Z notatnika dziejopisa fot. Michał Wencek

Z notatnika dziejopisa

Okres kanikuły pozwala pisać lżej, a nawet nie stricte o futsalu. Dlatego pozwolę sobie przemycić ogólnie kilka zdań o mazowieckiej piłce. Futsal w Warszawie oraz na Mazowszu nie jest dyscypliną numer jeden. Nie jest też wiodący w kategorii piłka nożna. Jest jednym z wielu sportowych, mazowieckich, czy warszawskich wyzwań i nie nakręca się na lansowe sukcesy. Tym bardziej, że nie powalają regionalne tradycje małej piłki. Futsal orbituje tutaj w kierunku jego młodzieżowego wydania. Mazowiecka piłka młodzieżowa zamknęła miniony rok sukcesami, których próżno szukać w innych regionach. Jako sympatycy piłki halowej cieszymy się, że skromną cegiełkę do sukcesów dorzucił też futsal.

W warszawskiej siedzibie związku hołduje się zasadzie nie chwalenia dnia przed zachodem słońca. Stąd dopiero w połowie lipca po podsumowaniu sezonu młodzieżowego 2016/2017 w skali kraju z podniesionym czołem można napisać, że kadry wojewódzkie chłopców wzięły wszystko, co było do wzięcia w młodzieżowej piłce pod egidą PZPN, zwyciężając w trzech ogólnopolskich turniejach finałowych. I to ten wyśniony „legendarny złoty pociąg” objawił się na mazowieckiej ziemi, a nie w okolicach  Wałbrzycha na Dolnym Śląsku. Kiedy do tego dodamy jeszcze mistrzostwo Polski juniorów Legii, zwycięstwa dziewcząt z Ząbek w ogólnopolskim „tymbarkowym” turnieju dzieci oraz futsalowe mistrzostwo Polski akademiczek z Uniwersytetu Warszawskiego w kategorii do lat 18 widzimy, że przysłowie o treści „ciszej jedziesz, dalej zajedziesz” swoim wybrzmieniem jest godne polecenia dla wszystkich chcących uchodzić za ikony wiedzy sportowej.
Kontynuując sagę młodzieżową przejdę do takiegoż futsalu w wydaniu krajowym. Gdzieś w połowie kadencji przewodniczącego Grenia odebrałem telefon od pana Morkisa, który wówczas był przez pana Grenia nominowany na kierującego młodzieżowym futsalem w Komisji związkowej. Sympatyczny pan Grzegorz zapytał co sądzę o ogólnopolskich mistrzostwach futsalowych kadr wojewódzkich. Moja odpowiedź była prosta. Oczywiście poparłem pomysł, ale też przedstawiłem pewne uwarunkowania do spełnienia przez PZPN. Minęło 3 lata od tej rozmowy i tematu nikt nie podejmuje. A uwarunkowania miałem tylko dwa - jedno poważne i jedno czasowe.

To poważne mówiło o przeznaczeniu przez PZPN jakiejś kwoty dla każdego województwa na rozwój futsalu młodzieżowego. To drugie dotyczyło zaś przedziału czasowego potrzebnego na zorganizowanie takich kadr. Ten czas był potrzebny przynajmniej nam na Mazowszu (ale i pewnie kilku regionom też) do rozwinięcia się, bo nijak nie możemy obecnie porównywać się z mocarnym futsalowo (szacunek) Śląskiem. Rozumiem, że temat jest już nieaktualny, ale warto go przypomnieć. Chociaż nie sądzę, aby za prezesury pana Bońka, czy jego skarbnika związkowego, wiceprezesa pana Nowaka jakieś ekstra grosze na futsal dla związków wojewódzkich znalazły się.

Rada Nadzorcza SFE przeżyła prawdziwe trzęsienie ziemi. Z poprzedniego składu personalnego ostał się tylko przedstawiciel Rekordu Bielsko Biała. Największym zaskoczeniem było wyeliminowanie  w tajnym głosowaniu kandydata Cleareksu. Okazuje się, że w polskim futsalu nie ma ikon. Nie wystarczy mieć tylko nazwę. Wspólnicy postawili na nowe siły, nowe pomysły. Kredytu zaufania udzielili nowemu szefowi RN SFE, prezesowi FC Toruń panu Stasiukowi. Czas pokaże, jak ów kredyt zostanie skonsumowany.

Wydaje się, że Spółka dojrzała do nowej wizji dla siebie. Szkoda tylko, że utrzymano wątpliwy dla celów szkoleniowych system dzielenia przez pół punktów po sezonie zasadniczym. Krótko mówiąc - atrakcyjność widowiska (a tak wcale nie musi być) pokonała cele sportowe. Czas pokaże, czy obrana droga atrakcyjności przyciągnie widzów, sponsorów, podniesie poziom polskiego futsalu. Ale Spółka oprócz zadań sportowych ma także biznesowe i tutaj znajduje się – zdaniem klubów – na pewnym niedoczasie. Zapowiada się więc ciekawy sezon.

Lubię merytoryczną korespondencję. Niedawno jeden z działaczy klubów polskiego futsalu w rozmowie przekazał, iż zbyt pochopnie okrzyknąłem chorzowski klub liderem w klasyfikacji osiągnięć klubowych rodzimego futsalu na arenie międzynarodowej. Jego zdaniem pierwszeństwo należy się nieistniejącej już Akademii FC Poznań/Pniewy. Nie ukrywam, że nie jestem statystykiem dlatego nie odniosę się do tych słów w zakresie prawdy realnej, ale piszę o tym, by wskazać różnym pasjonatom potrzebę sprawdzenia owych danych. W każdym razie życzyłbym sobie, aby Rekordziści z Bielska Białej poszli śladem Cleareksu, czy Akademii i wyrównali ich osiągnięcia, albo nawet ich pobili wynikami w futsalowej Lidze Mistrzów. Może wtedy odżyłby klubowy polski futsal. Zresztą patrząc na przychylne dla Rekordu losowanie tegorocznej edycji nawet nie dopuszczam myśli, że dwie rundy nie zostaną przebrnięte. To jest obowiązek. Obowiązek wobec polskiego futsalu.
Być może ktoś z WYSOKA czuwa obecnie nad polskim futsalem, gdy popatrzy się na niedawne losowanie par barażowych o udział w finałach mistrzostw Europy Słowenia 2018. Wylosowaliśmy Węgry, przeciwnika o którym w sensie życzeniowym mówiło się najczęściej w Polsce futsalowej przed losowaniem.  Osobiście optowałem z Francuzami, ale Węgrów też akceptuję, chociaż nie jestem aż takim hurra optymistą. W przeprowadzonej po losowaniu mini ankiecie w gronie zawodników, trenerów, działaczy wyszło, że 97 procent uznaje nasz awans niemal za pewny. Z drugiej strony rozpytałem co nieco bratanków Madziarów i wyszło, że oni także uważają, że nie mogło być lepiej. I te moje „wywiadówki” mocno mnie zaniepokoiły. Gdy obie strony są zadowolone, to wbrew pozorom może być trudno. Dlatego apeluję, by nie podejść zbyt lekko do baraży, z uśmiechem triumfu na ustach już przed meczami. Niejednego, lepszego od nas to zmyliło. Wierzę w rozsądek trenerów reprezentacji, solidność – też myślową – kadrowiczów, wreszcie formę sportową, gdyż takie okazje awansowe mogą się nie powtarzać zbyt często. Wierzę, że każdy trybik reprezentacji oraz wokół reprezentacji, będący w gestii PZPN zagra dobrze naoliwiony. Trener Jerzy Engel  w książce „Prosta gra” pisze, że na wynik składa się wiele elementów, jak choćby sprawy finansowe, dokumentacyjne, organizacyjne, medyczne, forma piłkarzy. Gdy to wszystko zepnie się razem w jedną całość w tym najwłaściwszym momencie jest dopiero sukces. Pozostaje więc tylko trzymać kciuki, aby tak stało się.