Lublinianie po raz pierwszy dotarli w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski tak daleko, ale trzeba przyznać, że było to w pełni zasłużone. O ile Rekordziści od początku stawiani byli za faworytów, to atakujący z drugiego szeregu AZS UMCS pozostawił bardzo dobre wrażenie, jako drużyna grająca otwarty futsal i lubiącą prowadzić grę. W finale Rekord szybko objął prowadzenie po strzale Igora Borowicza, lecz później dwóch stuprocentowych okazji nie wykorzystali ich rywale. Pod koniec pierwszej połowy na 2:0 podwyższył Damian Hilbrycht, a dodatkowo Mateusza Zawiślaka raz w obronie wyręczył słupek. W drugiej części gra była już bardzo wyrównana, a Michał Kałuża miał kilka okazji by pokazać swoje nieprzeciętne umiejętności. Decydujący cios zadał Tomasz Gąsior i choć lublinianie mieli jeszcze rzut karny, to Kałuża nie dość że go wybronił, to później jeszcze... sam wpisał się na listę strzelców. Nic dziwnego, że naturalnie uznany został za najlepszego bramkarza turnieju - warto zresztą zwrócić uwagę, że Rekord w sześciu meczach stracił ledwie cztery gole. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4:1, po honorowej bramce Jakuba Wankiewicza na pół minuty przed ostatnią syreną. Bodaj jeszcze większe emocje mieliśmy w meczu o trzecie miejsce, zakończonym rzutami karnymi i zwycięstwem Unisław Teamu. Drużyna Jerzego Siemienieckiego większą część meczu grali z wycofanym bramkarzem, goniąc wynik z 1:3 i 2:4. Ta sztuka się unisławianom udała. Mecz zakończył się remisem 4:4, a rzuty karne trwały wyjątkowo długo. Dopiero w ósmej serii (!) pomylił się Szymon Kocieniewski z Unisławia, ale z tej szansy nie skorzystał wykonujący rzuty karne dla BSF-u Bochnia Sebastian Jacak. Po chwili Jacaka ponownie zatrzymał Dawid Wędołowski i brązowe medale pojechały do Unisławia.

MVP turnieju wybrany został zawodnik FC Toruń Karol Czyszek, reprezentujący barwy Unisław Teamu. Królem strzelców został Tomasz Gąsior z Rekordu, autor 5 trafień, który turniej skończył z identycznym dorobkiem jak Patryk Kura z BSF Bochnia. Oprócz medalistów gratulacje należą się organizatorom, którzy stanęli na wysokości zadania, a ich dobrą pracę podkreślało wielu uczestników zawodów.