Tomasz Ulfik: Trenerzy z dużego boiska traktują futsal jak zło konieczne fot. Futsal-Polska/ Paweł Jakubowski

Tomasz Ulfik: Trenerzy z dużego boiska traktują futsal jak zło konieczne

Pozycja futsalu w naszym kraju wciąż nie jest zbyt silna. Nie brakuje ludzi, którzy lekceważą tę dyscyplinę. Gdzie leży problem? - Niestety, futsal w Polsce nadal jest traktowany przez trenerów z dużego boiska jak zło konieczne. Ale są małe wyjątki - analizuje Tomasz Ulfik, trener bramkarzy w GSF Gliwice i reprezentacji Polski.

Futsal-Polska: Ma pan za sobą bogatą karierę zawodniczą. Występował pan zarówno na trawie, jak i w hali. Gdzie grało się panu lepiej?

Tomasz Ulfik: Tak, grałem na trawie i na hali, ale zawsze lepiej czułem się w hali. Może wynikało to też z warunków fizycznych, choć na pewno duże boisko ugruntowało mój charakter i podejście do ciężkiej pracy. Był to ciężki czas, kiedy łączyłem te dwie dyscypliny. Czasami w tygodniu miałem po dziewięć treningów, plus mecze na trawie i hali, ale z biegiem czasu, w moim przypadku, okazało się to słuszne i praca, która była wykonana, zaowocowała.

Dlaczego zdecydował się pan zostać trenerem bramkarzy? Kiedy narodziła się taka myśl?

Trenerem bramkarzy zostałem będąc jeszcze czynnym zawodnikiem. Przez kilka lat łączyłem te dwie funkcje, a do tego doszła jeszcze młodzieżowa reprezentacja Polski. Myśl narodziła się, gdy jeszcze grałem w bramce. Poczułem, że chcę pójść w tym kierunku po zakończeniu piłkarskiej przygody.

W roli trenera bramkarzy ma pan już spore doświadczenie. Pracował pan w Chorzowie czy Gliwicach, a także w reprezentacjach. Obecnie odpowiada pan za szkolenie bramkarzy w naszej seniorskiej kadrze. Spore osiągnięcie, ale też i wyzwanie...

Oczywiście spore wyzwanie i odpowiedzialność, bo jest to bardzo ważna pozycja, w klubie czy w reprezentacji. Ale też inaczej się pracuje z bramkarzem w klubie, gdzie pracujemy nad formą przez cały rok, a inna w reprezentacji, gdzie podtrzymujemy wypracowaną formę w klubie i pracujemy nad elementami, które gramy podczas meczów.

Czy są jakieś wytyczne, jakie powinien spełniać idealny bramkarz? Chodzi mi tu zarówno o cechy mentalne, jak i wartości fizyczne.

Bardzo ważną cechą jest spokój i mocna psychika. Bramkarz podczas meczu ma bardzo dużą liczbę strzałów, co też przekłada się na stracone bramki. Szybko stracone gole mogą bramkarza zdeprymować i wpada powoli w dołek - czuje niepewność swoich decyzji, na przykład w obronie czy wprowadzaniu piłki do gry. Dlatego przygotowanie mentalne jest również ważne, jak przygotowanie fizyczne. Wartości fizyczne też odgrywają teraz większą rolę niż kiedyś. Uważam, że idealne parametry to między 180-187 centymetrów, czyli około dziesięć centymetrów więcej niż parę lat temu.

Od kilku lat obserwuję polskich bramkarzy na poziomie pierwszoligowym i wydaje mi się, że często zawodzi u nich sfera mentalna. Jak puszczą bramkę, to spuszczają głowę i niejednokrotnie zdarza się tak, że po chwili piłka znów znajduje się w siatce. Wychodzi zatem na to, że kwestia psychiki jest szalenie ważna.

Tak, zgadza się. Również w tym elemencie trzeba pracować, bo nie każdy bramkarz zachowuje spokój i to jest sytuacja, o której wcześniej wspomniałem. Zauważyłem to podczas sezonu w pierwszej lidze, gdzie graliśmy. Jak szybko otwieraliśmy mecz, bramkarze byli niepewni, co przekładało się na ich zawodników, którzy czuli niepewność i tracili kontrolę nad meczem.

Pan jest bardziej trenerem, który pomaga w odpowiednim przygotowaniu techniczno-fizycznym, czy stara się pan wspierać bramkarzy również w tej sferze mentalnej?

Moim głównym zadaniem jest przygotowanie techniczno-fizyczne, ale nie mogę zapomnieć również o tej drugiej sferze. Tutaj trzeba budować pewność siebie bramkarza i pokazywać tę najlepszą stronę jego gry, nawet podczas treningów.

Jak pan ocenia ostatnie wyniki reprezentacji Polski? Czy uważa pan, że futsal w naszym kraju zmierza we właściwym kierunku?

Uważam, że jesteśmy coraz bliżej czołowych reprezentacji. Nie ma aż takiej różnicy, jak jeszcze parę lat temu. Wyniki są na styku z czołówką, choć jesteśmy świadomi, że jeszcze dużo pracy przed nami, żeby dorównać najlepszym. Tutaj ważna jest praca zawodników w klubach. Futsal idzie do przodu na tyle, na ile go stać. Ważne, żeby kluby były stabilne finansowo i organizacyjnie. Oczywiście zawsze mogłoby być lepiej, ale to wszyscy musielibyśmy iść w jednym kierunku, a jak wiemy, czasami jest z tym problem.

Czy możemy wskazać numer jeden w bramce seniorskiej reprezentacji Polski?

Oczywiście jedynką w reprezentacji jest Michał Kałuża, ale ważna jest rywalizacja, a tę Michał ma.

Jakiś czas temu zapytałem Mariusza Milewskiego o poziom szkolenia w naszym kraju. Jego odpowiedź brzmiała następująco: "O szkoleniu nic nie powiem, bo praktycznie go nie ma". Zgadza się pan z tymi słowami?

Na pewno ten temat kuleje, ale od czasu do czasu są organizowane kursokonferencje futsalu. Fakt, jest ich mało i czasami dochodzi do absurdalnej sytuacji, gdzie trzeba pójść na kursokonferencje z dużego boiska, żeby zaliczyć godziny do licencji. Są na pewno ośrodki, w których pracuje się z młodzieżą. Najlepszym przykładem jest Rekord i parę innych, ale szkoda, że nie ma regularnych rozgrywek dla młodzieży w różnych kategoriach w całej Polsce, a tylko turnieje raz w roku o mistrzostwo.

Czy w pańskiej karierze trenerskiej zdarzały się momenty, w których podopieczni wpadali w tak zwane dołki? Jak zbudować zawodnika w momencie kryzysu? Jak mu pomóc?

Bramkarze podczas sezonu mają różne momenty i też wpadają w dołek - na przykład po trzech czy czterech meczach, które ewidentnie nie wyszły. Najprościej byłoby podmienić na drugiego bramkarza, a ja uważam, że bramkarz musi grać non stop i przychodzi taki moment, który przełamuje tę słabszą dyspozycję. Na pewno pomaga analiza i pokazywanie nie tylko błędów, ale i dobrej gry we wcześniejszych meczach. Trzeba budować mentalność.

Niejednokrotnie mam wrażenie, że futsal jest taką dyscypliną, która jest przez wielu lekceważona. To na pewno nie sprzyja jej rozwojowi. Jak pan myśli, jak temu zaradzić? Jak budować wśród ludzi świadomość, że futsal jest sportem godnym uwagi?

Niestety, futsal w Polsce nadal jest traktowany przez trenerów z dużego boiska jak zło konieczne, są małe wyjątki. To nie pomaga tej dyscyplinie. W dalszym ciągu kuleje promocja futsalu w mediach na szeroką skalę. Myślę, że gdyby futsal był sportem olimpijskim, byłoby łatwiej naszej dyscyplinie. Cieszy natomiast, że w niektórych ośrodkach hale podczas meczów są pełne i tu też inne kluby powinny brać przykład, działać w tym kierunku, by promować swoje spotkania.

Ma pan jakiegoś bramkarskiego idola?

Z czasów młodości, jak grałem na trawie, to Raimund Aumann, bramkarz Bayernu, a jeśli chodzi o halę to Luis Amado.

Każdy ma jakieś cele, marzenia i plany. Jak to wygląda w pańskim przypadku? Są konkretne założenia na przyszłość?

Oczywiście, marzenia i cele są. Najbliższym celem jest awans z grupy do dalszej fazy eliminacji mistrzostw świata. Marzenia to awansować do tej rangi imprezy, to jeśli chodzi o kadrę. A w klubie chciałbym żebyśmy jako beniaminek zagrali na tyle dobrze i skutecznie, żeby na końcu sezonu być na pudle.

Rozmawiał Mateusz Domański