W ekstralidze nie jest ekstra fot. AZS UAM Poznań / Nowakiewicz.info

W ekstralidze nie jest ekstra

Miało być 10 drużyn, ostało się 7, a i to nie bez problemów. Kobiecy futsal, dyscyplina, w której mogliśmy w miarę szybko stać się potentatami, zwija się zamiast rozwijać.

Zacznijmy od początku. Do rozgrywek w sezonie 2014/15 akces zgłosiło 10 klubów - wszystkie z zeszłorocznego sezonu, oprócz ostatniej Akademii Piomarco Kościan, oraz trzech debiutantów: AZS UŚ Katowice, GTW Gliwice i Wissa Szczuczyn. Niedługo przed planowanym rozpoczęciem rozgrywek GTW oraz 7. ekipa zeszłorocznych rozgrywek Elwo Etna Elbląg zrezygnowały z udziału. To po raz pierwszy zatrzęsło terminarzem. Zdarza się - można powiedzieć. Harmonogram został zaktualizowany, już na 8 zespołów i... "za pięć dwunasta" wycofała się Wissa. To jeszcze mało. Mecz pierwszej kolejki Kocur Głogówek - Kresowiak Siemiatycze został zawczasu przesunięty na grudzień, pozostałe 2 spotkania inauguracyjne odbyły się zgodnie z planem. Tymczasem w poniedziałek po rozpoczęciu sezonu Kresowiak ogłosił, że także w ekstralidze nie zagra. Zostało 6 zespołów, takiej okrojonej ligi nikt się nie spodziewał. Na szczęście korzystając z wolnych miejsc chęć uczestnictwa w ekstralidze zgłosił AZS Uniwersytet Warszawski i dzięki przychylności PZPN został już po starcie rozgrywek do niej dokooptowany. Będzie tylko musiał w wolnych terminach "nadrobić" dwa pierwsze spotkania.

Kobiecy futsal niestety nie ma się najlepiej. Reprezentacja Polski kobiet istnieje tylko na papierze - o ile jeszcze w ogóle. Ostatni mecz (zresztą dopiero szósty w historii) rozegrała w końcówce lutego z Czechami w Pardubicach i choć wcześniej pokonała m.in. uchodzące za bardzo silne Ukrainki, to brak jest w PZPN-ie chęci dalszego jej rozwoju. Choć Kazimierz Greń optował za dalszą pracą z dziewczynami, to z braku oficjalnych rozgrywek typu Mistrzostwa Świata nie przebił się ze swoim pomysłem. Wielka szkoda, bo praktyka dowodzi, że już teraz na starcie nasza kadra mogłaby należeć do najsilniejszych. Przypomnijmy, że kilka lat temu futsalistki z Konina wygrały Akademickie Mistrzostwa Europy w futsalu. Także wygrana z Ukrainkami, które w 2012 i 2013 roku uczestniczyły w "Women's Futsal World Tournament", czyli nieoficjalnym czempionacie globu (nie organizowanym przez FIFA), napawała optymizmem. Ukraina uplasowała się wówczas odpowiednio na 5. i 6. pozycji. A biało-czerwone potrafiły z nimi zwyciężyć!

Niestety plany podboju świata trzeba odłożyć na później, bo na razie problemy są i na własnym podwórku. W jakimś stopniu rozwija się młodzieżowy futsal kobiet (12 uczestników MMP U-16 na początku grudnia, wobec 6 uczestników w zeszłym roku), ale zamieszanie z ekstraligą świadczy, że niektórym klubom daleko do profesjonalizmu. Wiadomo, że zawsze można liczyć na AZS UAM Poznań, który gra nie tylko w Polsce, ale i jeździ po turniejach po Europie. Również prezes Włodzimierz Seifryd od lat rozwija swój Gol Częstochowa, podobnie jak Magdalena Stefankiewicz Medan Gniezno. Broniący mistrzowskiego tytułu AZS UJ Kraków oraz RB Kocur Głogówek to z kolei zespoły bazujące na zawodniczkach grających codziennie na trawie, które zrozumiały, że futsal jest znakomitym uzupełnieniem sezonu w zimowej przerwie.

AZS UŚ Katowice i AZS Uniwersytet Warszawski mają natomiast doświadczenie z gry w futsal zespołów męskich. W prowadzenie katowiczanek zaangażowany jest zresztą osobiście prezes Aleksander Fangor. To w sumie symptomatyczne, że już ponad połowę ligi stanowią AZS-y. Może to jest właściwy kierunek rozwoju kobiecego futsalu?

O problemach ze startem ekstraligi napominało już także w sążnistym poście Radio Lejdis Gol.



Ostatnie zdanie to już wróżenie z fusów, bo i tak nijak tego nie można sprawdzić. Miejmy nadzieję, że może wkrótce Tomasz Aftański pracujący na co dzień z dziewczynami z AZS-u Uniwersytet Gdański, a może Marcin Synoradzki i Red Devils Ladies zamiast grać w turniejach typu "Pomorski Futbol Cup 2014" w Przodkowie, dołączą do ogólnopolskich rozgrywek.