Marcin Mikołajewicz: Wszystko tkwi w naszych głowach fot. Dariusz Stoński

Marcin Mikołajewicz: Wszystko tkwi w naszych głowach

Dlaczego w sparingach ze Słowenią tak dobrze prezentująca się we wtorek reprezentacja Polski z takim kretesem przegrała dzień później? O to zapytaliśmy strzelca jednej z trzech bramek dla biało-czerwonych Marcina Mikołajewicza. Zawodnik Pogoni 04 Szczecin odpowiada także, w czym taktyka w kadrze różni się od klubowej oraz czy nie żałuje odejścia do historii dwumeczów towarzyskich.

We wtorek bardzo dobry mecz, w środę poszło już znacznie gorzej. Twoim zdaniem gdzie tkwi przyczyna?
- Wydaję mi się, że wszystko tkwi w naszych głowach. Bo skoro w pierwszym meczu gramy dobre zawody, to przecież na drugi dzień nikt z nas nie zapomina, jak się gra w piłkę. Jeżeli poukładamy to sobie wszystko w głowach, to powinno nas być stać na zagranie nie tylko jednego dobrego meczu z rzędu.

Głowa głową, mówił też o tym trener Bucciol na konferencji prasowej, ale czy tylko? Dwie bramki Słoweńcy strzelili wczoraj przy całkowitej waszej bierności, mając obrońców - wybacz - za tyczki jak na treningu...
- Dlatego właśnie uważam, że to problem w głowie. Bo niestety brak koncentracji właśnie spowodował, że wyglądało to tak jakby Słoweńcy ćwiczyli stały fragment gry na treningu. Jeżeli dojdziemy do poziomu, gdy każdy z zawodników w reprezentacji będzie skoncentrowany przez pełne 40 minut, to taka sytuacja nie może po prostu mieć miejsca.
(...) Przecież na drugi dzień nikt z nas nie zapomina, jak się gra w piłkę.

W drugim meczu niemal nie miałeś sytuacji strzeleckich. Słoweńcy tak dobrze cię zneutralizowali, czy raczej koledzy nie mogli cię znaleźć?
- Na pewno Słoweńcy analizowali pierwszy mecz i odrobili zadanie, ale myślę, że brak sytuacji wynikał również z naszej postawy w pierwszym spotkaniu. Zdecydowanie więcej się ruszaliśmy i z tego też stwarzały się sytuacje. Niestety, w drugim pojedynku tego nam brakowało.

Widać było, że najlepiej współpracowało Ci się z Michałem Kubikiem. Na ile taktyka trenera Bucciola różni się od tego, co gracie w Pogoni?
- Moja współpraca z Michałem trwa od dobrych kilku lat. Fajnie, że jesteśmy w stanie przekładać to, co gramy w klubie na reprezentację. Taktyka jest dosyć podobna - również w klubie staramy się wykorzystywać granie z pivotem, podobnie jest i w reprezentacji.

W ogóle wszystkie trzy bramki, które Polacy strzelili, są autorstwa Portowców. Przypadek?
- Czy przypadek tego - nie wiem (śmiech). Ale fajnie, że zawodnicy zero-czwórki są bramkostrzelni, tylko na poziomie międzynarodowym naprawdę nie ma znaczenia, kto strzela gole. Liczy się tylko dobro reprezentacji i wyniki, które - nie ukrywajmy - są nam potrzebne, by tę dyscyplinę rozwijać.

Miały to być ostatnie sparingi rozgrywane w formie dwumeczów. Wolałeś to rozwiązanie, czy nowy pomysł, czyli turnieje?
- Myślę, że nowa formuła, która nas czeka, jest lepsza, bo każde eliminacje są rozgrywane takim systemem. My przede wszystkim musimy się nauczyć wygrywać i to nie tylko w pierwszym meczu, ponieważ na eliminacjach jedno zwycięstwo w grupie nam nic nie da.

Zdążycie w Pogoni z regeneracją formy przed meczem ligowym?
- Po zgrupowaniu mamy 3 dni na odpoczynek i regenerację. Miejmy nadzieję, że to wystarczy i w niedzielę będziemy wyglądali optymalnie.

Tego życzę i dziękuję za rozmowę.