Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

Dzisiaj powymądrzam się na temat naszej dyscypliny - dlaczego futsal jest tak niedoceniany? Bo jest lekceważony poprzez powszechną dominację piłki trawiastej. A tam można znaleźć dużo więcej piłkarskich nieudaczników niż w piłce halowej. Dominuje siła fizyczna i wybieganie, a techniki to niektórzy uczyli się pod trzepakiem. Chodzę od czasu do czasu na mecze T-Mobile Ekstraklasa i I ligi piłki nożnej i naprawdę można usnąć z nudów.

Nic się nie dzieje, akcji podbramkowych mizerna ilość, nie mówiąc już o udanych strzałach. Poziom gry naprawdę słaby, większość meczów to bezładna kopanina bez ładu i składu, nie można doliczyć się pięciu celnych podań z rzędu, chyba że wszystkie do tyłu. Jakbym był na lidze rugby, gdzie przepisy zabraniają podawać do przodu. Na trawie to można oglądać Premier League czy La Primera Division a nie polskich kopaczy.

No ale wszyscy są przekonani, że to ósmy cud świata. Wywiady, konferencje, autografy, szum od mediów po sponsorów. Sprzedają nam ładne pudełko, a w środku piach. Piłkarze trawiaści są ogromnie przepłacani, potem oglądamy chłopców z torebkami włóczących się po galeriach handlowych, bo kluby płacą kontrakty z kosmosu. Jak zawodnik grający np. w II lidze może zarabiać wielotysięczne sumy? To jest żałosne i świadczy tylko o głupocie prezesów.

Kolejny przykład - Gala "Dokonania Roku 2013" w Chojnicach, która odbyła się w ostatni piątek. Nagrodę w kategorii sport zgarnęła Chojniczanka za wygranie II ligi - czyli trzeciego poziomu rozgrywek na trawie. O jakości i poziomie gry już się wypowiadałem. No ale kapituła oceniła to znacznie wyżej niż zdobycie Vice Mistrzostwa Polski w futsalu przez Red Devils. A niech się cieszą, my gramy dla kibiców, nie dla statuetek towarzystwa wzajemnej adoracji. Zobaczymy za rok kto w jakim miejscu będzie.

Futsal nie tylko jest niedoceniany, jest wręcz lekceważony. Traktowany jak sport typowo amatorski, gdzie starsi panowie po pracy z piwkiem w ręku kopią sobie na hali. Tak też się zdarza, bo futsal to jest NAJPOPULARNIEJSZY sport masowy w Polsce. Dużo bardziej popularny niż bieganie, pływanie czy cokolwiek innego. Szacuje się, iż w halówkę gra regularnie ponad dwa miliony osób w Polsce!!! W każdym mieście w Polsce, na wsiach, miasteczkach hale są zapełnione od rana do wieczora. Istnieją kilkupoziomowe ligi miejskie, ligi oldboys, ligi zakładowe.

Kiedyś w Gliwicach, kolebce polskiego futsalu, istniało 150 drużyn środowiskowych!!! A przecież te wszystkie ligi są odpowiednikiem A, B i C klasy na trawie. Taka sama struktura, prezesi, kierownicy i piłkarze, którzy traktują to jak dobrą zabawę, ale jednocześnie jest to już jakoś poukładane organizacyjnie i gra się o zwycięstwo. Te zespoły mają często budżety dużo większe niż ich trawiaści odpowiednicy. A nagrody za wygraną w rozgrywkach są często dużo bardziej atrakcyjne niż mały puchar za awans do ligi okręgowej wręczany przez działacza wojewódzkiego ZPN w znoszonym garniturze z niemodnym krawatem, pewnie jeszcze ze ślubu w 1963 roku.

A my przecież mamy topową Futsal Ekstraklasę z kilkoma naprawdę profesjonalnymi zespołami, ale w mediach o tym cisza, nie ma skrótów meczów, a prasie drukowanej to już w ogóle ani śladu. Dobrze, że chociaż Orange Sport pokazuje mecz kolejki. A poziom gry w FE jest naprawdę wysoki. Piłkarze czołowych drużyn są naprawdę bardzo dobrze wyszkoleni technicznie, jak to się mówi "nogą mogą wiązać krawaty". Działaczom.

Kiedyś, w 2002 roku Clearex Chorzów, futsalowy Mistrz Polski zmierzył się w finałowym meczu charytatywnego turnieju WOŚP z Wisłą Kraków - Mistrzem Polski na trawie. A tam Kosowski, Żurawski, Frankowski i inni, reprezentanci Polski grający na Mistrzostwach Świata w Korei i Japonii. Wynik? 8:3 dla halowców, anonimowy dla szerszej publiczności Andrzej Szłapa mijał jak tyczki piłkarzy Wisły, zakładając "siatki" zawodnikom, których wszyscy znali z ekranów telewizorów i okładek gazet.

Ale powoli się to zmienia, oglądalność spotkań w Orange Sport rośnie i dorównuje już transmisjom I ligi na trawie. Szkoda, że nie ma fazy play off, bo to dopiero byłyby emocje w TV i znakomita reklama na całą Polskę. Tu też działacze klubowi powinni to zrozumieć i przegłosować powrót do takiej formy rozgrywek Futsal Ekstraklasy. To jest klucz do sukcesu dyscypliny - sprzedawać EMOCJE kibicom.

No i konieczna jest jeszcze większa profesjonalizacja klubów. Powstanie silnych zarządów, składających się z wielu osób i ścisłym podziałem funkcji. Potrzebne są działy marketingu, które będą dbać o profesjonalny public relations. Każdy klub powinien posiadać akademię futsalu, w której szkolić będzie własnych zawodników. A  jak kogoś na to nie stać, to niech gra w I lub II lidze PLF. Ale o tym szerzej napiszę za tydzień.

A teraz o lidze - w minionym tygodniu wybrałem się do Gdańska na mecz AZS UG z Gattą Active. Podobała mi się konsekwencja w grze gości, od pierwszej do ostatniej minuty spotkania grali to samo, widać było gołym okiem plan gry i określoną taktykę. Gospodarze z kolei znając swoje słabości ograniczali się do defensywy i groźnych kontr. W bramce świetnie zaprezentował się Jacek Burglin, już kolejny raz niemal w pojedynkę wyciągał z kłopotów swój zespół. Azetesiacy dwa razy spóźnili się z blokadą strzału i Gatta odniosła zasłużone zwycięstwo, bo była dużo bardziej aktywniejszym zespołem. Choć gdańszczanie także mieli swoje okazje, trzy słupki - ale słupek to jest strzał niecelny.

Poniedziałkowy mecz Pogoń 04 - Clearex bez sensacji. "Portowcy" zdemolowali chorzowian, którzy aspirują do miana "rozczarowania rundy". Jak co roku buńczuczne zapowiedzi walki o najwyższe cele, a kończy się tak jak zawsze - środkiem tabeli. W tej rundzie Clearex pokonał jedynie drugie wielkie rozczarowanie - Uniwersytet Gdański i Tychy, które przegrywają wszystko. A dostali jeszcze dwa mocne lania od Gatty i Pogoni. Czyżby to zapowiadało 256 powrót na ławkę Gotharda Kokotta? Cokolwiek się stanie, i tak prędzej czy później wróci Tadeusz Wolny, bo zawsze wraca jak bumerang. Te stałe podmianki zna już cały świat. A prezes Wolny biega maratony po całym świecie, nowa pasja pochłonęła go całkowicie. Jak sam powiedział, "jestem już na emeryturze", więc Clearex nie powróci już do lat glorii i chwały.

A "Zygmunt Pogoniarski" (cytat z Mirka Grycmachera) na 10-lecie klubu ma okazję wznieść wreszcie puchar za tytuł Mistrza. Pomimo straty dwóch punktów to oni są dla mnie kandydatem na "Majstra". Dlaczego? Bo my wygramy z Rekordem w Chojnicach, ale będziemy mieć znacznie trudniej w Szczecinie. Jeśli tam wygramy, to wtedy Rekord może dowieźć przewagę, w innym przypadku to w Pogoni upatruję czempionów.

Na koniec nasz mecz z Euromasterem Głogów - emocji dosyć na kilka spotkań. Kibice nie mają prawa narzekać, prawdziwy rollercoaster w Chojnicach. Miło było ponownie spotkań braci Pieczyńskich, Łukasz zagrał nieco słabszy mecz, ale Darek to prawdziwy profesor. Nie widać upływu lat i w takiej formie ma miejsce w każdym zespole ligowym. Jedynie sędziowie nie dostosowali się poziomem do zawodników, często myląc się w obie strony. Niedźwiedź nie dostał drugiej żółtej kartki za ewidentne wymuszenie faulu (piękny lot, dobre wyjście z progu - 10/10), a Charczenko za upadek w tłoku to już taką dostał. No i mecz dzięki sędziom się wyrównał. Ale nie ma co narzekać, gramy dla kibiców, którzy dostali na kolację piękne sportowe widowisko. Nie to co na trawie, gdzie zazwyczaj przysypiają przy nudnym 0:0.

Wisła Krakbet Kraków - pisałem już o tym klubie w pierwszym felietonie. Cztery sezony wielkich inwestycji i tylko jeden Mistrz Polski. Na dodatek wywalczony po bojach z moją drużyną, która ledwo zipała finansowo w końcówce sezonu. Po pierwszej rundzie musieliśmy odchudzić kadrę aby podołać wydatkom, dlatego Jacek Burglin poszedł do Gdańska, a Iwanow wrócił na Ukrainę. Nie było nas stać na tych zawodników, pomimo tego udało się dojść do finału, ale tam osłabieni nie sprostaliśmy rywalom. Śmiem twierdzić, iż z tą dwójką Wisła miałaby znacznie trudniej wygrać tytuł, a i tak z meczów finałowych dwa wygrała dopiero po rzutach karnych, a trzeci różnicą jednej bramki. No ale to już historia, a obecnie Wisła koncertowo przerżnęła obronę tytułu i nie wiadomo, czy w ogóle załapie się na podium, a to już by była naprawdę sportowa tragedia. Do tego prezes wpadł ostatnio w kłopoty, a Kazimierz Greń też jest pamiętliwy, więc cała historia może jeszcze nabrać rumieńców. Hala przy Reymonta nie spełnia wymogów i nie zdziwię się, jeśli Wisła nie dostanie weryfikacji tego obiektu. A Tychy i Katowice najbardziej są zainteresowani przebiegiem wydarzeń...

Rafał Krzyśka - "najlepszy wśród najgorszych". Cenię Rafała bardzo, podoba mi się przede wszystkim w meczach kadry, gdzie daje z siebie absolutnie wszystko. Podchodzi bardzo profesjonalnie do swoich obowiązków, ale robi jeden podstawowy błąd - gra w słabych drużynach, na dodatek prawdopodobnie zanotuje drugi spadek z rzędu jako piłkarz i trener zespołu. To nie wygląda dobrze w CV. Powinien wreszcie poszukać klubu z aspiracjami, dać sobie na razie spokój z trenerką seniorów (na to jeszcze ma czas), ewentualnie skupić się na szkoleniu młodzieży. Bo za chwilę zmarnuje sobie to wszystko, na co sumiennie zapracował. Wypadnie z kadry i pozostaną tylko kolejne zmarnowane miesiące ciężkich treningów. A kilka klubów z Ekstraklasy ma słabszych zawodników na tej pozycji, warto się zainteresować golkiperem, który grywa w kadrze.

Kończąc felieton - mały prztyczek dla działaczy GKS Futsal Tychy. Cztery lata z rzędu specjalnie dla nas ustawiali mecze ligowe w piątki, gdzie wiadomo że będziemy zasuwać przez całą Polskę (nie pomogło, zawsze wywoziliśmy stamtąd punkty). No to my w niedzielę pójdziemy na spacer i pogramy w karty bo zapowiada się ładna pogoda, a z Tychami zagramy w piątek o 18.00. Powodzenia w przejeździe przez Łódź :)

Na koniec z cyklu "podsłuchane, zasłyszane", historyjka która krąży w środowisku futsalowym. Mecz Clearexu Chorzów sprzed kilku lat, jeden z zawodników robi trick - staje na piłce, a dłonią robi daszek nad czołem, rozglądając się po hali. A nerwowo reagujący na wydarzenia na parkiecie, charyzmatyczny prezes chorzowian krzyczy na całą halę "Brawo!!! Brawo!!!"... a po chwili "K...a, ty idioto!!!".

(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice)