Z Portugalią planowo. Teraz zaczynamy turniej.

Mecz z faworytami 6. grupy eliminacji był de facto rozstrzygnięty po 11 minutach, gdy Polacy przegrywali 0:3, nie potrafiąc praktycznie wyjść z własnej połowy. Później było już nieco lepiej, ale przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji ani przez chwilę. Dla nas jednak najważniejsze są dwa następne mecze. Cieszy przed nimi dobra forma młodych reprezentantów - strzelców bramek z Portugalczykami - Tomasza Kriezela i Mikołaja Zastawnika.
 

PortugaliaPortugalia - PolskaPolska
6:2

Bramki: Fábio Cecílio (4), Tiago Brito (10), Cardinal 2 (11, 20), Djô (28), Ricardinho (34) - Tomasz Kriezel (15), Mikołaj Zastawnik (28).
Żółte kartki: Cardinal - Daniel Krawczyk, Tomasz Kriezel.
Sędziowali: Ondřej Černý (Czechy) i Nicola Manzione (Włochy).
Portugalia: Vítor Hugo (Bebe) - Pedro Cary, Cardinal, João Matos, Ricardinho - Fábio Lima, Bruno Coelho, Fábio Cecílio, Arnaldo Pereira, Djô, Mário Freitas, Tiago Brito, Ré.
Polska: Rafał Krzyśka (Bartłomiej Nawrat) - Sebastian Wojciechowski, Adrian Pater, Daniel Krawczyk, Tomasz Kriezel - Michał Kubik, Igor Sobalczyk, Mikołaj Zastawnik, Marcin Mikołajewicz, Robert Gładczak, Rafał Franz, Michał Wojciechowski (Łukasz Biel).
 
O pierwszych minutach meczu chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Polacy nie potrafili skonstruować żadnej akcji ofensywnej, a i w defensywie się gubili. Jedynym jasnym punktem był Rafał Krzyśka, dwojąc się i trojąc w bramce. Wyróżniał się też Daniel Krawczyk, ale sędziowie pozostawali niewzruszeni na jego upadki. Gospodarze objęli prowadzenie po drugim faulu biało-czerwonych, gdy Cardinal zagrał na prawy słupek bramki Krzyśki do Fábio Cecílio, a ten bez problemów podanie wykończył. Polacy stali niczym słupki, zresztą ciężko się dziwić. W polskiej lidze do takich rozegrań ciężko się przyzwyczaić, bo u nas w takiej sytuacji do piłki podchodzi Popławski/Wachuła/Milewski/ktoś inny i posyła po prostu bombę mniej lub bardziej precyzyjną. Również drugą bramkę Portugalczycy zdobyli po stałym fragmencie, tym razem po zaskakującym, ale dobrym wgraniu na długi słupek z autu. Piłkę do siatki wbił Tiago Brito, za którym zaspał Robert Gładczak. Minutę później było już 3:0, gdy Cardinal zwodem minął na lewej stronie Igora Sobalczyka i posłał z dość ostrego już kąta taką petardę, że Krzyśka niewiele miał do powiedzenia, a Gładczak mógł tylko dać piłce odbić się od siebie i wpaść do siatki.

Nie ma się co oszukiwać, było już po meczu. Do tego czasu nie byliśmy w stanie zrobić rywalom żadnej krzywdy. Dopiero w 16. minucie piłkę na własnej połowie przechwycił Tomasz Kriezel, pognał samotnie do przodu, położył naciskającego go Pedro Carę i strzałem w krótki róg zaskoczył Vitora Hugo. Biało-czerwoni mieli jeszcze szansę na bramkę kontaktową, gdy po kontrze Mikołaja Zastawnika do piłki trąconej przez obrońców o mały włos nie zdążył Krawczyk. Ale to gospodarze schodzili na przerwę z uśmiechami na twarzy, bo 3 sekundy przed syreną po ładnej, technicznej zmyłce swoją drugą bramkę strzelił Cardinal.

W drugiej połowie gospodarze dalej grali na niskim biegu. To pozwoliło na dwie kontry Polaków. W 27. minucie mogły zadrżeć serca miejscowych kibiców, bo sędziowie mogli wyrzucić z boiska bramkarza Vitora Hugo za interwencję ręką poza polem karnym - tak przynajmniej reklamowali biało-czerwoni. Ale po chwili już nikt o tym nie pamiętał, bo Polacy strzelili na 4:2. Piłkę wgraną po kontrze przez Adriana Patera zdołał trącić jeden z Portugalczyków, na czym skorzystał jednak przede wszystkim Mikołaj Zastawnik, który dał radę obrócić się i posłać futbolówkę nad interweniującym golkiperem.

Kto czekał jednak na pogoń za wynikiem, srodze się zawiódł. Raptem kilkadziesiąt sekund później Portugalczycy wykorzystali błąd w przyjęciu piłki Michała Kubika, a po szybkiej klepce z Pedro Carą do siatki trafił Djô. Nasi rywale nie stracili apetytu na kolejne gole. Świetnych okazji nie wykorzystali m.in. Arnaldo Pereira i Fábio Cecílio, w czym duża też zasługa Rafała Krzyśki. Niestety, pozwalający sobie już na totalną zabawę Ricardinho dobił nas jeszcze szóstym golem. Portugalski gwiazdor poradził sobie z Rafałem Franzem i posłał bombę w kierunku bramki, którą Krzyśka dał radę jeszcze odbić. Do bezpańskiej piłki nie pospieszył się jednak żaden z Polaków, Ricardinho mógł więc posłać do siatki poprawkę. W końcówce Andrzej Bianga próbował jeszcze grać w przewadze, ale - poza ewentualnym oszczędzeniem sił - nie przyniosło to już żadnych zmian.

Cuda się zdarzają także w futsalu, ale na wygraną z Portugalią trzeba nam jeszcze poczekać. Teraz możemy skupić się na najważniejszej części turnieju. Meczu z Rumunią już nie można przegrać, a że jest to rywal do pokonania, Polacy pokazali półtora roku temu. W Lublinie w meczu towarzyskim zremisowali 3:3, a dzień później w Chełmie wygrali z tą drużyną 5:4.
 

RumuniaRumunia - NorwegiaNorwegia
5:1

Bramki: Mustapha Achrifi (2 - samobójcza), Marius Matei (7), Dumitru Stoica (34), Emil Răducu (40), Vlad Iancu (40) - Erlend Skaga (28).
Sędziowali: Kamil Çetin (Turcja) i Moshe Bohbot (Izrael).
Rumunia: Vlad Iancu, Toni Toniţa - Emil Răducu, Dumitru Stoica, Alpar Csoma, Iuliu Safar - Marius Matei, Ionuţ Movileanu, Ion Al-Ioani, Robert Lupu, Adrian Panzaru, Bogdan Covaci, Szabolcs Manya, László Szőcs.
Norwegia: Kenneth Rakvaag, Magnar Nordtun, Jorde Sandor Thomas - Erlend Skaga, Mustapha Achrifi, Stian Sortevik, Faysal Ahmed - Mathias Dahl Abelsen, Jonathan Mathew Barlow, Tom-Erik Bang Kristiansen, Morten Ravlo, Steffen Pedersen, Omar Fonstad.
 

Terminarz turnieju eliminacyjnego do MŚ grupa 6 (10-13.12.2015)

  • 10.12.2015 (czwartek)
    19:00 Portugalia - Polska 6:2 (4:1)
    21:30 Rumunia - Norwegia 5:1 (2:0)
  • 11.12.2015 (piątek)
    19:30 Portugalia - Norwegia
    22:00 Polska - Rumunia
  • 13.12.2015 (niedziela)
    15:00 Norwegia - Polska
    17:30 Rumunia -  Portugalia

Klasyfikacja Turnieju

  M Pkty Bramki
1.  Portugalia 1 3 6-2
2.  Rumunia 1 3 5-1
3.  Polska 1 0 2-6
4. Norwegia 1 0 1-5