Nagranie meczu / Telewizja Centrum

Ukrainki silniejsze od Polek. Na trybunach ponad tysiąc widzów

Trzeci w historii sparing reprezentacji Polski kobiet w futsalu przyniósł pierwszą porażkę. W Krośnie lepsze od podopiecznych Piotra Siudzińskiego okazały się Ukrainki.
 

PolskaPolskaUkraina - Ukraina
3:5

Bramki: Agata Sobkowicz 2 (10, 15), Justyna Maziarz (34) - Julija Titowa 2 (6, 28), Karina Łyczko (8), Wałerija Jermołenko (35), Ołena Pawłenko (39).
Sędziowali: Tomasz Frąk i Katarzyna Netkowska (Polska).
Polska: Karolina Klabis, Andżelika Dąbek - Agata Sobkowicz, Violetta Biegańska, Aleksandra Jędrak, Justyna Maziarz - Magdalena Wojcik, Monika Marczak, Maria Hadelko, Adrianna Sikora, Ilona Sotor, Joanna Pałaszewska, Alicja Zając, Marta Kosiorek.
Ukraina: Iryna Melnyczuk, Natalija Besidowska - Anna Prokopenko, Iryna Dubyćka, Julija Titowa, Kateryna Szeremet - Wałerija Jermołenko, Anastasija Klipaczenko, Jewhenija Szapował, Alina Horobeć, Kateryna Małyszko, Ołena Pawłenko, Karina Łyczko, Anna Szulha.
 
Można narzekać, że któraś z reprezentacji znów gościła na Podkarpaciu, ale jedno trzeba przyznać: mecze potrafią tam organizować z prawdziwą pompą! Przed halą MOSiR w Krośnie kibice zaczęli gromadzić się już na długo przed pierwszym gwizdkiem, w efekcie na trybunach zasiadło 1100 widzów. W uroczystej inauguracji spotkania uczestniczyli oczywiście przedstawiciele PZPN i Podkarpackiego ZPN oraz prezydent miasta. Wszyscy uczestnicy meczu, czyli zawodniczki i członkowie ekip, otrzymali okolicznościowe pamiątki. Wyjątkową atmosferę można poczuć, czy raczej zobaczyć już choćby na zdjęciu, którym ilustrujemy tę relację.

Sam mecz rozpoczął się od ostrożnego badania się przez rywalki. Widać było, że zawodniczki obu ekip czują na sobie wzrok wspomnianego tysiąca par oczu i w grze sporo było nerwowości. Pierwsze otrząsnęły się nasze wschodnie sąsiadki. W 6. minucie biało-czerwone zostawiły przeciwniczkom za dużo wolnego miejsca i po składnej akcji do siatki trafiła Julija Titowa. Ukrainki złapały wiatr w żagle i zaatakowały jeszcze mocniej. Dwie minuty później Titowa podała z rogu boiska na środek do nadbiegającej Kariny Łyczko, która nie miała problemów z pokonaniem Karoliny Klabis. Trener Piotr Siudziński wziął czas, co zaowocowało już znacznie lepszą grą naszych reprezentantek. Wprawdzie Klabis wciąż miała sporo pracy, znacznie więcej, niż statystyczny bramkarz-mężczyzna z polskiej ligi, ale najważniejsze, że jej koleżanki zaczęły stwarzać sobie dobre okazje do zdobycia kontaktowego gola. W 10. minucie Agata Sobkowicz wykorzystała niezdecydowanie dwóch rywalek, zastanawiających się, która z nich ma przejąć piłkę. Zgarnęła ją więc Polka i nie namyślając się huknęła z dystansu, zaskakując Irynę Melnyczuk. Po chwili Justyna Maziarz odebrała piłkę ostatniej Ukraince i znalazła się sama przed bramkarką. Niestety zamiast jeszcze podprowadzić akcję lub rozegrać piłkę z Sobkowicz zdecydowała się na strzał z ok. 9 metrów, a golkiperka rywalek nie miała problemów z zatrzymaniem nieprzygotowanego uderzenia. Na wyrównanie trzeba było jeszcze czekać, aż do 15. minuty. Wówczas Sobkowicz odebrała piłkę na połowie boiska i bez oglądania się na koleżanki popędziła na bramkę. Minęła po drodze jednego obrońcę i spokojnie pokonała Melnyczuk. W pierwszej połowie więcej goli już nie padło. W drugiej niestety ponownie pierwsze zaczęły strzelać przyjezdne. W 28. minucie Aleksandra Jędrak najpierw fenomenalnie odebrała piłkę od Anny Szulhy, by po chwili niestety dać się zaskoczyć powracającej Titowej. Najlepsza na parkiecie Ukrainka nie zwykła mylić się w takich sytuacjach i Klabis trzeci raz musiała wyciągać piłkę z siatki. Ponownie po wypracowaniu przewagi rywalki zaczęły grać na większym spokoju i przeważać w meczu. Ale na 6. minut przed końcem dwójkową akcję Maziarz - Sobkowicz trafieniem zakończyła ta pierwsza. Niestety całkiem korzystnego wyniku nie udało się dowieźć do końca. Już minutę później biało-czerwone zostawiły sporą dziurę na środku pola, którą wykorzystała Wałerija Jermołenko, na dodatek minutę przed ostatnią syreną po stracie Maziarz kontrę 2 na 1 wykończyła Ołena Pawłenko.

- Zabrakło przede wszystkim doświadczenia, warto zauważyć, że 9 spośród 14 rywalek gra w jednym klubie. Takie zgranie ma znaczenie i Ukraina wykorzystała nasze błędy bezlitośnie - powiedział po meczu dla Radia Lejdis Gol II trener Polek Wojciech Weiss. - Początek w naszym wykonaniu był zbyt bojaźliwy, dziewczyny chyba wystraszyły się tak wielkiej liczby widzów na trybunach. Chcieliśmy zacząć nieco asekuracyjnie, zobaczyć najpierw, co potrafią Ukrainki. Gdy zagraliśmy pressingiem wszystko wyglądało już znacznie lepiej - zauważył szkoleniowiec, a Agata Sobkowicz dodała - Mamy większe możliwości niż to dzisiaj pokazałyśmy. Zrobimy to jutro. Zamierzamy zjeść przeciwnika! - zakończyła optymistycznie zawodniczka wybrana najlepszym polskim graczem sparingu.

Mecz mógł się podobać licznie zgromadzonej publiczności, liczymy, że w piątkowym rewanżu w Nowosielcach będzie jeszcze ciekawiej. Jedyne, do czego można się "przyczepić", jeśli chodzi o organizację meczu, to słabiutka transmisja spotkania w internecie. Przekaz zduńskowolskiej Telewizji Centrum reklamowany był nawet na stronie PZPN, ale jego jakość była fatalna. Największym problemem było opóźnienie, które już na starcie wynosiło 15 minut w stosunku do tego, co działo się na parkiecie. Fanów zdolności oratorskich Kazimierza Grenia (komentował mecz) zapraszamy jednak do obejrzenia relacji (na dole strony), niestety urwanej w 28. minucie. Mamy nadzieję, że w piątek będzie z jakością już znacznie lepiej. Bardzo polecamy też transmisję live w Radiu Lejdis Gol. Początek rewanżowego sparingu również o godz. 18:00.