Klaudiusz Hirsch Klaudiusz Hirsch fot. Bohumil Trunecka

Klaudiusz Hirsch: Prezes Jenczmionka mnie przekonał

Co skłoniło Klaudiusza Hirscha do podjęcia pracy w Piaście Gliwice? Jakiego polskiego zawodnika stawia za wzór dla młodzieży? Jak ocenia szanse Rekordu Bielsko-Biała w UEFA Futsal Cup? Odpowiedzi na te i inne pytania w wywiadzie z byłym trenerem FC Toruń.

Słyszałem od kilku osób, że trener Hirsch jest futsalowym pracoholikiem. Czy to prawda? Czy jest jednak coś, co bardziej niż futsal interesowało trenera w Poznaniu, Toruniu?
- Coś w tym jest. Futsal to nie tylko moja praca, ale i wielka pasja. Poświęcam futsalowi bardzo wiele czasu i nawet kiedy mam wolne, wciąż myślę o futsalu i oglądam mnóstwo meczów. Uważam, że od tej dyscypliny trudno mnie odciągnąć. Jeśli chodzi o inne dyscypliny w wolnych chwilach gram w tenisa, siatkówkę. Lubię oglądać mecze koszykówki. Natomiast muszę przyznać z kolei, że oglądanie piłki nożnej w wydaniu 11-osobowym coraz bardziej mnie nudzi.
Grono trenerów jest różne osobowościowo. Są szkoleniowcy twardzi, nieustępliwi, ale mamy też spokojnych, niemal koleżeńskich wobec zawodników. W której opcji widzi się trener Hirsch. Jaki jest dla piłkarzy poza boiskiem oraz na boisku?
- Jestem trenerem cały czas. Moją rolą jest, aby sprawić, żeby zawodnik stawał się lepszy, aby budować i wzmacniać jego świadomość. Cieszę się zawsze, kiedy widzę progres u moich graczy. Ale jestem trenerem wymagającym, zarówno wobec siebie jak i zawodników. Jest tak, że czasem zawodnicy muszą usłyszeć ode mnie coś co nie zawsze im się podoba. Nie muszę być ich przyjacielem, udawać kogoś innego, by się im przypodobać. Zależy mi na ich rozwoju i tylko to się liczy dla mnie w relacjach trener-zawodnik.

Przy okazji omawiania znaczenia osobowości w sporcie zapytam o zawodnika, który w karierze trenerskiej zapadł najbardziej w pamięć trenerowi Hirschowi i którego mógłby postawić za wzór dla nowego pokolenia futsalistów.
- Jest taki jeden zawodnik, z którym grałem w futsal, którego trenowałem. Z czystym sumieniem mogę go stawiać za wzór sportowca oraz człowieka. Z zainteresowaniem obserwuję jego obecną pracę trenerską i mu kibicuję. Mowa o Bartku Łeszyku. Bartek był liderem nie tylko na boisku, ale i poza nim. Reprezentował wysoki poziom sportowy, miał autorytet. W grze miał wyobraźnię, był niezwykle kreatywny, inteligentny. Cechowała go pozytywna pasja do futsalu. W trudnych momentach brał na siebie ciężar gry oraz odpowiedzialność za wynik. Są to cechy, które polecam każdemu adeptowi futsalu. Życzę tego pokroju zawodników obecnej reprezentacji.

Nie wyobrażam sobie sportu bez presji na wynik. Niewątpliwie jest to spore obciążenie oraz wyzwanie. Jak należy do tego podchodzić, jak sobie z presją radzić, by nie spalić siebie oraz drużyny?
- Myślę, że presja może paraliżować wówczas, kiedy brakuje wiary we własne umiejętności. Ale kiedy wiesz co robić na boisku, mocno pracowałeś nad sobą, twoja świadomość taktyczna jest na wysokim poziomie i masz dość odwagi, aby podjąć walkę sportową nie myśląc przeciwko komu rywalizujesz, to presja nie jest w stanie cię pokonać. Staram się podchodzić do tego w taki sposób, aby myśleć pozytywnie. Nie: ojej, co to będzie jak nie wyjdzie?, tylko: ale będzie super jak zrobię coś niesamowitego!

Piłkarska znakomitość szkoleniowa Vicente del Bosque podkreśla, że zdrowa szatnia znaczy więcej niż tysiące godzin odpraw taktycznych. Jak to wygląda na tle warsztatu trenera?
- Zgadzam się, ale warto zdefiniować, co znaczy zdrowa szatnia? Ja rozumiem to jako umiejętność doboru do zespołu zawodników, którzy będą mieli wspólny cel i będą do tego celu dążyli ciężko pracując. Ich „mental” będzie na wysokim poziomie, będą chcieli cały czas się rozwijać i to będzie ważnym elementem ich świadomości. Potem będą to pokazywać na treningach. A jak trenujesz, tak później grasz. Myślę też, że często zdrową szatnię definiuje się jako miejsce gdzie najważniejsza jest tzw. "atmosfera", a wszystko inne dodatkiem. Nie zgadzam się z tym.

Zmiana Torunia na Gliwice były zaskoczeniem. Czy toruński medal to wszystko, co w tym środowisku można było ugrać?
- Zmiana FC Toruń na Piast Gliwice miała wiele powodów. Najważniejszy to osoba prezesa Jarosława Jenczmionki, który przekonał mnie do tego, że w Gliwicach można wdrożyć ciekawy projekt futsalowy. W Toruniu udało się zrobić wiele jak na ten okres pracy. Awans do ekstraklasy, wyrównanie rekordu wynikowego Marwitu już w pierwszym po awansie sezonie i pierwszy w historii medal dla Torunia w trzecim roku. W hali komplet widzów, futsal znów stał się w Toruniu dyscypliną rozpoznawalną. Wierzę i trzymam kciuki za dalszy rozwój futsalu w Grodzie Kopernika. Ja jednak uznałem, że moja rola już się zakończyła. Poczułem w pewnym momencie, że moja wizja rozwoju nie do końca koreluje z planami klubu. Za to pojawiła się propozycja z Gliwic. Wiem, że czeka nas bardzo dużo pracy, nie tylko na płaszczyźnie sportowej, ale i organizacyjnej. Ja jestem zwolennikiem ciężkiej pracy i wierzę w jej efekty. Jak wszyscy będą podążali w tym samym kierunku, do wspólnego celu, prędzej czy później przyjdą sukcesy.
Często media analizują style gry. Jak opisałby trener Hirsch drużynę, którą można by określić jego teamem?
- Przede wszystkim "mój team" to drużyna, która wie, jak ma grać, a nie tylko walczy.  Tak było niegdyś z Akademią FC czy niedawno z FC Toruń. Wdrożenie modelu gry jest niezwykle istotne. Świadomość taktyczna zawodników daje im pewność siebie, lepsze podejmowanie decyzji na boisku. Wysoki poziom mentalny, ambicjonalny graczy sprawia, że nie trzeba ich motywować dodatkowo. Oni zaczynają wymagać od siebie nawet kiedy trener o tym nie przypomina. W Akademii wynieśliśmy to na poziom europejski, w Toruniu dzięki wspólnej udanej pracy zdobyliśmy medal.

W Polsce rozgrywki młodzieżowe zajmują szczególne miejsce w działaniu komisji futsalu. Jest wiele turniejów. Jednak wraz z dojrzewaniem zawodnicy znikają. Gdzie tkwi problem?
- To bardzo złożony problem. Nie zgodzę się z tym, że mamy wiele rozgrywek młodzieżowych. Jest ich kilka w roku tak naprawdę. Kilka turniejów eliminacyjnych, turniej finałowy. Oczywiście poszerzane jest to o kolejne kategorie wiekowe, ale grania jest bardzo mało. Kluczem do sukcesu jest szkolenie od najmłodszych lat i częstsza rywalizacja. Cieszy fakt, że powstają w Polsce akademie futsalowe dzieci. To jest przyszłość, aby wyszkolić futsalistę, który przejdzie przez wszystkie szczeble szkolenia, a nie tylko przekwalifikowywać na siłę piłkarza w wieku 18 lat. Tylko tak będziemy mogli stać się za jakiś czas znaczącą siłą futsalową w Europie.

W obecnym hiper-internetowym świecie krytyka medialna to rzecz codzienna. Jak bardzo potrafi ona wpłynąć na pracę trenerską?
- Niewielu mamy prawdziwych, konstruktywnych krytyków, znawców futsalu. Częściej za to ujawniają się w internecie hejterzy, którzy negują wysiłek wielu ludzi, deprecjonują osiągnięcia trenerów, zawodników, prezesów. Dla mnie osobiście nie jest to ważne, nie czytam żadnych komentarzy. Natomiast na co dzień lubię podyskutować o futsalu z innymi. Krytyka, o ile jest konstruktywna, może wiele wnieść. Warto nieraz posłuchać opinii innych, spojrzeć na dany temat z innej perspektywy. I to jest ważne.

Był pan trener ostatnim polskim szkoleniowcem klubu futsalowego (Akademii), który grał w najlepszej szesnastce klubowej Europy. W środowisku przeważają głosy, że obecnie na takim poziomie rozgrywek UEFA Polskę mogą godnie reprezentować tylko Rekord czy Gatta.  
- Myślę, że Rekord w tej chwili jest jedyną polską drużyną, która może "powalczyć" w europejskich pucharach. Mam na myśli wysoki poziom sportowy i organizacyjny klubu. Trzymam za Rekord kciuki!  

Trener Hirsch, a wcześniej reprezentant kraju, a także szkoleniowiec naszej reprezentacji narodowej zna polski oraz międzynarodowy futsal niemal od podszewki. Proszę powiedzieć, czy mamy być optymistami co do losów naszej małej piłki, czy odwrotnie.
- Uważam, że futsal w Polsce cały czas się rozwija. Robimy malutkie kroczki, ale  robimy je do przodu. Futsal, to bardzo młoda dyscyplina, a my jesteśmy nieraz zbyt niecierpliwi, prezesi, trenerzy zawodnicy, kibice. Ważne, żeby patrzeć na futsal bardziej perspektywicznie, myśleć o tych celach, które są gdzieś dalej, nie tylko tu i teraz. Więcej optymizmu, więcej pracy, więcej wspólnego działania w promowaniu dyscypliny. Tego życzę wszystkim, którzy kochają futsal w Polsce i chcą jego rozwoju!

Dziękuję za rozmowę. Życzę powodzenia w pracy na wymagającym gliwickim terenie

Rozmowę spisał Andrzej Hendrzak