bez problemu klub, w którym zostanie doceniony i stosownie wynagrodzony.

To nie przypadek, że bardzo rzadko ktoś z Polski wyjedzie za granicę grać w futsal. W ciągu ostatnich 10 lat jedynie Paweł Budniak zagrał w mocniejszej lidze, choć obecny poziom ukraińskich rozgrywek także nie zachwyca. Wyjazdu Pawła Pstrusińskiego do Serie A2 nie liczę, bo to jednak drugoligowe rozgrywki. Brak jest naszych piłkarzy w Hiszpanii, Rosji, Portugalii, czy też Włoszech, nie ma żadnego zainteresowania piłkarzami czy też trenerami z Futsal Ekstraklasy. Kiedyś Tomasz Aftański prowadził zespół z Cypru, ale to nie była nawet medalowa czołówka tamtej ligi.

Zespoły, które zdobyły tytuł Mistrza Polski furory w rozgrywkach międzynarodowych nie robią, nigdy nie awansowały do Final Four, a rzadko i dawno temu udało się awansować do Elite Round (2. stopień kwalifikacji). Jesteśmy słabi, ale w naszej lidze jak komuś tak powiesz, to obraza gwarantowana. Nosy zadarte go góry, a bez gaci latamy, co nie przeszkadza złote krawaty nosić i klepać się wzajemnie po plecach, jacy my wspaniali i cudowni.

Na mizerny poziom ligi i  reprezentacji, która tylko raz (!) w 2001 roku zagrała na Mistrzostwach Europy składa się właśnie przede wszystkim brak profesjonalizmu u piłkarzy. Nie mówię już o klubach, które ulegają likwidacji po osiągnięciu sukcesów. Ilu Mistrzów Polski się rozpadło? Profesjonalnie budowane kluby z ostatnich lat, Hurtap Łęczyca, Akademia FC Pniewy i Wisła Krakbet Kraków są tylko wspomnieniem. Jedynie Clearex trwa od 20 lat, reszta to nowe twory. Doprawdy śmieszne jest, iż moje Red Devils występujące od 10 sezonów, są jednym z najstarszych klubów futsalowych w Polsce!!!

Wracając do piłkarzy, podam przykład mojego znajomego, byłego już zawodnika Chojniczanki. Miał wyznaczony cel - dostać się do Ekstraklasy na trawie. Ciężko pracował na to, udało mu się w sezonie 2014/15, ale pierwsze podejście miał nieudane - w Zawiszy Bydgoszcz siedział na ławie albo trybunach. Zrobił krok w tył, po I rundzie powrócił do Chojnic, aby grać w I lidze. Wystarczyło pół roku regularnych występów na zapleczu, aby beniaminek Ekstraklasy wykupił go z Chojniczanki i teraz występuje (albo i nie, bo nie zawsze jest w pierwszym składzie) w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ale nie o tym chciałbym napisać, tylko o jego podejściu do obowiązków.

Dieta, dieta, dieta. Na co dzień trzyma się zasady czterech dużych posiłków. Każdy niemal zestaw wygląda tak samo: mięso (wątróbka, indyk, wołowina), jakieś warzywa (gotowa surówka w opakowaniu, szpinak, brukselka), do tego różne kasze, ryż, makaron i tak cały czas w kółko. Sam chodzi na siłownie około 3-4 razy w tygodniu, w zależności jaki mają mikrocykl przygotowania do meczu na trawie.
A u nas? Pizza czy kebab jest częstym obiadem futsalisty. Rok temu, jak zatrudniliśmy trenera od przygotowania fizycznego, zrobiliśmy ankietę wśród piłkarzy, w jaki sposób się odżywiają. Jeden napisał: "śniadanie kawa i wędlina, po południu pizza, wieczorem 4 piwa". Dzisiaj już nie gra u nas. Ale zmienić podejście do złych nawyków jest bardzo trudno.

A piwko i wódeczka, a często także fajeczka, to niemal niezbędny element powrotu z wyjazdu Czasem wydaje mi się, iż niektórzy piłkarze grają w piłkę tylko po to, aby wesoło spędzić czas po meczu. Nieważne czy wygranym, czy przegranym. A profesjonalizm dotyczy także trenerów. Na zachodzie i wschodzie dosłownie wszędzie obowiązuje "dress code". A co w naszej lidze? Patrzymy na mecze, czy konferencje prasowe, a tam trenerzy prezentują prywatne ciuchy. Można to jeszcze zrozumieć, jeśli dany szkoleniowiec ubiera garnitur lub elegancką koszulę, ale inne ubrania rażą w oczy.

Ja generalnie jestem zwolennikiem pełnej identyfikacji drużyny. U nas nie ma możliwości, aby ktoś jechał na mecz w prywatnym stroju. Jest służbowy, klubowy - kurtka, dres, polo i po to zostało to wszystko zakupione, aby zawodnik reprezentował klub. Od chwili wyjścia na zbiórkę, po dotarcie z powrotem do domu jest on w pracy!!! Dlatego też również na mecze domowe obowiązuje strój klubowy. Czasem jeszcze muszę komuś zwrócić uwagę na pojedynczy detal, ale generalnie piłkarze już się nauczyli, iż sponsor techniczny wyposażył nas w sprzęt nie po to, aby leżał on na półce.

Może ktoś powie, że się niepotrzebnie czepiam, bo strój nie gra. Ale pewne zasady obowiązują w zawodowym futbolu, a powinny także w zawodowym futsalu. A przecież mamy aspiracje, aby nasza Futsal Ekstraklasa była zawodowa, żeby była towarem eksportowym. Teraz będą transmisje meczów Orange Sport poza Polskę, więc na pewno nie chciałbym zobaczyć tutaj trenerów w dyskotekowych ciuchach, albo koszulek dla wycofanego zawodnika rodem z bazaru lub z numerem zrobionym z plastra.

Albo transmisje internetowe. Nam się znakomicie współpracuje z KP Sport, którzy profesjonalnie realizują transmisje sportowe. Robimy to już bodajże od 7 lat, co roku jakość transmisji ulegała znacznej poprawie. A co mamy na innych halach? Albo ciszę medialną, jak w pewnym klubie leżącym w pobliżu granicy z Niemcami, lub transmisje bez zegara, wyniku i komentatora. Pal licho "opowiadacza", bo to nie może być ktoś przypadkowy, więc czasem lepiej gdy słychać tylko odgłosy z parkietu i trybun. Ale brak wyniku i zegara jest absolutnie karygodny. Na trawie ostatni raz tak było jeszcze w latach 80-tych, potem najgorsze nawet telewizje pokazywały czas gry i bieżący wynik.

Jak ktoś nie dostrzega, że należy równać do lepszych (vide T-Mobile Ekstraklasa), że należy w maksymalnie możliwym stopniu profesjonalizować wszystkie działania, to jest po prostu amator i niech gra w lidze środowiskowej. Oczywiście to wszystko kosztuje, ale w dzisiejszych czasach można przecież za sponsoring barterowy załatwić niemal wszystko.

Żeby było jasne - u nas jeszcze wiele spraw organizacyjnych nie jest na profesjonalnym poziomie, ale staramy się, żeby z każdym sezonem sprawy szły do przodu. Gdyby zawodnicy w takim samym tempie podchodzili do swoich obowiązków, to nie mielibyśmy problemów ze zdobyciem tytułu Mistrza Polski.

Jak widać wszyscy mamy sporo braków, jakże dużo nam brakuje do zawodowstwa. To, że zawodnik nie pracuje i utrzymuje się z futsalu nie czyni automatycznie z niego - czy też z klubu - zawodowca. To wszystko zaczyna się i kończy w głowie. Dopóki sobie tego nie uświadomimy i nie zaczniemy zmieniać na lepsze, to nigdy nie wyjdziemy z naszego bajora.

A teraz krótko o lidze. Rekord lekko z przodu, ale potem jest grupa 8-9 drużyn, z której każda może włączyć się do gry o medale. Jak sami widzicie niemal każdy może wygrać z każdym, w piątek Clearex wygrywa wysoko z Red Devils, a w sobotę wynik jest odwrotny. Przy okazji, chętnie zagrałbym to spotkanie jeszcze raz, bo ewidentnie ten mecz bardziej my zajebaliśmy (dosłownie), niż chorzowianie nas cudownie ograli.

Odrodzona Pogoń ’04 punktuje, torunianie także notują dobre wyniki. My uporaliśmy się z nimi dopiero w drugiej połowie, a gdyby nie pomoc sędziów w Gliwicach, to być może byliby liderem. Widać, iż Klaudiusz skomponował ciekawy zespół pomimo braku wielkich transferów. Jedynie Gwiazda jak na razie mocno odstaje, ale mają najsłabszy skład na papierze.

No i GAF Omega, która jest największym zaskoczeniem in minus bieżących rozgrywek. Zdecydowałem zapytać się u źródła, co jest grane. Skontaktowałem się z trenerem Marcinem Waniczkiem, który zgodził się odpowiedzieć na moje dwa pytania: czy są jakieś problemy w klubie bądź szatni, czy też może za krótki lub nieodpowiedni okres przygotowań?

Tak, prezesi zrobili wszystko - dosłownie - aby żyło i trenowało się nam dobrze. Różnica w składzie jest spora, ale szatnia musiała być przewietrzona, bo było bardzo gęsto. I to się nam udało. Teraz w szatni jest wszystko okey, zawodnicy, pracowici, grzeczni - może za bardzo. W kluczowych momentach brakuje nam jaj, zawodnicy boją się wziąć odpowiedzialność na siebie. Zawodnicy są nieźli, ale żaden nigdy nie był liderem w swojej drużynie, oni dopiero się tego uczą. Niestety to nie jest piekarnia. Dodatkowo niestety niektórzy nowi zawodnicy mają ogromne problemy taktyczne, tak naprawdę uczymy się podstaw. To nie są gotowi futsaliści, a po tych zmianach w klubie musieli stać się czołowymi osobami. Jak się robi takie zmiany, to muszą być inne parametry, tak jak w Red Dragons, zawodnicy do ciężkiej pracy. Oczywiście ja też chciałem za dużo elementów taktycznych wprowadzić na raz i może z tym przesadziłem. Dodatkowo trochę za mało zwracałem uwagę na ich umiejętności strzeleckie. Okazało się, że mamy zawodników, którzy albo w poprzednim sezonie grali na poziomie II lub I ligi, albo zdobywali 3-4 bramki w sezonie. I niestety brakuje nam strzelców. Mam jeszcze analizy szczegółowe, np. pivoci Pogoni w drugiej połowie meczu zagrali na skuteczności 73,5% (przyjęcie piłki, asysty itp.), a nasi na poziomie 45,1 %, gdzie i my i Pogoń dostarczyliśmy do pivotów po 28 piłek. A na koniec powiem, że piłka jest jak k...a, raz da tobie raz da komuś innemu.Marcin Waniczek


A ja w miniony weekend zajrzałem na rozgrywki I ligi futsalu, grupa północna. W Gdańsku zmierzyły się zespoły Politechniki Gdańsk z AZS-em Uniwersytet Warszawski (tradycyjnie relacja z więzienia). Wynik 4:3 dla gości, mecz pomimo mocno średniego poziomu gry bardzo ciekawy do oglądania, bo oba zespoły na przemian obejmowały prowadzenie i nie brakowało emocji. Drugi filar od lewej - tam się chowałem, prowadząc eksperymentalną transmisję na żywo na apce Periscope. 

W grupie I absolutnym faworytem jest zespół AZS-u Uniwersytet Gdański, gdzie wreszcie poszli po rozum do głowy i zaczęli myśleć, i grać futsalowo. Wojtek Pawicki grającym trenerem, w bramce doświadczony Jacek Burglin, plus piłkarze, którzy chcą trenować na hali. Wyniki przyszły od razu i szturmem wezmą ten awans. Ale o drugie miejsce będzie się bić kilka drużyn. TAF Unikat Toruń, czyli dwa w jednym - rozsądna decyzja o połączeniu dwóch małych klubów w jeden, który ma aspiracje do gry wyżej. Sporo doświadczonych zawodników, ambitny trener i tacy sami działacze. Życzę im powodzenia, bo znamy się bardzo dobrze. Jest jeszcze Constract Lubawa, gdzie ludzie są głodni futsalu i w komplecie wypełniają trybuny. Szkoda, że burmistrz nie patrzy życzliwym okiem na ten klub, bo na piłkę halową przychodzi dużo więcej, niż na kopaninę na trawie. Tam dokonano bardzo ciekawego transferu, nie piłkarza a działacza. Do klubu dołączył Marek Wiśniewski, czyli człowiek który założył Marwit, a potem FC Toruń. Nie będę wnikać, dlaczego pozbyto się go z drużyny beniaminka FE, bo to są wewnętrzne sprawy klubu, ale na pewno Constract zyskał sprawnego działacza, który zna się na futsalu i organizacji sportowej. Nie raz się z Markiem spieraliśmy, nie raz godziliśmy - ale obaj jesteśmy fanatykami futsalu i mam do niego ogromny szacunek.

Z tyłu czai się ekipa Jurka Siemienieckiego, który z roli dostarczyciela punktów zamienił się w "zabieracza". To kolejny pasjonat futsalu, który od podstaw stworzył i wytrenował swoją drużynę. Szkoda, że kilku ciekawych zawodników uciekło mu na trawę i obecnie są w "dużej" Pogoni Szczecin.

W Gdańsku była okazja pogadać z Gerym i "Tapczanem", czyli Kamilem Kajetaniakiem, który latem przebywał na testach w naszym klubie. Na razie jest drugim golkiperem, ale liczę, iż się przebije do składu i pobroni trochę, bo to wariat między słupkami. I bardzo dobrze, bo tylko tacy mogą coś osiągnąć, to nie pozycja dla lalusi.

Liczyłem na przyjazd Kuby Mikulskiego, który zalega mi z wypłatą honorarium za 40 felietonów, ale wymigał się chorobą. Z drugiej strony, to nie wiem, jakby miał zabrać 40 świniaków w autokarze, jeszcze by je pomylono z działaczami wiodącej partii w naszym kraju.

Właśnie, na sam koniec agitka polityczna. Zachęcam wszystkich do pójścia na wybory w niedzielę, bo to w kontekście futsalu także bardzo ważna sprawa. Obecnie firmy nie mają żadnych ulg związanych z finansowaniem sportu, a są obciążane horrendalnymi stawkami podatkowymi. Z racji mojej funkcji w klubie jestem w stałym kontakcie z wieloma firmami, które są sponsorami RD, albo by chciały takowymi zostać, ale w obecnej chwili ich po prostu nie stać na marketing sportowy, bo ledwo wiążą koniec z końcem.

Chore jest także obciążanie klubów pełnym podatkiem od wynagrodzeń. Nie dość, że mam kolana wytarte od proszenia się o każdą złotówkę, to jeszcze potem rząd zabiera mi 19% od każdej pozyskanej złotówki, a wypłaconej zawodnikowi. A każda przeznaczona na działalność statutową powinna być zwolniona z opodatkowania, inaczej kluby nie mają szansy na szybki rozwój.

Sam prowadzę własną działalność gospodarczą i rocznie płacę spore sumy na podatek dochodowy, który jest niczym innym, jak podatkiem za dobrą robotę. Im więcej wypracuję zysku, tym więcej urzędnicy mi ukradną, znaczy zabiorą pod przymusem. Jest to po prostu złodziejstwo!!! Z ogromną chęcią wydałbym te pieniądze na kolejny krok ku profesjonalizacji Red Devils, niestety muszę dofinansować ośmiorniczki i obowiązkowe premie dla urzędasów.

Nie będę wskazywał palcem, ale gorąco namawiam na oddanie głosu na partie, których celem jest obniżenie podatków. Nie zmarnujesz swojego głosu, wręcz odwrotnie. Wszyscy możemy z tego tylko skorzystać!!!


M7

(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice. Nie prezentują również oficjalnego stanowiska redakcji Futsal-Polska.pl)

Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

FUT5AL HEA7EN is back!!! A to już 40 felieton!!! Miałem setki telefonów, tysiące smsów, miliony zapytań na facebooku i twitterze, kiedy znowu coś napiszę. Papież wysłał gołębia pocztowego, Obama posłał ambasadora, a Królowa Angielska lokaja z herbatką...

Cóż, prawda jest taka, że NIKT nie zapytał dlaczego FH się nie ukazuje. Albo świadczy to o bardzo małym zainteresowaniu ogólnie futsalem, albo że piszę słabo i nudno. A może oba powody... Dobra, nie traktujmy tego jako misji dziejowej, a jako lekkie urozmaicenie szarej codzienności futsalowej, gdzie mamy jedną stronę informacyjną i jeden żyjący portal o piłce halowej. Najbardziej popularna dyscyplina w Polsce pod względem liczby uprawiających sport, a informacji w mediach tyle samo, co o grze w "bule". Nic się nie zmieniło, ale nie narzekajmy już na początku. Mi się siedzi komfortowo w tym naszym bajorze.

Przez cały sierpień i wrzesień miałem mnóstwo roboty w klubie - wiadomo, kompletna przebudowa drużyny zajmuje naprawdę dużo czasu. W mojej firmie także się nie leniłem, bo trzeba zarobić na chleb ze smalcem i benzynę do Ferrari. Dopiero wypoczywając na urlopie, gdzieś tam na krańcu świata jeżdżąc na legwanie, nabrałem ochoty na powrót do tej pisaniny. A ostatnio wylegując się w przezroczystej wannie przyszło mi do głowy parę tematów, o których coś tam teraz postukam. W tym sezonie nie będę pisał regularnie co tydzień, ale postaram się raz w miesiącu podsumować bieżące wydarzenia i wbić kij w mrowisko, które mi się nie spodoba.

No to zaczynamy, poskaczę trochę po drużynach, przedstawię moje typy na bieżący sezon, zespoły podzieliłem na kilka grup. O medale powalczą Rekord, Gatta i... Red Dragons. No i po cichu liczę, że uda się nam podłączyć do czwórki. Rok temu tak samo miałem nadzieję, skończyło się na 9. miejscu. Albo jestem naiwniak, albo nie znam się na futsalu. Pewnie to i to ;)

FINAL FOUR

Rekord - dysponuje najszerszą ławką rezerwowych złożoną z klasowych zawodników, a to bardzo ważne w kontekście całego sezonu. Brakiem klasowych zastępców Gatta przegrała tytułu Mistrza Polski, kiedy w końcówce 2014/15 dopadły ich kontuzje. Rekordziści nie popełnią takiego błędu, doszedł im jeszcze Roman Wachuła, a to górna półka. Pierwszy sezon za kierownicą Andrzeja Szłapy, który zjadł zęby na futsalu, najlepsze zaplecze organizacyjne w całej lidze - to musi skończyć się medalem. Faworyt nr 1, który może na dłużej zakotwiczyć na tronie.

Gatta Active - najwyżej sklasyfikowana drużyna poprzedniego sezonu. Niestety, ponownie dosyć wąska kadra, wzmocniona tylko młodzieżą, może nie pozwolić na złoto, ale jakość w tym zespole jest ogromna. Grający trener Marcin Stanisławski plus grupa starych wyjadaczy parkietu gwarantuje solidność, co mieliśmy okazję zaobserwować w ostatnim meczu, kiedy wyszli z 0:2 w meczu z dobrym zespołem GAF. Krawczyk nadal w wysokiej formie, będzie ciągnął ten wózek. Na "Krawca" obrońcy powinni wychodzić z siekierami, ale on nawet o jednej nodze potrafi sam wygrywać mecze. Zresztą niektórzy złośliwie mówią, że ma tylko jedną.

Red Dragons - niektórzy może się zdziwią, że typuję ich do medalu. Bo odszedł Solecki, a przyszło kilku juniorków, to będą słabi i w ogóle chłopcy do bicia. Jo, jo, rok temu też było tak gadane. Ale ten zespół ma cement w sobie, nie stawiają na indywidualności, ale na drużynę. Łukasz Frajtag potrafi tak ustawić taktykę pod rywali, że naprawdę bardzo trudno jest im strzelić gola. A Foltyn, Król Kebabów z Pyrlandii wreszcie usadowił się na stałe w kadrze, co zmobilizuje go do jeszcze lepszych występów niż w ostatnim sezonie. Oczywiście zniknie element pewnego lekceważenia pniewian, który miał miejsce poprzednio, ale u siebie będą bardzo mocni.

Czwarte miejsce pozostawiam nieobstawione, dla czarnego konia rozgrywek (chętnie bym się ubrudził).

MIDDLE EARTH

Clearex - jak na razie to rozczarowują, dobre transfery nie dają punktów, ale poczekajmy. To może być wielki sezon Zastawnika, który powołany do kadry seniorów mocno się wyróżniał na plus. Jeśli będzie tak grał w klubie, to będzie talentem na miarę Tomka Kriezela, a może nawet większym? Paweł Budniak zrezygnował z kadry, to skupi się na klubie, co może się obrócić na korzyść chorzowian. Byle w szatni było spokojnie, bez awantur i zbytniej presji, którą na pewno czuje Tomek Ulfik. Z drugiej strony XX-lecie klubu na pewno do czegoś zobowiązuje. Prezesowi śni się medal...

GAF Omega - prężnie działają marketingowo, zespół mocno przebudowany, ale na razie falstart w rozgrywkach. Trudny kalendarz także nie sprzyja zbieraniu punktów, tak więc po 3 kolejkach nieoczekiwanie zaledwie 11. miejsce w tabeli. Ale ten zespół ma jakość, więc będzie się wspinał wyżej. Duże oczekiwania i apetyty działaczy - czy Marcin Waniczek im sprosta? Mają tam cierpliwość, więc trener może spać spokojnie. Ciekawy jestem Portugalczyka, podobno ma duże papiery na granie. Jak rozrusza zespół, to będą urywać punkty najlepszym.

Pogoń 04 - Wielka niewiadoma. Solecki wypadł z kontuzją (Domino, wrócisz szybciej niż myślisz!!!), odszedł Kubrak, jeden z symboli klubu, lider w szatni. W bramce Lasik, wielka odpowiedzialność, bo właśnie tyły zawiodły i zaprowadziły "Portowców" do I ligi. Wydaje mi się, iż mają tam braki w koncentracji, przestoje w meczach, kiedy nawet grają całkiem dobrze, ale w pewnym momencie znikają z parkietu. Jak Łukasz Żebrowski wyciągnie wnioski ze swoich błędów, to zaczną grać to co kiedyś. Raczej nie jest to medalowa kapela, ale spadek też im nie będzie grozić.

KGHM Euromaster Chrobry - tu wygramy, tam przegramy, gdzie indziej zremisujemy. Typowy średniak, ani medal, ani spadek. Nieśmiertelni bracia Pieczyńscy pociągną zespół, który potrafi pokonać najlepszych, po czym przegrać z najsłabszymi. Mam też nadzieję, iż szybko zdejmą blokadę informacyjną. Strona klubowa martwa, większość wpisów z 2014 roku, choć chyba przypadkiem zapraszają na głównej stronie na spotkanie II kolejki z Nbitem, które odbyło się 25 września. Chyba zakupię DeLoreana i  się wybiorę na ten mecz.

Football Club - dziwię się samej nazwie, bo logika podsuwa, iż powinien to być Futsal Club. Taką nazwę w Toruniu zastrzegł kiedyś zmarły już szef Tacho - Adam Barcikowski i nowopowstały klub musiał obrać nowy szyld. No i władze miejskie podobno nie wiedzą, co to jest "futsal", i aby uzyskać jakiekolwiek dofinansowanie projektu, to należy używać terminologii z dużego boiska. Jak zwał, tak zwał - kiedyś ten pomysł na futsal w mieście Pierników wypali, bo działacze postępują mądrze i według ustalonego planu. Naprawdę silna ekipa konkretnych działaczy, prędzej czy później będą się mocno liczyć w polskim futsalu. Ale jeszcze nie w tym sezonie, jedna czwórka do gry, reszta to tylko uzupełnienie. Największą gwiazdą trener, no i Miki, który gwarantuje gole dające utrzymanie. Dwa pytania - ciekawie, ile takich samych białych koszul Klaudiusz Hirsch zakupił 7 lat temu? I ciekawe, dlaczego odpalili Marka Wiśniewskiego, jednego z pionierów toruńskiego futsalu? Pewnie prędzej usłyszymy odpowiedź na to pierwsze pytanie...

Nbit - sporo doświadczonych zawodników, dużo szumu marketingowego, jak na beniaminka wyglądają bardzo przyzwoicie. Niektórzy powiedzą, że to popłuczyny i odrzuty po PA Nova i GAF-ie, ale robią punkty od samego początku, a to bardzo ważne dla psychiki zawodników. Rozpoczęli z dużą dynamiką i gdyby nie głupie błędy w końcówce meczu z Euromasterem, byliby liderem tabeli. Na medal chyba są za krótcy, ale w lidze powinni się utrzymać.

AZS UŚ - Błażej Korczyński przestał grać, to dla nich ogromna strata. 11 goli i pewnie drugie tyle asyst w ostatnim sezonie, nie będzie łatwo zastąpić "Korka" na placu. Raczej słabszy sezon, ale tutaj podobnie jak w Pniewach liczy się zespół, a nie jednostki. "Krzycha" będzie miał sporo roboty, ale jest kadrowicz - to musi być forma. Oby nie było tak, że Korek będzie musiał odwiesić trzewiki...

LOS DESPERADOS

Gwiazda Ruda Śląska - "obrabowana" przez Clearex z najlepszych graczy, połatana niechcianymi zawodnikami, będzie miała bardzo ciężko w tym sezonie. Główny pretendent do spadku, ale już nie raz w ostatniej chwili urywali się ze stryczka. Co prawda, kilka razy przy zielonym stoliku, ale tutaj widać właśnie słabość polskiego futsalu. Słaba stabilność organizacyjna i finansowa klubów niemal co roku zmienia skład ekstraklasy. Niektórzy zawodnicy rudzian chwalą się "majstrami" na facebooku, ale może lepiej skoncentrować się na chwili obecnej, niż żyć przeszłością, bo tym d... nie uratujesz. "Wspomnień do gara nie włożysz", jak mawiał Artur Chrzonowski, a wypłaty w I lidze są dużo mniejsze, więc brać się do roboty na treningach, zamiast stukać na facebooku. Polski gangster nie ma luzu - zamieńcie tylko gangster na futsalista i miasto na futsal. Lekka szyderka nikomu jeszcze nie zaszkodziła ;)

NIESKLASYFIKOWANI

A na koniec moja ekipa Red Devils - już  niektórzy obwołali nas Mistrzami Polski, na razie to przegraliśmy mecz z Mistrzem Polski. Ja od początku studziłem emocje, zarówno w Chojnicach, jak i w innych futsalowych miastach. Zespół został gruntownie przebudowany, a do jakichkolwiek sukcesów bardzo daleka droga. Nie mamy też kompletnej drużyny, tak więc nie stawiałbym nas w gronie faworytów. Mamy dobry zespół, ale nie bardzo dobry. Jak nam nie pójdzie, to będziemy handlować kawą.

A Rekord - to nasz prawdziwy "hoodoo" team. Graliśmy już bodajże 12 razy przeciwko sobie, ponieśliśmy 11 porażek i raz wymęczyliśmy zwycięstwo na wyjeździe w sezonie 2012/13. Chyba żaden inny zespół nie ma aż tak tragicznej statystyki przeciwko rywalom, jak my z Rekordem. Grać z nimi w finale play-off - to lepiej od razu oddać mecze walkowerem, przyoszczędzimy na wyjazdowych kosztach.
Już to pisałem na twitterze, w niedzielę dwóch panów w turbanach pozbawiło szansy na choćby gola dwóch moich ukochanych zespołów. Bartłomiej Nawrat i Petr Cech okazali się murami nie do przejścia. Dwie czapy polskich i angielskich "Czerwonych Diabłów", potem jeszcze Lech w ryj na Cracovii i tak zakończyła się ta ostatnia niedziela.

Gdyby nie wygrana Rangersów, to rzuciłbym się pod pociąg, albo obejrzał cały mecz KGHM Euromaster - Gwiazda. Na szczęście do szyn mam daleko, a na meczu zasnąłem w trakcie pierwszej połowy, moje dwa psy i bakterie chwilę wcześniej. Takie spotkania najlepiej oglądać w telegazecie (przy okazji, kto jeszcze pamięta stronę 243???) Podczas meczu jedynie na Dareczku można było zawiesić oko, gra z klasą to samo od 147 lat. A tak w ogóle byłem bardzo zdziwiony, drużyna Euromastera w telewizji? Jakieś ogromne niedopatrzenie klubowego działu odpowiedzialnego za "Top Secret". Chyba polecą głowy, jak kiedyś w bitwie pod Głogowem.

Nie będę opisywać wydarzeń z poszczególnych spotkań - wiele meczów jest transmitowanych na żywo i każdy miał możliwość obejrzenia relacji, skrótów czy też pomeczowych wywiadów. Martwi tylko fakt, iż sędziowie ponownie starają się być głównymi aktorami widowisk sportowych i w dwóch na sześć meczów 3. kolejki wpłynęli swoimi decyzjami na wynik spotkania.

W meczu Nbit Gliwice - FC Toruń Michał Suchocki został zahaczony nogą o nogę przez rywala. Można dyskutować czy to było mocno czy nie, ale spowodowało upadek kapitana gości. Na 1000% nie było to wymuszenie faulu, a sędziowie ku mojemu zdumieniu pokazali "Suchemu" drugą żółtą kartkę i dzięki tej głupiej decyzji gospodarze grali końcówkę meczu w przewadze, co skrzętnie wykorzystali strzelając zwycięską bramkę.

Drugim spotkaniem, gdzie arbitrzy się nie popisali, był mecz Clearex Chorzów - Pogoń ’04 Szczecin. Tutaj także w końcówce meczu dali plamę, gdyż zawodnik Pogoni na 1000% był faulowany przed polem karnym. Jeśli w ogóle był, bo Tubacki wyraźnie przyaktorzył czując na sobie dłoń rywala. Arbitrzy podyktowali rzut karny, który na trzy punkty zamienił "Tuba".

Oba mecze były na styku, oba zostały rozstrzygnięte przez wyimaginowane przewinienia. Rozumiem, że futsal jest szybką grą, ale sędziowie muszą bardzo zwracać uwagę na miejsce faulu, a przede wszystkim nie karać pochopnie zawodników za nie popełnione przewinienia.

Druga sprawa to, iż nerwowo było po meczu w Chorzowie. Nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Zwalanie wszystkiego na jedną pomyłkę sędziowską nie jest najlepszym sposobem na tłumaczenie własnych słabości. Żeby wygrać mecz, to chyba najpierw trzeba coś strzelić. Wystrzelali się na Gwieździe, a teraz bicie głową w szczeciński mur.

Powstała chyba nowa dyscyplina sportu, sprinty działaczy na środek boiska. Obserwowaliśmy to ostatnio w Chorzowie i Bielsku Białej. Nie będę gorszy, zawsze lubiłem krótkie dystanse, więc obserwujcie mnie ze stoperem w ręku po zakończonym spotkaniu z Gattą.

Podobają mi się inicjatywy Futsal Kids w Pniewach i Toruniu. U nas też ruszamy z zabawą z futsalem dla młodych adeptów, powstaje grupa dla 10-latków i młodszych dzieciaków. We wtorek ruszyliśmy, Tomek Kriezel będzie pokazywać, jak się zakłada dziury do tyłu. To naprawdę niewiele kosztuje, a może uda się zarazić futsalem nowe pokolenia. I o to chodzi, szerzyć bakcyla gdzie tylko można, robimy zarazę!!!

A teraz parę słów o reprezentacji, najnowsze powołania do kadry nie są zaskoczeniem, kolejne nominacje trenera Andrzeja Biangi są powtarzalne, skład jest stabilny. Dla mnie osobiście powołanie Krzysztofa Elsnera nie jest niespodzianką. Ten chłopak wyróżniał się już w Unikacie Osiek, graliśmy z nimi na początku roku w rozgrywkach Pucharu Polski. Wygraliśmy co prawda 5:3, ale Elsner strzelił nam wszystkie gole i śmiało radził sobie z naszą obroną. Interesowałem się tym zawodnikiem, ale ze względu na miejsce zamieszkania (Toruń) i fakt wywalczenia awansu przez miejscowy FC właśnie tam znalazł swój nowy klub. Myślę, iż w tym sezonie zyska potrzebne mu doświadczenie i w kadrze zakotwiczy na dłużej.

W temacie kadry mogę napisać, iż wiele zmieniło się na lepsze. Na turniej Państw Wyszehradzkich zostałem oficjalnie zaproszony przez przewodniczącego Komisji Futsalu Bogdana Duraja i z bliska mogłem przypatrywać się naszej reprezentacji i całej otoczce turnieju. Już nie musiałem załatwiać sobie akredytacji prasowej jako pismak portalu www.futsal-polska.pl, co miało miejsce na turnieju eliminacyjnym w Krośnie, a zaproszenie mojej osoby potraktowałem jako sygnał normalizacji stosunków na linii kluby FE - kadra. Otwartość, przejrzystość, brak atmosfery wiecznych podejrzeń i niekończących się zebrań "motywacyjnych", brak presji i chorych ambicji skompromitowanego Kazimierza G. wpłynęły pozytywnie na zawodników i trenerów. Andrzej Bianga zaraz na początku wykonał bardzo mądry ruch z desygnacją Błażeja Korczyńskiego na swojego asystenta. Myślę, iż ta para może sporo osiągnąć, a oczyszczenie atmosfery może tylko wpłynąć na polepszenie wyników.

Nowym przewodniczącym Komisji Futsalu został Bogdan Duraj, człowiek z Chojnic. Znamy się od wielu lat, razem pracowaliśmy w Chojniczance, a potem Holiday'u. Nasza znajomość miała upadki i wzloty, ale zawsze potrafiliśmy usiąść do stolika i wyjaśnić sobie nieporozumienia. Ogromnym plusem Bogdana było odcięcie się od Kazimierza i teraz może pracować na własny rachunek. Ma sporo dobrych pomysłów i szczere chęci poprawy jakości polskiego futsalu. Jak każdy człowiek ma swoje plusy i minusy, ale w odróżnieniu od swojego poprzednika potrafi rozmawiać i nie ma oporów, aby korzystać z dobrych rad osób związanych z polskim futsalem. Ostatnio często rozmawiamy i myślę, że sobie znakomicie poradzi, bo zawsze był dobrym organizatorem. Ode mnie ma głos na "tak" i czystą kartę. Dajmy mu spokojnie popracować, a po sezonie ocenimy efekty.

Bye bye, do następnego razu, spadam na trening CrossFitu. Troszkę prywaty - mała reklama naszego Falanga CF Box, gorąco polecam każdemu, kto się chce zmierzyć przede wszystkim sam ze sobą :) Link 1 | Link 2 | Link 3

Jakub Lempski: Szczęśliwego Nowego Futsalowego Roku

Kolejny sezon Futsal Ekstraklasy już za chwilę. Nadchodzą kolejne chwile uniesień, smutków, radości, jednym słowem emocji. Tych jednak nie brakowało także w przerwie rozgrywkowej. Wiele wydarzeń mających miejsce latem tego roku, spowoduje zmianę naszego futsalowego krajobrazu. Jako, że ostatnio spędzam czas w miejscu odosobnienia (nie, nie w więzieniu. Za nerwowe reakcje w stosunku do sędziów jeszcze tam nie zamykają :)) postanowiłem z dystansu podsumować letnie wydarzenia. Z dystansu bo od Polski dzieli mnie kilka tysięcy kilometrów. Bo od czasu tych wydarzeń trochę wody w Wiśle upłynęło. Wreszcie bo po spadku AZS-u UG, na najwyższą klasę rozgrywkową patrzę dużo bardziej obiektywnie.

Najważniejszą i najgłośniejszą informacją letniej przerwy było bez wątpienia wycofanie się Wisły Krakbet Kraków z rozgrywek. To kolejny dowód na to, że futsalowi w Polsce wciąż bardzo daleko do profesjonalnej dyscypliny. Nie wchodzę w szczegóły, bo ich nie znam, ale znowu potwierdziło się, że klub finansowany przez jeden podmiot nie ma prawa bytu na dłuższą metę. Ciekawe kto będzie następny. Bo o to, że to nie ostatni klub wycofujący się z rozgrywek w bliżej nieokreślonej przyszłości, jestem niestety pewny. Kolejna porażka polskiego futsalu. Porażka, która na szczęście ma też swoje plusy. Pierwszy z nich to wyrównana liga. Na Twitterze w zabawie zapoczątkowanej przez Rafała Szlagę póki co najczęściej wymieniane w kontekście mistrzostwa są Rekord i Red Devils (Czerwone Diabły jako mistrzów typują co prawda tylko chojniczanie, ale w gronie faworytów są na pewno). W walkę o najwyższe cele włączą się też najprawdopodobniej Clearex, Gatta, Pogoń. Na niespodziankę stać beniaminków, Smoki z Pniew mogę ponownie zaskoczyć. Oj wielki szacunek dla tego, kto prawidłowo wytypuje kolejność ligi. Drugim plusem wycofania Wisły jest powrót w szeregi FE Pogoni Szczecin. Pod względem hali, kibiców, atmosfery na meczach, to zdecydowanie większa jakość niż "Biała Gwiazda". Sportowo też - przy kilku wzmocnieniach dokonanych latem przez "zero-czwórkę", może być niewielka strata. Co się stało, to się nie odstanie. Tylko UEFA Futsal Cup żal...

Kolejną zmianą od nowego sezonu jest nowy system rozgrywek. A nie... to nic nowego. W końcu co roku gramy inaczej. Nie rozumiem tego, bo w przecież w spółce kluby są w większości te same, zarząd też się nie zmienił. A to, co rok temu było "cacy", teraz jest "be". Albo zrezygnujmy z udziwnień i grajmy standardowo mecz i rewanż, albo wprowadźmy rozwiązanie przynajmniej na kilka lat, po których będzie można stwierdzić, czy się sprawdziło czy nie. Ja jestem jednym z nielicznych zwolenników opcji rozgrywek, jakie mamy w piłkarskiej ekstraklasie (przy założeniu, że nie można zrobić standardowych play-offów). Podział ligi na dwie szóstki, podział punktów dla spłaszczenia tabeli i mamy emocje. Argument o braku terminów? To zaledwie 5 dodatkowych kolejek, dwie więcej niż w obecnym sezonie. Zaczynamy tydzień szybciej, kończymy tydzień później, ewentualnie szukamy w środku rozgrywek jakichś świąt. To nie jest niewykonalne. Argument o braku pieniędzy? To tylko 2-3 wyjazdy więcej. Jeśli nie mamy na to, to może nie grajmy ligi, tylko turnieje po kilka zespołów. Najlepszy bramkarz będzie dostawał rękawice Asadi, a strzelec piłkę z Biedronki. Jak amatorka, to amatorka. Półśrodki są naprawdę bez sensu. Obecny system z play-offami dla najlepszej czwórki jest co prawda lepszy niż zeszłosezonowy, ale to jednak wciąż kolejny półśrodek.

Temat reformy rozgrywek łączy się zwykle z transmisjami telewizyjnymi. Te w kolejnym sezonie ponownie będą w Orange Sport co bardzo cieszy! Niestety mniej cieszy ten artykuł. Jak widać oglądalność OS w kontekście zawirowań wokół stacji spada, a to przekłada się na mniejszą szansę zdobycia nowego fana futsalu. Plusem jest za to powrót za mikrofon Rafała Kędziora, który nie tylko jest dobrym komentatorem, ale wie też, kiedy jest podwójne podanie do bramkarza, a kiedy przedłużony rzut karny. Ciekawe, kto będzie najczęściej zasiadał u jego boku w roli eksperta?

Pisząc o futsalu, nie sposób nie wspomnieć także o zmianach, które miały miejsce w naszej reprezentacji. Andrea Bucciol po fatalnym dla nas turnieju w Krośnie pożegnał się z funkcją selekcjonera, a jego miejsce zajął dotychczasowy asystent - Andrzej Bianga. Dużym "wzmocnieniem" dla kadry może być obecność na ławce Błażeja Korczyńskiego, który będzie wspomagać Biangę. Taka sama zmiana jak w reprezentacji miała miejsce też na szczycie polskiego futsalu. "Maxi Kaz" zastąpiony został przez swojego zastępcę Bogdana Duraja. Czy to oznacza duże zmiany w zarządzaniu futsalem? Nie sądzę, ale oby to wszystko wyszło naszej dyscyplinie na plus.

To co najbardziej cieszy, to fakt, że wciąż nie brakuje w naszym kraju futsalowych maniaków. Wciąż wiele osób próbuje promować naszą dyscyplinę na wszystkie możliwe sposoby. Cieszą nowe futsalowe publikacje. Kluby rozwijają swoje strony internetowe, produkują coraz więcej materiałów, Constract rusza właśnie ze "Studio Futsal", również i my w KP Sport prezentować będziemy "Futsal Raport". Niestety, nie było mi dane przygotowywać tego programu i sam jestem ciekawy co Marek Siwik z ekipą stworzyli.

No, ale koniec już o pierdołach. Wszyscy ruszajmy na halę i zacznijmy mówić, pisać i nagrywać o tym, co w futsalu najpiękniejsze. O bramkach, paradach, dryblingach, a to co działo się latem - pora puścić w zapomnienie. Szczęśliwego Nowego Futsalowego Roku :)

Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS