Z notatnika dziejopisa fot. Michał Wencek

Z notatnika dziejopisa

Nie jestem pewien, czy wszyscy zdajemy sobie sprawę, że tak jak nie ma czarno-białej wizji rzeczywistości, tak nie ma też czarno-białej wizji sportu, w tym piłki nożnej z futsalem włącznie. Na takie postrzeganie wpływa wiele czynników, których wymienienie zajęłoby – być może – wszystkie wiersze przeznaczone na treść felietonową. Przypominam o tym w kontekście toczonych nadal internetowo sporów o system rozgrywkowy ekstraklasy futsalowej. A kolejne wywiady, opinie, sondaże pokazują, iż jest to temat ważki i nie należy go lekceważyć.

Oczywiście każda ze stron ma swoje racje. Ale, niestety, niektóre wypowiedzi adwersarzy są nadzwyczaj żenujące. Jakby świadczące o przypadkowości obeznania w temacie. Jeszcze gorzej jest, gdy są powtarzane sądy nie wynikające z własnych przemyśleń, lecz z zasłyszanych sugestywnych przekazów ważnych lub nie, działaczy. Jako felietonista zalecam dyskutantom różnych szczebli nieco umiaru celem dania oddechu naszemu futsalowi. Niech go broni wynik sportowy. A ten – jak na razie – broni tylko reprezentację seniorską oraz U-19. W żadnym wypadku całości klubowej „małej piłki”.  A, czy wyniki wymienionych dwóch kadr są pokłosiem gry z play off, czy bez – proponuję pozostawić do analizy ich selekcjonerom. Panom Korczyńskiemu oraz Żebrowskiemu.

Polska futsalowa młodzież w kategorii dziewiętnastolatków zakwalifikowała się do wrześniowego finału europejskiego czempionatu futsalowego U-19. Nic, tylko pogratulować. W przeszłości były już próby awansu w kategorii U-21, gdyż dawniej takie nieoficjalne turnieje promujące futsal były rozgrywane. Nawet jeden z turniejów eliminacyjnych tamtej epoki odbył się dekadę temu w Krośnie. Ale później szef UEFA pan Platini razem ze współpracownikami jakoś cichcem zlikwidowali europejską rywalizację dla tej kategorii futsalowej młodzieży. Dobrze stało się więc, że pan Platini odszedł, a nowy szef europejskiej piłki - słoweński prawnik Ceferin - podjął futsalowe wyzwanie młodzieżowe. I tym sposobem mamy pierwszą oficjalną edycję UEFA Futsal EURO U-19 - Łotwa 2019. Liczę, że nasza futsalowa młodzież w turnieju finałowym nie będzie tylko statystować, lecz powalczy o czołowe lokaty. Nie śmiem nawet rozważać innego rozwiązania przy tak rozbudowanym – i co ważne przez związek chwalonym – systemie rywalizacji młodzieżowej, w dyscyplinie futsal w naszym kraju.

Niemniej, żeby nie być tylko klakierem, pozwolę sobie zgodzić się ze zdaniem Błażeja Korczyńskiego (coś często ostatnio zgadzam się z selekcjonerem!), który w jednym z wywiadów stwierdził, iż kuleje u nas praca z młodzieżą i w wielu klubach grających nawet w najwyższej klasie rozgrywkowej o tym nawet nie myśli się. Niestety, taka jest prawda. I na dodatek jest to gorzka prawda. Dziwię się w ogóle, jak kluby nie szkolące (łączę to z udziałem w organizowanych oficjalnych turniejach związkowych) pod własnym szyldem na stałe młodzieży futsalowej mogą występować w ekstraklasie. Podobnie „gorzko” jest ze szkoleniem trenerów. Z utęsknieniem oczekuję, kiedy PZPN wprowadzi dla zespołów drugiej ligi futsalu oraz ekstraligi futsalu kobiecego obowiązek posiadania przez trenerów klubowych uprawnień, co najmniej PZPN Futsal C. Jeżeli myślimy wszyscy o rozwoju futsalu polskiego, jest to potrzeba chwili. Czas na minus już bowiem biegnie.

Lubię czytać wywiady futsalowe. Dzięki Bogu jest ich coraz więcej. I nieważne jest dla mnie, czy ktoś mówi mądrze, czy głupio. Zawsze pomiędzy wierszami, albo nawet wprost, można wychwycić coś nowego. Coś o czym felietonista nie wie. Niedawno przeczytałem wieść, przekazaną przez jednego z klubowych działaczy, brzmiącą mniej więcej w stylu - SFE stawia na zwiększenie liczby kibiców na meczach ekstraklasy, i – między innymi - temu ma służyć powiększenie liczby drużyn w niej występujących. Droga ciekawa. Zapewne liczba kibiców zwiększy się z wraz ze wzrostem liczby zespołów. Nie sądzę jednak, by twórcom systemu chodziło o tak uzyskany ilościowy wzrost liczby widzów. Przecież można powiększyć ligę do 20 i wtedy dopiero zanotuje się rewelacyjny wynik. Na szczęście wiem, że przynajmniej prezes spółki FE nie akceptuje tak objawianych prawd sygnalizujących pośrednio zależność wzrostu liczby widzów poprzez automatyczne powiększanie. I dzięki temu nie grozi nam jeszcze gigantomania.

Pisząc to zapytam jednak, czy mamy wiedzę popartą stosownymi liczbami – ilu widzów bywa(ło) na meczach futsalowej ekstraklasy od – powiedzmy sezonu 2014/2015 do chwili obecnej (taka pięciolatka porównawcza)? Gdy bowiem to będziemy wiedzieć, nie będą nam potrzebne żadne ekwilibrystyczne słowa w wywiadach.

Ekstraklasa podzieliła się na szóstki – grającą o mistrzostwo oraz grającą o pozostanie w lidze. W tej mistrzowskiej nie ma niespodzianek. Jeden beniaminek Acana Orzeł, ale poważnie wzmocniony wieloma internacjonałami – co obligowało go do szóstki jakby z urzędu. Pozostałe teamy to uznane futsalowe firmy. Szczególnie podziwiałem wiosenny finisz Piasta z Gliwic. Nawet przylgnęła do nich tymczasowa nazwa „futsalowi rycerze wiosny”. Jeszcze z nowym rokiem nie obstawiłbym ich awansu do górnej połówki tabeli. Trener Hirsch pokazał jednak, że zna futsalowe rzemiosło. Wygląda, iż końcówki sezonu nadal są jego domeną. Pamiętam jak niegdyś z Akademią FC poczynając od ósmej lokaty przed play-off wywalczył mistrzostwo Polski. W dolnej połówce in minus odnotuję postawę MOKS. Więcej oczekiwałem w drugim sezonie ekstraklasowym po białostockim teamie. Pozostali z tej grupy – oprócz Pniew – nie są stabilni, więc walka o pozostanie w lidze zapowiada się ciekawie do ostatniego gwizdka sędziego. Niemniej pokuszę się o drobne proroctwo i powiem, że jakiś zespół z północnej Polski może zostać zdegradowany (?).

Andrzej Hendrzak