"Miki" rozstrzelał Rekord fot. Aleksander Knitter (FotoChojnice.pl)

"Miki" rozstrzelał Rekord

Miał być pokaz gry byłego Mistrza Polski, a był teatr jednego aktora. Marcin Mikołajewicz zdominował telewizyjny mecz rozegrany na rozpoczęcie siódmej kolejki spotkań. Beniaminek Futsal Ekstraklasy pokonał nieznający jak dotąd porażki zespół Rekordu Bielsko-Biała 4:1, a były (?) reprezentant Polski był najjaśniejsza postacią swojego zespołu zdobywając wszystkie gole dla gospodarzy.

FC ToruńRekord Bielsko-Biała30.10.2015 godz. 18:00

FC Toruń - Rekord Bielsko-Biała
4:1 (2:1)

Protokół meczowy

Przed pierwszym gwizdkiem sędziów bardzo ciężko było wskazać faworyta piątkowej potyczki. Z jednej strony FC Toruń, drużyna własnej hali, która przy akompaniamencie dopingu swoich kibiców jeszcze nie straciła punktów. Z drugiej Rekord Bielsko-Biała - brązowy medalista zeszłego sezonu, lider tabeli, jedyny niepokonany zespół obecnego sezonu. A wszystko to rozgrywane przy obecności kamer Orange Sport i (co bardzo ważne w Toruniu) na specjalnej macie.

Już od samego początku spotkania zaczął się kreować bohater meczu. Marcin Mikołajewicz w swojej pierwszej próbie został jeszcze zatrzymany przez młodego Michała Kałużę, który z konieczności zastąpił kontuzjowanego Bartłomieja Nawrata, ale już przy drugiej okazji zdołał pokonać bielskiego bramkarza i wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie.  Nie sposób niestety powiedzieć, że gol "Mikiego" był początkiem olbrzymich emocji. Sytuacji podbramkowych w pierwszej połowie było jak na lekarstwo, a kiedy już do nich dochodziło, to albo mylili się strzelcy, albo dobrze bronili bramkarze. Najlepszą okazję do podwyższenia wyniku miał... oczywiście Mikołajewicz, który po dobrym podaniu od Krzysztofa Elsnera został jednak zatrzymany przez Kałużę.

Dużo mniej pracy w pierwszej połowie miał vis-a-vis Kałuży - Nicolae Neagu, który jednak gdy już dostał okazję aby się wykazać, nie popisał się skuteczną interwencją. W 15. minucie z dystansu uderzył Paweł Machura, od piłki odsunął się Michał Suchocki, a Mołdawianin nie zdołał odbić jej na tyle skutecznie, aby zapobiec bramce.  Remis nie trwał długo. Przed jednym z rzutów rożnych dla FC Toruń o czas poprosił trener gospodarzy Klaudiusz Hirsch, który rozpisał stały fragment gry na tyle skutecznie, że Marcin Mikołajewicz w 16. minucie ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie, które nie zmieniło się już do syreny kończącej pierwszą połowę.

Nieznaczne prowadzenie gospodarzy mogło zwiastować bardzo duże emocje po przerwie. I rzeczywiście, goście na parkiet wyszli mocno skoncentrowani i z wyraźnym nastawieniem na szybkie zdobycie wyrównującego gola. Mimo wielu prób i zepchnięcia torunian do defensywy, po żadnym ze strzałów piłka do siatki wpaść nie chciała. Taki obraz gry obserwowaliśmy przez kwadrans, po którym po raz kolejny cios zadali gospodarze. Krzysztof Elsner nieustępliwie powalczył o piłkę, która ostatecznie trafiła pod nogi Marcina Mikołajewicza. Ten bez większych problemów skompletował hat-tricka. Dwubramkowa strata zmobilizowała Andrzeja Szłapę do wycofania bramkarza. 5 minut gry w przewadze nie dało jednak niemal żadnej klarownej sytuacji kandydatom do mistrzowskiego tytułu. Ponadto w samej końcówce meczu swoją czwartą bramkę zdobyli torunianie. Strzelcem, oczywiście, Marcin Mikołajewicz, który - w swoim stylu - odwrócił się z Douglasem na plecach i potężnym strzałem przy bliższym słupku ustalił wynik.

Gdyby wszystkie mecze Futsal Ekstraklasy rozgrywane były w Toruniu, mistrz Polski byłby chyba znany. FC Toruń we własnej hali nie tylko nie zwykł przegrywać, ale nawet remisować. Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu podopieczni Klaudiusza Hirscha mają na swoim koncie 12 punktów. Wszystkie one zdobyte zostały we własnej hali. Rekord mimo porażki utrzyma się po tej kolejce na prowadzeniu w tabeli.