Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

W poprzednich felietonach poruszyłem już wiele spraw, które leżą odłogiem w naszym środowisku. Dyskusji na te tematy do tej pory nie było zbyt wiele, ale we wtorek rozgorzały dwie poważne, na profilu Jakuba Drwala i twitterze z udziałem futsalowych trenerów i piłkarzy. Dużo ciekawych pomysłów, oby tak dalej. Zaskakujące, iż inicjatywę wykazują bardziej kluby z niższych lig niż z FE, widać iż im bardziej zależy aby wreszcie zrobić duże kroki do przodu.

Wydaje się, iż obecnie większość klubów jest zadowolonych z tego co ma i w jakim miejscu się znajduje. Tak samo znakomicie czuje się Wydział Futsalu PZPN, nie ma potrzeby zmian na lepsze, jak jest wszystko doskonałe. Ale to nasze futsalowe jajeczko jednak śmierdzi i trzeba coś z tym zrobić.

Piłka młodzieżowa - po prostu mało grania jest. W każdej kategorii wiekowej turniej eliminacyjny, turniej finałowy i koniec na tym (tylko w U-18 mamy kilka turniejów eliminacyjnych, a na śląsku w tej grupie wiekowej jest jedyna liga w Polsce). Jak tu zachęcić młodzież do grania w futsal? Zapraszam do obejrzenia skrótu z festiwalu futsalu w Birmingham organizowanego przez F.A. (federację angielską) (zobacz skrót).

I komentarz do tego linku Jakuba Drwala z Akademii Futsal Tarnów - "Anglia... Futsal... 80 miejsce według rankingu FIFA... zaprzyjaźniony trener z wysp opowiada mi jak w każdym roku widać kolejny szeroko zakrojony projekt promocji futsalu oraz zwiększoną liczbę szkół, ośrodków partycypujących w rozgrywkach. Za przykład proponuje materiał przygotowany przez FA jak wygląda narodowy festiwal futsalu w Anglii od U10 po U16. Jest myśl, jest działanie, jest konkretna wizja - efekty będą. Jako ciekawostkę podam, iż według badań Skandynawów poziom antycypacji, czas reakcji, koncentracja znacznie wzrasta dzięki grze w futsal i znacząco wspiera szkolenie piłkarskie."

Cieszę się, że w Anglii piłka halowa rozwija się tak dynamicznie. Parę lat temu reprezentacja przegrała z Polską u siebie 16:0, a niedawno (latem 2013 w Newcastle) już zagrali całkiem wyrównany mecz (Polska wygrała zaledwie 2:1). Na wyspach, jak długie i szerokie do tej pory grano wszędzie w "five-a-side" (to oficjalna nazwa – zobacz skrót) na bandy, dużą piłką i na dziwne bramki o wysokości jednego metra. Byłem w Anglii wiele razy i zdarzyło mi się w to grać, niestety z prawdziwą grą na hali nie miało zbyt dużo wspólnego. Teraz to się zmienia i futsal zastępuje często five-a-side.
Pamiętam, jak bodajże pięć lat temu pojechaliśmy na turniej do Emsdetten w Niemczech, zaprzyjaźnionego miasta z Chojnicami. Wchodzimy na halę, oglądamy parkiet i nagle obserwujemy, jak wchodzi brygada stolarzy z młotkami, gwoździami i dechami. Za godzinę cała hala miała metrowe bandy, fachowo zbudowane, wnieśli też bramki 2x5 metra. Oczywiście graliśmy zwykłymi piłkami z trawy.

Pierwszy turniej wygraliśmy, w drugim przegraliśmy w finale po rzutach karnych. Jedynie drużyna z Holandii grała futsal, pozostali to grali piłkę nożną na hali. Ale teraz także w Niemczech futsal dostał mocnego kopa i zaczął się rozwijać (linki podesłał Kuba Drwal - zobacz). Zaczęły powstać kluby i znając jakość organizacyjną za zachodnią granicą nie potrwa długo, jak nas prześcigną we wszystkim. Rzesza emigrantów z krajów gdzie futsal stoi na dużo wyższym poziomie także zrobi swoje. Zobaczmy finał Pucharu Niemiec pomiędzy Hamburg Panthers a UFC Munster. Pełna hala, rytmy samby, cheerleaderki, maskotka federacji, emocjonujący mecz (zobacz skrót).

I w Niemczech, i w Anglii i w jeszcze kilku krajach, gdzie do tej pory futsal było słowem obcym widzimy dynamiczny rozwój dyscypliny. A u nas Komisja Futsalu pisze raporty gloryfikujące jej działalność. Naprawdę jest aż tak dobrze? A lutowy bunt klubów FE przeciwko Kazimierzowi Greniowi wziął się znikąd? Jak nic się nie zmieni, to sytuacja za jakiś czas powtórzy się. Rozmawiam z wieloma osobami związanymi z futsalem ligowym z całej Polski. Wzmaga się złość na cały ten marazm i minimalizm. Ma to wybuchnąć kolejną awanturą, na pewno dużo większą niż ostatnia?

Wszystkie kluby czekają na prawdziwe, a nie pozorowane ruchy, mające na celu rozwój futsalu w Polsce. Potrzebne są konkretne działania, KONKRETNE. Należy zorganizować szereg konsultacji z trenerami i działaczami klubów, bo jak widać członkowie Komisji Futsalu sami nie są w stanie wydobyć nas ze stanu marazmu. Od nadmiaru wiedzy jeszcze nikogo głowa nie rozbolała. Nie piszę tego złośliwie, to raczej prośba o szeroko pojętą współpracę działaczy PZPN z klubami, aby wspólnymi siłami zrobić coś pożytecznego dla futsalu w Polsce. I mam prośbę do działaczy Komisji Futsalu o nieobrażanie się, ale o utworzenie wspólnego frontu działań. To ostatni dzwonek, bo za chwilę wyprzedzą nas nawet ci maruderzy.

Powinniśmy zacząć od podstaw, od stworzenia możliwości, aby dziesiątki tysięcy drużyn środowiskowych stały się klubami ligowymi. Mamy naturalne zaplecze, w każdym mieście jest co najmniej kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt drużyn futsalu. Trzeba ich zachęcić, aby poszli krok dalej, żeby wyszli ze swojego środowiska. Tam można znaleźć diamenty, które można oszlifować. My w lidze w Czersku znaleźliśmy Tomka Kriezela, którego zna każdy w polskim futsalu. Modelowy przykład rozwoju futsalowca.

Tu Komisja Futsalu ma największe możliwości, aby zmusić przekonać okręgi piłkarskie (16 w Polsce, tak jak województw) do piłki halowej, które zajmą się najniższym poziomem rozgrywek. Musi powstać cała struktura ligowa. Niskie wpisowe (500-1000 zł), zwolnienie z opłat sędziowskich w 100% (lub co najmniej 50%) i wtedy drużyny środowiskowe oraz juniorskie będą mieć swoją ligę do grania. W niedużym promieniu od swojej miejscowości co znacznie ograniczy koszty wyjazdów. Wówczas drużyna jest w stanie rozegrać cały sezon z budżetem rzędu 10.000 zł.

Mój pomysł wygląda następująco (wzorem jest system lig na trawie, który się sprawdza) - cztery poziomy rozgrywek (trzy pierwsze organizowane przez centralę):

  1. Jedna Futsal Ekstraklasa, 12 drużyn koniecznie z fazą play off
  2. Dwie grupy I ligi po 12 drużyn, ale dzielone sprawiedliwie na wschód/zachód.
  3. Cztery grupy II ligi (optymalnie po 12 drużyn)
  4. Szesnaście grup III ligi (prowadzonych przez okręgi wojewódzkie).

Przejrzyste zasady awansu plus mój pomysł na "dziką kartę" i wszystko ruszy z kopyta z miejsca. Dużo roboty organizacyjnej, ale jaka potem może być z tego satysfakcja!!!

A w tym miejscu proponuję zapoznać się z projektem autorstwa grającego trenera Red Dragons Pniewy - Łukasza Frajtaga, który proponuje następujące rozwiązania:

  • od sezonu 2015/2016 wymóg dla klubów FE posiadania U-14 i wtedy co 2 lata obowiązek posiadania kolejnych roczników. Po sześciu latach każdy klub miałby drużyny U-14, U-16 i U-18.
  • rozgrywki juniorskie: 6 drużyn - 10 kolejek ligowych + 2 playoff. Każda drużyna organizuje dwie kolejki, w każdej kolejce odbywają się trzy mecze. Wszystko odbywa się na jednej hali, mecze rozgrywane są jeden po drugim (koszty hali i sędziów pokrywa gospodarz, brak wpisowego). Mecze sędziuje trójka miejscowych arbitrów, dwóch na parkiecie a trzeci "odpoczywa" przy zegarze. Mecze trwać będą 2x20 min. efektywnego czasu gry. Dwie ostatnie kolejki to odpowiednio półfinały "play-off" oraz mecze o 5. i 3. miejsce oraz finał "play off" - razem daje to 12 kolejek. Sześć rozgrywanych do końca roku, a kolejne sześć po nowym roku. Terminy dopasowane do rozgrywek FE.

Kilka razy poruszałem temat promocji i rozwoju FE i konieczności fazy play off aby zachęcić nowych odbiorców do oglądania naszej dyscypliny. We wtorek pojawił się na portalu Weszło! bardzo ciekawy tekst dotyczący co prawda T-Mobile Ekstraklasa ale znakomicie ilustrujący konieczność wprowadzania zmian celem uatrakcyjnienia rozgrywek piłki nożnej. Jak rozmawiam z działaczami innych klubów, to niemal każdy marudził "to dodatkowe koszty, a po co to, zwykła liga jest dobra". Nikt nie myśli przyszłościowo. A nowi odbiorcy, czy to na halach, czy też przed telewizorami to zwiększenie oglądalności, a co za tym idzie zwiększenie zainteresowania mediów i sponsorów. To jest ciąg automatyczny.

Futsal potrzebuje wizjonerów (nie mnie, ja tylko podsuwam pomysły) na fotelach prezesa spółki Futsal Ekstraklasa i przewodniczącego Komisji Futsalu. I nie chodzi mi o umniejszanie roli Janusza Szymury czy też Kazimierza Grenia, ale potrzebna jest osoba, która w 100% poświęci swój czas na realizację rozwiązań.

W Halowym Pucharze Polski niespodzianką jest na pewno gładkie zwycięstwo Cleareksu Chorzów nad Rekordem Bielsko Biała. 3:0 to bardzo duża zaliczka przed rewanżem. Chorzowianie w ostatnich spotkaniach prezentują naprawdę niezłą formę, a Rekord kuleje. Po długiej przerwie bez trofeów półka w biurze jest mocno zakurzona, więc nowy wazon przyda się do pokaźnej kolekcji Zdzisława Wolnego.

W innych spotkaniach bez sensacji, GAF i Wisła raczej nie powinny mieć problemów z wywalczeniem awansu. Najciekawiej zapowiada się dwumecz w Szczecinie, najpierw Gatta powalczy o medal a potem o awans do Final Four. A Pogoń 04 może zakończyć znowu sezon z niczym. Chyba, że Żebrowski zmobilizuje swoich kolegów do maximum wysiłku. Sam jestem ciekawy, czy jeśli wywalczy jakiekolwiek trofeum to utrzyma się w siodle?

W I lidze, w grupie północnej na przyszły sezon może pozostać tylko 6 drużyn. Red Dragons Pniewy awansował, AZS UW Warszawa - chodzą słuchy o wycofaniu się. Ciekawe co na to Komisja Futsalu? Czy będą chętni z II lig aby uzupełnić te rozgrywki? Skończy się pewnie na wysłaniu zaproszeń, kluby się nie zdecydują i liga będzie grać w mocno okrojonym zestawieniu. Już teraz trzeba o tym myśleć. A może wrócić do bardziej sprawiedliwego podziału grup na wschód-zachód? Drużyny z północy podróżują od Białegostoku po Gdańsk, a na dole jeżdżą na mecze tramwajami.

Na południu trwa zacięta walka o awans, pozostały dwie kolejki spotkań. Tam mają wszystko - prezesów, trenerów, zawodników, ale kierownicy drużyn to chyba tylko grają w karty przy piwku. Jak można nie umieć liczyć do czterech? Trzy walkowery za źle policzone żółte kartki, skandal.

Gwiazda czuje oddech Bochni na plecach, teraz mamy wyścig na gole. W bezpośrednich meczach dwa razy było po 4:4, to zapowiada naprawdę niezłe emocje. Rudzianie mają do rozegrania tylko jeden mecz u siebie z Kamionką Mikołów, która jest mocnym średniakiem i na pewno łatwo nie będzie. Na razie mają 3 punktach przewagi i bramki +69.  Z kolei BSF Bochnia ma bramki +55, ale dwa mecze do rozegrania, najpierw u siebie z najsłabszym zespołem UKS Jedynka Niemodlin i kończą wyjazdem do UKS Ekom Futsal Nowiny. Oba spotkania bochniacy powinni wygrać, pytanie czy dadzą radę nastrzelać tyle bramek, co rywale? Będzie naprawdę ciekawie :)

Historyjka... kiedyś jeden z zawodników zobaczył po raz pierwszy co wyprawia Falcao na parkiecie, co skomentował "zrobili go na próbę i zapomnieli zabić".

(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice)

Czytaj dalej...

Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

Ohoho, doszły mnie słuchy, że niektórzy piłkarze z Pogoni 04 obrazili się na mnie za nazwanie ich frajerami w ostatnim felietonie. Dziwnie, ich działacze też tak pisali na facebooku, na nich się nie obrazili? Ale okey - przepraszam za te słowa. To tylko sport, powinienem zganić raczej katowiczan, że nie położyli się na parkiecie i nie klaskali szczecinianom.

A dla Pogoniarzy - specjalnie dla was fanfary zwycięstwa, dodadzą otuchy przed meczem z Red Devils (fanfary). Moje komentarze są subiektywnymi opiniami, zresztą często trochę "podkoloryzowane" żeby było ciekawiej. Komu się nie podoba, niech nie czyta następnych albo idzie na Pudelka.

Ostatnio jak kogoś skrytykowałem, to chłopaki odpowiedzieli mi najlepiej jak tylko można - znakomitym występem i efektowną wygraną (Clearex z Rekordem, AZS Uniwersytet Gdański z Pogonią). A Pogoń? Zagrała tak, jakby była autem do którego ktoś wrzucił cukier do baku. Bye bye Gery, z drużyny która walczyła o utrzymanie zrobiłeś kandydata na medale - tutaj robota dobrze wykonana. Zabrakło jednak tej wisienki na torcie. Oczekiwania działaczy były dużo większe, już roku temu "Portowcy" wygrali przecież sezon zasadniczy (z 8-punktową przewagą!!!), aby polec z kretesem w play-off i ostatecznie skończyć poza podium.

Ciekawe, kto zagarnie Juszczaka. Tani raczej nie jest, ale fachowiec, mało takich u nas. A w kilku klubach z tym słabo, choć tutaj cena pewnie gra rolę. Klaudiusz Hirsch też odpoczywa, choć wróble ćwierkają, że ma kilka poważnych propozycji. Działacze mądrzeją, drużynę buduje się od głowy, to i Gery znajdzie dobrą robotę.

Srodze się zawiodłem na poniedziałkowym spotkaniu Euromaster - Gatta. Nudny mecz, bez emocji, flaki z olejem jak to się mówi. I zduńskowolanie (co to za słowo...) chyba nie chcą powalczyć o mistrzostwo. Wiedząc, jaka jest strata do Rekordu nie wycofać bramkarza w końcówce? Chyba tam złoty kolor nie jest w modzie, jakiś minimalizm. No i bramkarz tradycyjnie nie pomógł, to chyba najsłabszy punkt Gatty - to nie tylko moja opinia. Mają ekstra grajcarów, mają kasę z rajstop, a między słupkami wieje wiatr.

Tychy nas zaskoczyły. In minus. Przyjechali dzień wcześniej do słonecznych Charzyków koło Chojnic, nad piękne jezioro. I chyba tam zostawili formę, bo w meczu z nami nie było choćby cienia tej walecznej drużyny. Gdyby Wadik podawał, to dyszka by była. A to mega singiel jest, ciężko go oduczyć. A i tak był najlepszy na parkiecie, maładiec. Po meczu spotkaliśmy się z chłopakami z GKS-u, pogadaliśmy sobie. Tam dużo problemów, działacze trochę zapomnieli o swoich piłkarzach. Ze Słonikiem poszliśmy na wspólne zakupy, ciekawe czy główka kapusty dotarła na Śląsk w całości? Przysmak z północy świetnym prezentem dla działaczy z Tych.

Rekord - zadowolony. Jak Jurek Mordel (sprawdź teraz). W klubie koledzy, trener też. Nie wiem jak żony, ale pewnie także. Wszyscy grają dla bielszczan, tytuł coraz bliżej. Choć nerwy są, z Katowicami 0:2 i trzeba było odrabiać. Dali radę, po tym poznaje się mistrza. Mają lejce w dłoniach, frajerami nie są. Wygrają w Gdańsku, to mogą całować jedną stronę medalu. A Uniwerek Śląski ma jeszcze megaważny mecz na Remedium, jeszcze są w grze. Witek Zając i Krzysiek Nos mobilizują jak tylko mogą, tu jeszcze będą emocje. I o to przecież chodzi.

Wisła choć już praktycznie straciła szanse na złoto, za to nadrabia efektownymi golami i zagraniami. Najpierw piękna przewrotka Wojciechowskiego i boczna siatka, a za chwilę jeszcze ładniejsza podcinka Douglas’a. To jest ta brazylijska fantazja, tylko klaskać na stojąco. A sam mecz bardzo wyrównany, w końcówce chorzowianie mogli zremisować po strzale Rabczaka, ale i wiślacy mogli zdobyć kolejne gole. Fajnie się oglądało skrót tego spotkania.

Remedium - ewidentny brak koncentracji. Aż cztery gole stracone po SFG (stałych fragmentach gry), nie pamiętam kiedy jakikolwiek zespół stracił wszystkie bramki po takich zagraniach. Staczają się coraz niżej, jeszcze ich broni zapas punktów z pierwszej rundy. GAF na wysokiej fali, pochwaliłem ich tydzień temu to teraz nie ma co dodawać. Za dwa tygodnie wróżę im wyleczenie Gatty z walki o mistrza, tam już śpią.

A na koniec "crème de la crème", totalna jazda bez trzymanki, rock’n’roll i rollercoaster w jednym, czyli AZS Uniwersytet Gdański - Pogoń 04 Szczecin (zobacz skrót meczu). Kwintesencja futsalu, szkoda że więcej goli niż ludzi na trybunach. Na taki mecz siłą zaganiać z ulic, z przystanków, bezdomnych ale przede wszystkim milionerów. Bo to była czysta poezja, piękna muzyka na parkiecie. Wisława Szymborska kontra Ludwig van Beethoven. Co za gole (zwłaszcza Michała Kubika i Marka Bugańskiego), co za emocje. Zaskakująco słabo wypadli bramkarze gości, do tej pory pewne punkty. Nie pomogli. Strzelić siedem goli i nie wygrać, to prawdziwy dramat. Trener zapłacił głową, ale czy to dobra decyzja przed końcem sezonu? Podobno problemy narastały od dłuższego czasu, ale jak się wyrzuca trenera to najlepiej mieć gotową alternatywę. Teraz Żebro steruje, czy to dobre wyjście? Pewnie tymczasowe, jeden fachura już odmówił. Zobaczymy, co latem będzie się działo nad morzem.

Czekam jeszcze na pomeczowy wywiad, w którym ktoś coś powie ciekawego. Zazwyczaj są to bardzo banalne wypowiedzi, które się nudzą po 10 sekundach. A można powiedzieć coś w stylu Radka Majdana, przynajmniej będzie wesoło (zobacz wywiad). No dobra, to żart. Ale można powiedzieć coś charakternego, pomyślcie panowie zawodnicy i trenerzy.

Dzisiaj napiszę o spółce Futsal Ekstraklasa. Już kiedyś, bodajże 10 lat temu Roman Sowiński z Januszem Szymurą i Adamem Kaczyńskim zmęczeni marazmem działaczy PZPN wystartowali z pomysłem pod nazwą "Krajowa Liga Futsalu". Projekt spalił na panewce, gdyż UEFA odpowiedziała, iż nigdy mistrz tych rozgrywek nie będzie mógł wziąć udziału w europejskich pucharach. Działacze PZPN także storpedowali taki zamysł, choć sami nie robili zbyt wiele aby futsal wypromować.

Dopiero układ zawarty po latach z Grzegorzem Lato i Rudolfem Bugdołem pozwolił klubom na wystartowanie z własnymi rozgrywkami pod szyldem spółki Futsal Ekstraklasa. "Emil Wąsacz" czyli Wiktor Napióra, prezes Hurtapu Łęczyca prowadził negocjacje z Robertem Kaczyńskim, managerem z Warszawy, znany wcześniej z działalności w firmy Go&Goal (marketing sportowy) razem ze Zbigniewem Bońkiem. Ten wzięty wizjoner wymyślił, że futsal ma wypełnić lukę pomiędzy rundami T-Mobile Ekstraklasy, czyli piłki nożnej na trawie. Mieliśmy zagrać cały sezon w niecałe 3 miesiące. Nic dziwnego, że kluby wyśmiały taką propozycję. Amerykański samochód, biuro zarządu spółki w domu i pieniądze ze spółki płynęły szerokim strumieniem do kieszeni menago. Kontrakt został tak podpisany, że nie można go było wypowiedzieć przed upływem sześciu miesięcy. Przy rozmowach o zatrudnieniu obecni byli Adam Kaczyński (Jango Gliwice/Mysłowice/Katowice - dobrze, że go wyrzucono bo by zwiedził jeszcze kilka miejscowości) i Dariusz Kupczyk (Kupczyk Kraków). Dodajmy, iż cała trójka w przeciągu niecałego roku zniknęła z futsalu na dobre. Fajna sprawa, podpisać niekorzystną umowę i zniknąć ze środowiska bez jakiejkolwiek odpowiedzialności.

A kto pamięta legendarną już konferencję prasową w Sheratonie z udziałem wynajętego „Cezara”? Przebrany w prześcieradło facet z liśćmi laurowymi dookoła głowy reklamował futsal. Na konferencji zero mediów, obecnych było zaledwie parę osób z klubów. Do tego wymyślono ohydne logo, ściągnięte żywcem z federacji Kanady. Oto owoce działalności tego pana, który wydrenował spółkę z kapitału założycielskiego (12 klubów wpłaciło po 10.000 zł). Już na starcie kluby same strzeliły sobie w stopę.

Potem było już "normalnie", szkoda że pierwszy okres działalności został zupełnie zmarnowany i pozostały po nim tylko długi. Stery na fotelu prezesa przejął Szymon Czeczko, a od sezonu 2013/14 Janusz Szymura. Pojawiła się telewizja Orange Sport, oficjalna piłka (najpierw Select, a teraz Adidas). Wcześniej kluby musiały płacić za transmisję spotkań, obecnie już nie ma takiej potrzeby.

Zakusy na rozgrywki FE miał i nadal ma Kazimierz Greń, który zaraz po otrzymaniu stanowiska prezesa Komisji Futsalu i Piłki Plażowej przeprowadził ofensywną kampanię latem 2013. Tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu poplecznicy Grenia mocno namawiali działaczy klubowych obiecując złote góry, aby powrócili pod skrzydła PZPN. Kluby jednak pozostały w spółce.

Teraz pewnie ponownie zacznie się taka sama kampania. A spółka po początkowych perturbacjach działa wreszcie sprawnie, a to dopiero początek. Poza tym prezes PZPN Zbigniew Boniek na lutowym zebraniu w Warszawie zadeklarował przedłużenie umowy na prowadzenie rozgrywek ze spółką Futsal Ekstraklasa. Oby się tak stało, bo każdy pamięta, jakim piątym kołem u wozu PZPN były rozgrywki piłki halowej.

Marketing i rozwój klubu. Podpowiadam działaczom gotowe rozwiązania. Zwłaszcza tym, u których hale świecą pustkami. Dzisiaj już nie wystarczy gospodarzyć otrzymanymi środkami od sponsora/właściciela/uniwersytetu. Ludzie sami nie przyjdą na halę. Trzeba ich czymś zachęcić.

My ruszamy z akcjami promocyjnymi w szkołach w Chojnicach i dookoła naszej miejscowości. Zapraszamy lokalne UKS-y na nasze mecze, dana szkoła dostaje kilkadziesiąt zaproszeń i dzieci przychodzą na mecz wraz z opiekunami. Kilkadziesiąt osób, które przyjedzie na halę i posmakuje futsalu. Przyjdą, zobaczą efektowne widowisko, piękne akcje i takie same gole. A jak się spodoba to wrócą i zapłacą za bilety. I kupią szalik, kubek. Ile klubów sprzedaje pamiątki przed meczem? Bodajże kilka. Oferta jest na razie niewielka, ale stopniowo będziemy ją zwiększać. Do tego dodamy pokazowe lekcje futsalu w trakcie WF prowadzone przez naszych piłkarzy i trenerów. I już pracujemy, aby stworzyć w okolicznych miejscowościach całą siatkę zajęć z futsalu. A najlepsi dołączą do grup młodzieżowych Red Devils.

Historyjka, dla odmiany z dużej piłki. Mecz III ligi na trawie, nowy prezes Wierzycy Pelplin, lokalny rzeźnik mówi do zawodnika w przerwie: "bardzo dobrze k****, zapierdalasz za dwóch, ale teraz usiądź, odpocznij 10 minut i zaraz wracasz na plac".

(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice)

Czytaj dalej...

Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

Nasza Futsal Ekstraklasa zadziwia wynikami. Nikt nie chce zdobyć tytułu Mistrza Polski? Szczecin i Bielsko Biała po raz pierwszy tak blisko, strach pęta nogi i głowy zawodnikom. Najpierw Wisła sama się wyeliminowała, teraz Rekord drugi słaby mecz z rzędu, a Pogoń megafrajerzy tygodnia, a nawet sezonu. Mogliby sobie zaśpiewać na melodię Elektrycznych Gitar - "jestem frajer, to widać, słychać i czuć".
Miki 100 goli, pamiątkowe koszulki, piątki, autografy. Ale gdzie biegł jak Katowice wycofały bramkarza? Bum! - numer raz. A potem konkretny wślizg na dwie nogi Maćkiewicza w zupełnie niegroźnej sytuacji, na dodatek w chwili kiedy piłka trafiła z powrotem do Pogoni. Bum! - numer dwa z długiego karnego i znowu oglądają plecy Rekordu. Honorowy prezes dostanie przez was zawału, oszczędzajcie go bo jeszcze się przyda nam wszystkim. Futsal jest piękny.

Po cichu skrada się z tyłu Gatta, która doskoczyła na zaledwie trzy punkty. Choć dosyć szczęśliwie, bo to co my pudłowaliśmy to głowa mała. Nieudacznictwo x 100. Pusta bramka? Za trudne. Cóż, piszę wniosek o powiększenie do FIFA. Najlepiej na całą szerokość hali. Wtedy to dopiero będziemy mocni, nawet "szmatowy" będzie trafiać. Aby mieć jednak pewność, to jeszcze poprosimy bramkarza rywali, żeby poszedł na piwo. Wtedy na konferencji nikt nie powie, że "dzisiaj nam szczęścia brakowało".  A Gatcie tydzień temu nikt nie dawał cienia szansy na mistrzostwo. Ligę kończą meczem w Szczecinie, oj będzie jeszcze bardzo ciekawie. I bardzo dobrze, nie mamy fazy play-off, to drużyny fajnie się starają o emocjonującą końcówkę.

Skrytykowany ostatnio przeze mnie Clearex odpowiedział w najlepszym stylu, pokonując Rekordzistów 3:1. Gdybym ich krytykował od początku sezonu to może by grali o "majstra"? El Kapitano Miro Miozga - mimo upływu lat nadal silny, a może nawet najsilniejszy punkt chorzowian. Dobre pasy, piękny gol plus asysta, ręce same składają się do oklasków. Pociągnie jeszcze Clearex parę lat, jak dobry koń wagoniki w kopalni.

GAF imponuje formą. Trzy efektowne wygrane z rzędu, a jeszcze kilka wygrają. Obudził się po słabej rundzie Diemiszew, Kiełpiński - dwie strzelby grubo wypaliły na Wiśle i walą celnie do dzisiaj. Do teraz Korkowi kręcą się w oczach numery 11 i 17, jak na ruletce. A Gliwice - klub wzorcowo poukładany, stary wyga Roman Sowiński wie jak to robić. Marketingowo także. Wzór. W następnym sezonie silny "contender" do medali. Gliwice urodziły przecież futsal.

GKS Tychy punktuje, Słonina nie gra i robią 6 sztuk. Znaleźli wreszcie hamulcowego. Od początku sezonu trzeba go było dać na spikerkę, albo na mandolinę w przerwie, to byłby spokój w tabeli ;) Oczywiście to żart, Michał jest niezłym grajcarem. Rafał Krzyśka wziął stery w duże ręce i zespół odzyskał charakter od początku drugiej rundy. Dużo za późno, teraz jedyna nadzieja w tym że ktoś się wycofa. No chyba, że stanie się cud.

Tyszanie walczą pomimo tego, że topór już leży na ich szyi, a kat bierze zamach (a ma lepszy niż Andrzej Szłapa w najlepszych chwilach). W przeciwieństwie do Gdańska, który po raz kolejny rozczarował. Gubią punkty z kim tylko się da. W tabeli rundy rewanżowej trzeci od końca (5 pkt), zaledwie punkt więcej od Katowic i dwa od Pyskowic. Odejdzie Kriezel (a raczej na pewno) to będą walczyć o utrzymanie z beniaminkami. Chyba, że działacze wreszcie poukładają klub, bo na razie zawodnicy skupiali się zimą na grze w ligach dookoła Trójmiasta, a teraz na trawie. Na dodatek wiosnę mamy, tam grille rozstawiają, utrzymanie jest, to i wysilać się już nie trzeba. Zresztą nie ma dla kogo, hala co tydzień pusta.

Meczu Remedium z Wisłą niestety nie oglądałem, bo byłem w drodze. Czołówka gubi punkty, to wiślacy mają dużą szansę na wślizgnięcie się na podium. Na złoto już jest za późno, ale srebrny medal? Dlaczego nie? Niemniej to i tak będzie porażka. Ciekawe, co tam się latem będzie działo. Rewolucja nadciąga, nie tylko na Ukrainie. Remedium - spuśćmy zasłonę miłosierdzia. Najgorsi. Trener Waniczek strasznie kurwował w przerwie w Chojnicach. Teraz to już pewnie sobie co mecz układa litanię. Szkoda tylko kibiców, którzy powinni dostawać regularnie proszki od sponsora.

A w pierwszej lidze pierwszy awans - Red Dragons Pniewy. "Well done boys". Zasługują jak mało kto i bardzo się cieszę, że właśnie ta miejscowość powróci do Futsal Ekstraklasy. Bo tam zawsze było ciekawie i kolorowo. Działacze chcą bardzo odbudować futsal w tym mieście, trzy Mistrzostwa Polski do czegoś zobowiązują, choć po Akademii nie ma już śladu. Muszą jednak pomyśleć o dokonaniu kilku wzmocnień, w pobliskim Poznaniu mieszka kilku doświadczonych zawodników, którzy by pomogli w utrzymaniu, kończą się im kontrakty. No i mają pewnie sentyment do tego miasta, gdzie niejeden szampan wypili. Z zagrychą. Oj, smakowało, wszystko w złotym kolorze.

Kolejny temat z twitter’a i facebook’a - duże aglomeracje, czy też raczej mniejsze miasta dla futsalu? Moim zdaniem to drugie. W małych miejscowościach nie ma innych "atrakcji", a to tylko działa na korzyść futsalu, który może się rozwijać bez przeszkód. Nie musimy rywalizować z dużą piłką, z koszykówką czy też siatkówką, bo dzisiaj nie jesteśmy w stanie przebić się z naszą ofertą ponad te dyscypliny.

Zobaczmy, jaka publiczność jest w Pniewach, Pyskowicach, Zduńskiej Woli czy też w Chojnicach. Pełne hale, fajny kulturalny doping bez wulgaryzmów i wyzywania drużyn przyjezdnych. Bez zastraszania, bójek, sektorów buforowych i setek ochroniarzy. Bez wrogości do kibiców przyjezdnych. Człowiek w szaliku Pogoni może usiąść wśród kibiców Gatty. I jeszcze sobie pogadają. Normalność. Wychowujmy swoich kibiców, rozkochajmy ich w futsalu, niech przychodzą całe rodziny. Tutaj nikt z kibiców nie krzyczy np. "Legia to my", co jest wg mnie całkowitą bzdurą. Nie da się ukryć, iż publika z trawy jest często z kulturą na bakier ("hej, jazda z kurwami" to chyba najbardziej popularna przyśpiewka), a przenosiny tych kibiców na halę są niezbyt dobrym pomysłem.

Zastanawiam się, ilu kibiców by miała Pogoń 04 czy też Wisła, gdyby dalej grały jako NPI (protoplasta Pogoni) czy też Krakbet? Myślę, że w granicach 20 osób na mecz. Tak było wcześniej, dobrze to pamiętam. Jak zmienili nazwę pod klub z trawy to dopiero pojawili się widzowie na trybunach. W Szczecinie się to udało, ludzie pokochali futsal i nadal chodzą na mecze, ale w Krakowie z frekwencją jest już dużo słabiej niż w poprzednich sezonach. W Tychach podobnie, kibice GKS-u przestali już chodzić na halę, odpływ jest wyraźny. Widać, iż nie interesował ich futsal, tylko nazwa zespołu.  Nie wiem do końca jak to jest w Głogowie, czy mieli swoich kibiców wcześniej, czy dopiero teraz jak podpięli się pod Chrobrego z trawy. Nie mówię, że jest to złe. To też jest sposób na ściągnięcie kibiców, zainteresowanie futsalem. Ale ja osobiście wolę inną ścieżkę rozwoju piłki halowej.

A inne duże miasta - Gdańsk, Katowice? Pustki na halach, słychać sprzątaczki na korytarzach. To niezbyt przyjemne dla zawodników grać wyłącznie dla swoich rodzin i garstki znajomych. Myślę, że przenosiny do mniejszej miejscowości w pobliżu tych aglomeracji poskutkowałoby dużo większą frekwencją. No i można uzyskać pomoc z lokalnej gminy, bo z urzędu miasta to raczej nie mają na co liczyć.

Gliwice są chlubnym wyjątkiem, nie podpierają się Piastem, ale tu sytuacja jest nieco inna. Mają swoje chlubne tradycje, zapoczątkowane ponad 20 lat temu i kibice o tym pamiętają. I przenieśli się na trybuny na Jasnej 31 z hali Sośnica.

U nas w Chojnicach od początku ruszyliśmy pod własną nazwą. My nie startowaliśmy jako "Chojniczanka Futsal", tylko sami zadbaliśmy, aby kibice przyszli na halę. Tradycję zapoczątkował wymyślony przeze mnie Holiday, potem kontynuowaliśmy to dalej jako Red Devils. I to przy płatnych biletach od samego początku. I mamy kibiców dużo bardziej kulturalnych. Przez 8 sezonów gry w PLF nie mieliśmy ŻADNEGO incydentu, ANI JEDNEJ awantury. Na nasze mecze kibice przychodzą z rodzinami i nie ma potrzeby przygotowania osobnego sektora "rodzinnego", ani tym bardziej klatek dla kibiców przyjezdnych. I nikt z naszych kibiców nie rozbiera się całą trybuną, prezentując w większości średniej jakości muskulaturę z jeszcze bardziej średnimi tatuażami, jak to bywa na dużej piłce. "Futsal is better", jak to wymyślili chłopaki z Pniew.

Koniec świata właśnie nastąpił, no może jeden z tych końców - Falcao12 zakończył karierę w reprezentacji Brazylii po konflikcie z Edsonem Nogueira z federacji CBFS. Przyczyną jest złe traktowanie zawodników podczas zgrupowań kadry narodowej i brak szacunku dla byłych futsalowców. Protest Falcao poparł m.in. Neymar. Ten problem narastał od dłuższego czasu. U nas jeszcze nikt tak nie postąpił, a przecież podobnych powodów było wiele. Szkoda, że już nie ujrzymy lewonogiego "Jastrzębia" w żółtej koszulce (zobacz wideo).

A na koniec mam jeden, na pewno kontrowersyjny pomysł - "dzika karta" w Ekstraklasie Futsalu, tak jak jest to podobnie w innych dyscyplinach halowych. Ale tylko w przypadku wycofania się z rozgrywek jakiegokolwiek zespołu. Czyli jeśli klub X, który utrzymał się w rozgrywkach, a padł finansowo i zrobiło się miejsce, to w to miejsce spółka FE (organizator rozgrywek) ma możliwość zaprosić klub, który jest gotowy do gry już teraz (przykładowa opłata w zakresie 50.000-100.000 zł). Silna liga to silny futsal. Oczywiście kluby z miejsc 11 i 12 spadają z ligi, a zwycięzcy z poszczególnych grup I ligi awansują do FE, tu nie chodzi o zmienianie dotychczasowych zasad awansów i spadków. Ciekawe co na to powiecie? Zapraszam na twittera @MarcinhoSE7EN.

Kończąc felieton, jakiś czas temu w Polsce odbywał się turniej. Wszystkie drużyny przybyły drogą lotniczą, jedynie Gruzja podróżowała autobusem. Całe 60 godzin jechali bez przerwy. Tutaj wszyscy zdziwieni, jak dali radę, a kierownik Gruzinów na to - "daliśmy radę, bo kierowca wypił więcej wódki niż autokar benzyny".

(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice)

Czytaj dalej...

Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

Ostatnio rozmawiałem na twitterze z Rafałem Krzyśką, Rafałem Piszczkiem (Heiro Rzeszów) i Frane Despotovicem na temat szkolenia młodzieży i przyszłości futsalu w Polsce. U nas wiele klubów trawiastych zabrania młodzieży trenować piłkę halową. A przecież gwiazdy światowej piłki często właśnie od futsalu zaczynały.

W Brazylii gra na hali jest ważnym elementem szkolenia, stamtąd umiejętności fantastycznej gry na małej powierzchni wynieśli Ronaldo, Ronaldinho i wielu innych. Cristiano Ronaldo i Messi także trenowali futsal. A u nas "trenerzy" zabraniają gry, która kształtuje szybką orientację i wymusza podejmowanie błyskawicznych decyzji, no i rozwija technikę. No bo przecież to szkodliwe, ten cały futsal, tfu!!!

No a potem mamy takie coś (zobacz wideo). Zupełnie przypadkowo przełączyłem na Canal+ w poniedziałkowy wieczór. Właśnie zaczynała się druga połowa meczu Cracovia - Jagiellonia. Rzut rożny dla Jagi i obserwujemy "taniec z gwiazdami", najpierw machnął się obrońca, a potem napastnik przelobował stadion. "Ch... tam z meczem, kaska się zgadza, płacić prezesy w terminach bo idziemy do galerii na szoping". Ot, zwykły mecz polskiej ligi kopanej na trawie. Nie muszę chyba dodawać, że od razu przełączyłem na inny kanał.

Na halach zimą dzieciaki z klubów trawiastych grają turnieje piłkarskie na bramki 2x5 metrów dużą piłką, która skacze im pod sufit. Czysta głupota i krótkowidztwo. A potem oglądamy mecz reprezentacji Polski 11-osobowej, a tam żaden zawodnik nie umie wygrać pojedynku jeden na jeden, nie mówiąc już o grze kombinacyjnej pod pressingiem rywali. A jak przyjdzie rywalizować na małej powierzchni to kończy się tak jak 12 lat temu, kiedy Clearex zdemolował Wisłę Kraków o czym pisałem tydzień temu. Nic się nie zmieniło od tamtego czasu, polskie drużyny od T-Mobile Ekstraklasa po sam dół grają to samo, czyli piach.

A wystarczy spojrzeć drużyny takie jak na FC Barcelona, albo obecnie Bayern Monachium. Czyż to nie jest granie właśnie w futsal na dużym boisku? Bardzo szybka gra z pierwszej piłki, bez zbytniego holowania, błyskawiczne odegrania krótkimi podaniami, dokładnie do partnera. Tak też gra Hiszpania, w spotkaniach z udziałem tych drużyn można zaobserwować wiele sytuacji rodem z parkietu. I jak widać, są efekty - całe wiadra medali i pucharów tyle, że można otworzyć punkt skupu złomu.

Żeby nie popaść w samozachwyt, teraz o słabościach futsalu - kto wie, ilu Mistrzów Polski gra w rozgrywkach PLF? Zaledwie dwa kluby - Clearex Chorzów, który jest już tylko cieniem 5-krotnego Mistrza i najnowszy, Wisła Krakbet. Jeszcze gdzieś tam na obrzeżach futsalu (II liga) pogrywa Cuprum Polkowice (2 tytuły), a dzięki osobie Romana Sowińskiego GAF Jasna Gliwice częściowo może czuć się spadkobiercą PA Nova (5 mistrzostw).

Baustal Kraków (2 MP), Hurtap Łęczyca (1 MP) - kolosy na glinianych nogach. Bez grup młodzieżowych, bez jakiegokolwiek szkolenia, z udziałem ściągniętych za dużą kasę piłkarzy. Mieli swoje pięć minut chwały. Zbudowano sukces na krótką metę, ale teraz nikt już o nich nie pamięta. I bardzo dobrze, bo takie kluby nie mają racji bytu. Historia się powtarza regularnie, gdy kończy się kasa albo kaprys prezesa to "finito, arrivederci".

Wyjątkiem tutaj jest istniejąca ponad 10 lat Akademia FC Pniewy (3 MP), ale i tu skończyły się pieniądze i przygoda z futsalem. A może trzeba było iść drogą prezesa Wolnego, ograniczyć wydatki i po prostu istnieć? Poczekać na lepsze czasy, trzeba być optymistą jeśli kocha się ten sport!!!

A kto pamięta inne zespoły? TPC Komputery Legnica, Agra Marioss Opole, Inpuls Siemianowice, Grembach Łódź, Radan Gliwice - to były całkiem silne ekipy. I tu jest słabość futsalu, jak kończy się pasja działaczy i pieniądze, to nikt już tego potem nie wskrzesi. Brak historii, tego angielskiego "heritage" czyli dziedzictwa. Jak Chojniczanka upadła na poziom okręgówki to nie została zlikwidowana, tylko powstał zarząd złożony z nowych ludzi i podźwignął klub na niespotykany wcześniej poziom. A gdyby nagle  Janusz Szymura, Piotr Wawro, Zdzisław Wolny powiedzieli "STOP", to prawdopodobnie Rekord, Wisła i Clearex przestałyby istnieć w jednej chwili i nikt by nie przejął tych klubów aby kontynuować dzieło poprzednika.

Kolejna słabość to portale futsalowe. Kto pamięta ile ich było? polskifutsal.pl, futsal-info.pl, czasfutsalu.pl, 40minut.pl - wszystkie martwe, albo ledwo zipią. Tak naprawdę pozostał jeden, jedyny futsal-polska.pl - to naprawdę śmiech na sali, że mając aspiracje aby stać się sportem rozpoznawalnym nawet we własnym środowisku nie ma chętnych aby pisać o futsalu. Jak media ogólnopolskie o nas w ogóle nie wspominają, to jeszcze branżowe padają jeden za drugim bo kończą się dobre chęci redaktorów, którzy piszą za darmo o naszym sporcie.

A już nie mówię o stronach klubowych. GKS Futsal Tychy - zdechła (ostatni news z września 2013), Euromaster Głogów - podobnie (ostatnio aktualizowana 22 stycznia 2014). Jak kluby lekceważą tak ważną sprawę wizerunku zewnętrznego, to już ręce same opadają. Są to szkolne błędy działaczy, którzy najlepiej by czekali przy stoliku, aby sponsorzy ustawili się w kolejce z walizkami pieniędzy. Jak nie sprzedamy produktu o nazwie Futsal Ekstraklasa w nowoczesnym opakowaniu to nigdy się nie wygrzebiemy z dziury, w której tkwimy.

Play Off, albo Final Four po lidze - obowiązkowo. Zwykła liga mecz i rewanż jest po prostu nudna. A my musimy stworzyć produkt, który można pokazać całej Polsce w TV. I zachęcić sponsorów do inwestowania. Powtórzę kolejny raz - SPRZEDAWAĆ EMOCJE - to, czego tak brakuje na trawie. Tutaj możemy zaoferować coś dużo bardziej ciekawszego, ale do tego potrzebne są mecze o najwyższą stawkę. Co tydzień.

My w zeszłym sezonie przygotowaliśmy promocyjne video Red Devils (zobacz wideo), myślę, że każdy klub powinien mieć taką flagową zajawkę. I materiały klubowej telewizji (na trawie wzorem jest Korona TV z Kielc) publikowane regularnie na youtube.

Tutaj wzorem do naśladowania jest nowo powstały klub - KS Credo Futsal Piła. Od samego początku działa bardzo profesjonalnie, proszę prześledzić wpisy na ich profilu na Facebooku i stronie klubowej. Pomimo gry w II lidze PLF to już marketingowo należą do ekstraklasy. I jestem pewien, że sportowo także szybko osiągną sukces, bo to jest właściwa droga rozwoju.

No i szkolenie, bo to leży w powijakach. Kluby z poważnym futsalowym szkoleniem można policzyć na palcach jednej ręki. Oczywiście najlepszym przykładem jest tutaj Rekord, który w rozgrywkach młodzieżowych kolekcjonuje medale różnych kolorów. Tam jest wszystko poukładane i tak być powinno w każdym klubie Futsal Ekstraklasy. Rozumiem, że brakuje pieniędzy na wiele spraw, ale należy myśleć przyszłościowo. No chyba że nasz klub jest tylko na "chwilę", tak jak wcześniej omówione. Na młodzież można dostać granty z konkursów, wystarczy dobrze przygotować ofertę i dostaniemy kasę na pensję trenera, wynajem hali i stroje dla juniorów. No ale trzeba chcieć, usiąść i przygotować materiały a nie czekać na mannę z nieba. Czasy, że przyszedł sponsor i rzucił na stół sto milionów dolarów, "chłopaki, grajta se" już się skończyły i nie wrócą.

Moim zdaniem przez najbliższe 10 lat polska kadra nie ma co liczyć na jakiś sukces. Bo stoimy w miejscu od kilkunastu lat, a świat poszedł do przodu. Bo nie mamy klasowych piłkarzy, jeden Budniak wyjechał z Polski na kilkanaście miesięcy i już wrócił. Żadnego polskiego futsalowca nikt nie chce do poważnej ligi (oprócz Kriezela, podobno). Dopóki nie stworzymy "źródełka", które będzie dawać co roku dopływ świeżej krwi to nie ma co liczyć na cokolwiek. A tu jest duża rola Komisji Futsalu. Tu najwięcej oni mogą pomóc. Bo na razie juniorom to możemy zaoferować rok treningów i jeden turniej finałowy w swojej grupie wiekowej. Śmiesznie mało, prawda? Powinny powstać ligi wojewódzkie, sędziowie miejscowi, bez wpisowego. Wszystko z pomocą od okręgów, wspomaganych przez Komisję Futsalu. A z najlepszych tworzymy kadry wojewódzkie i gramy turnieje o Mistrzostwo Polski okręgowych ZPN. To wcale nie jest takie trudne do zorganizowania. Trzeba tylko chcieć. No ale wygodniej jest bujać się z seniorami po całej Europie i zwiedzać kolejne kraje na koszt federacji.

Dużo musi się zmienić w polskim futsalu. Ogromnie dużo. Począwszy od Komisji Futsalu aż po kluby. Bo teraz to jest totalna prowizorka i amatorka, i tak jesteśmy postrzegani na zewnątrz. Trawa jest dużo lepiej opakowana i jak widać umie się sprzedać pomimo nędznego poziomu sportowego. Tylko profesjonalizacja wszystkich działań może wypromować futsal. Nie ma od tego odwrotu, chyba że dalej wszyscy chcą się kisić we własnym sosie.

W tym tygodniu obejrzałem w internecie skróty spotkań dwumeczu Polska - Cypr i finału Pucharu Hiszpanii w futsalu pomiędzy Inter Movistar a El Pozo Murcia (zobacz skrót meczu). Liga jest regularnie pokazywana w Orange Sport, pytanie dlaczego kadra nie jest? No jest w necie - super, szkoda że nagrywana kalkulatorem jak to ktoś napisał na twitterze. To też oznaka słabości dyscypliny. A podobno jeśli chodzi o kadrę to wszystko działa bez zarzutu i zmierza ku doskonałości doskonałej.

Polacy w pierwszym meczu ewidentnie zlekceważyli rywali, na szczęście w drugim już było dużo lepiej. Bramki padały po ładnych, składnych akcjach, dużo było gry zespołowej i to cieszy. Moim zdaniem, i nie tylko moim to był niemal najlepszy skład jaki w obecnej chwili mógł zagrać. Szkoda, że Tomek Kriezel nie został powołany, bo ten piłkarz powinien już grać w seniorach, a nie w U-21.

A jeśli chodzi o mecz reprezentacji U-21 w Pruszkowie - frekwencja nawet nie fatalna, wręcz żałosna. Dlaczego Komisja Futsalu, czyli gospodarz meczu nie zadbała o rozreklamowanie spotkania? A wystarczyłoby rozdać w gimnazjach i liceach bezpłatne wejściówki, rozwiesić plakaty na mieście, dać reklamę w  lokalnej prasie i TV, trochę inwencji panowie!!! Zamiast wysyłać do klubów "lojalki" gotowe do podpisu, zróbcie coś dobrego dla futsalu. Jeszcze więcej dobrego, bo już jest super, przecież tak wynika z raportu złożonego w PZPN. Ale od nadmiaru głowa nas nie rozboli.

Finał Pucharu Hiszpanii był świetnym widowiskiem, choć gol w ostatniej sekundzie meczu ewidentnie zawalił bramkarz El Pozo Murcia. Na takim poziomie puścił niezłą szmatę, kiedy wszyscy szykowali się już do dogrywki. W trakcie ostatnich czterech sezonów El Pozo trzykrotnie grało w finale i trzy razy schodzili pokonani, tu im idzie znaczniej gorzej niż w lidze, którą w przeciągu ostatnich dziewięciu sezonów wygrywali aż sześciokrotnie. A tak przy okazji, to była już 25 edycja w Hiszpanii, która jest kolebką europejskiego futsalu. Z kolei Inter Movistar Madrid pewnie zmierza po dublet, no ale co mają zrobić jak gra u nich Ricardo Filipe da Silva Braga. Nie znacie? To jest właśnie ten słynny Ricardinho, który lewą nogą otwiera szampana. Po sześciu "chudych latach" wreszcie się odbudowali i imponują wysoką formą. Hala na 4.500 osób, zazwyczaj wypełniona po brzegi. Chce się grać, chce się kiwać i robić tricki. Jest dla kogo. Michał Kubik by się tam nadawał, mój kolega z twittera ;)

A jeszcze historyjka. Pewien zespół dostał wyraźnie w ryj 0:6, jak to się mówi "najniższy wymiar kary", a trener przegranych - "chłopaki, trzy boczne siatki, dwie poprzeczki i słupek, mecz wyrównany, nie było tak źle" :)

(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice)

Czytaj dalej...

Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

Dzisiaj powymądrzam się na temat naszej dyscypliny - dlaczego futsal jest tak niedoceniany? Bo jest lekceważony poprzez powszechną dominację piłki trawiastej. A tam można znaleźć dużo więcej piłkarskich nieudaczników niż w piłce halowej. Dominuje siła fizyczna i wybieganie, a techniki to niektórzy uczyli się pod trzepakiem. Chodzę od czasu do czasu na mecze T-Mobile Ekstraklasa i I ligi piłki nożnej i naprawdę można usnąć z nudów.

Nic się nie dzieje, akcji podbramkowych mizerna ilość, nie mówiąc już o udanych strzałach. Poziom gry naprawdę słaby, większość meczów to bezładna kopanina bez ładu i składu, nie można doliczyć się pięciu celnych podań z rzędu, chyba że wszystkie do tyłu. Jakbym był na lidze rugby, gdzie przepisy zabraniają podawać do przodu. Na trawie to można oglądać Premier League czy La Primera Division a nie polskich kopaczy.

No ale wszyscy są przekonani, że to ósmy cud świata. Wywiady, konferencje, autografy, szum od mediów po sponsorów. Sprzedają nam ładne pudełko, a w środku piach. Piłkarze trawiaści są ogromnie przepłacani, potem oglądamy chłopców z torebkami włóczących się po galeriach handlowych, bo kluby płacą kontrakty z kosmosu. Jak zawodnik grający np. w II lidze może zarabiać wielotysięczne sumy? To jest żałosne i świadczy tylko o głupocie prezesów.

Kolejny przykład - Gala "Dokonania Roku 2013" w Chojnicach, która odbyła się w ostatni piątek. Nagrodę w kategorii sport zgarnęła Chojniczanka za wygranie II ligi - czyli trzeciego poziomu rozgrywek na trawie. O jakości i poziomie gry już się wypowiadałem. No ale kapituła oceniła to znacznie wyżej niż zdobycie Vice Mistrzostwa Polski w futsalu przez Red Devils. A niech się cieszą, my gramy dla kibiców, nie dla statuetek towarzystwa wzajemnej adoracji. Zobaczymy za rok kto w jakim miejscu będzie.

Futsal nie tylko jest niedoceniany, jest wręcz lekceważony. Traktowany jak sport typowo amatorski, gdzie starsi panowie po pracy z piwkiem w ręku kopią sobie na hali. Tak też się zdarza, bo futsal to jest NAJPOPULARNIEJSZY sport masowy w Polsce. Dużo bardziej popularny niż bieganie, pływanie czy cokolwiek innego. Szacuje się, iż w halówkę gra regularnie ponad dwa miliony osób w Polsce!!! W każdym mieście w Polsce, na wsiach, miasteczkach hale są zapełnione od rana do wieczora. Istnieją kilkupoziomowe ligi miejskie, ligi oldboys, ligi zakładowe.

Kiedyś w Gliwicach, kolebce polskiego futsalu, istniało 150 drużyn środowiskowych!!! A przecież te wszystkie ligi są odpowiednikiem A, B i C klasy na trawie. Taka sama struktura, prezesi, kierownicy i piłkarze, którzy traktują to jak dobrą zabawę, ale jednocześnie jest to już jakoś poukładane organizacyjnie i gra się o zwycięstwo. Te zespoły mają często budżety dużo większe niż ich trawiaści odpowiednicy. A nagrody za wygraną w rozgrywkach są często dużo bardziej atrakcyjne niż mały puchar za awans do ligi okręgowej wręczany przez działacza wojewódzkiego ZPN w znoszonym garniturze z niemodnym krawatem, pewnie jeszcze ze ślubu w 1963 roku.

A my przecież mamy topową Futsal Ekstraklasę z kilkoma naprawdę profesjonalnymi zespołami, ale w mediach o tym cisza, nie ma skrótów meczów, a prasie drukowanej to już w ogóle ani śladu. Dobrze, że chociaż Orange Sport pokazuje mecz kolejki. A poziom gry w FE jest naprawdę wysoki. Piłkarze czołowych drużyn są naprawdę bardzo dobrze wyszkoleni technicznie, jak to się mówi "nogą mogą wiązać krawaty". Działaczom.

Kiedyś, w 2002 roku Clearex Chorzów, futsalowy Mistrz Polski zmierzył się w finałowym meczu charytatywnego turnieju WOŚP z Wisłą Kraków - Mistrzem Polski na trawie. A tam Kosowski, Żurawski, Frankowski i inni, reprezentanci Polski grający na Mistrzostwach Świata w Korei i Japonii. Wynik? 8:3 dla halowców, anonimowy dla szerszej publiczności Andrzej Szłapa mijał jak tyczki piłkarzy Wisły, zakładając "siatki" zawodnikom, których wszyscy znali z ekranów telewizorów i okładek gazet.

Ale powoli się to zmienia, oglądalność spotkań w Orange Sport rośnie i dorównuje już transmisjom I ligi na trawie. Szkoda, że nie ma fazy play off, bo to dopiero byłyby emocje w TV i znakomita reklama na całą Polskę. Tu też działacze klubowi powinni to zrozumieć i przegłosować powrót do takiej formy rozgrywek Futsal Ekstraklasy. To jest klucz do sukcesu dyscypliny - sprzedawać EMOCJE kibicom.

No i konieczna jest jeszcze większa profesjonalizacja klubów. Powstanie silnych zarządów, składających się z wielu osób i ścisłym podziałem funkcji. Potrzebne są działy marketingu, które będą dbać o profesjonalny public relations. Każdy klub powinien posiadać akademię futsalu, w której szkolić będzie własnych zawodników. A  jak kogoś na to nie stać, to niech gra w I lub II lidze PLF. Ale o tym szerzej napiszę za tydzień.

A teraz o lidze - w minionym tygodniu wybrałem się do Gdańska na mecz AZS UG z Gattą Active. Podobała mi się konsekwencja w grze gości, od pierwszej do ostatniej minuty spotkania grali to samo, widać było gołym okiem plan gry i określoną taktykę. Gospodarze z kolei znając swoje słabości ograniczali się do defensywy i groźnych kontr. W bramce świetnie zaprezentował się Jacek Burglin, już kolejny raz niemal w pojedynkę wyciągał z kłopotów swój zespół. Azetesiacy dwa razy spóźnili się z blokadą strzału i Gatta odniosła zasłużone zwycięstwo, bo była dużo bardziej aktywniejszym zespołem. Choć gdańszczanie także mieli swoje okazje, trzy słupki - ale słupek to jest strzał niecelny.

Poniedziałkowy mecz Pogoń 04 - Clearex bez sensacji. "Portowcy" zdemolowali chorzowian, którzy aspirują do miana "rozczarowania rundy". Jak co roku buńczuczne zapowiedzi walki o najwyższe cele, a kończy się tak jak zawsze - środkiem tabeli. W tej rundzie Clearex pokonał jedynie drugie wielkie rozczarowanie - Uniwersytet Gdański i Tychy, które przegrywają wszystko. A dostali jeszcze dwa mocne lania od Gatty i Pogoni. Czyżby to zapowiadało 256 powrót na ławkę Gotharda Kokotta? Cokolwiek się stanie, i tak prędzej czy później wróci Tadeusz Wolny, bo zawsze wraca jak bumerang. Te stałe podmianki zna już cały świat. A prezes Wolny biega maratony po całym świecie, nowa pasja pochłonęła go całkowicie. Jak sam powiedział, "jestem już na emeryturze", więc Clearex nie powróci już do lat glorii i chwały.

A "Zygmunt Pogoniarski" (cytat z Mirka Grycmachera) na 10-lecie klubu ma okazję wznieść wreszcie puchar za tytuł Mistrza. Pomimo straty dwóch punktów to oni są dla mnie kandydatem na "Majstra". Dlaczego? Bo my wygramy z Rekordem w Chojnicach, ale będziemy mieć znacznie trudniej w Szczecinie. Jeśli tam wygramy, to wtedy Rekord może dowieźć przewagę, w innym przypadku to w Pogoni upatruję czempionów.

Na koniec nasz mecz z Euromasterem Głogów - emocji dosyć na kilka spotkań. Kibice nie mają prawa narzekać, prawdziwy rollercoaster w Chojnicach. Miło było ponownie spotkań braci Pieczyńskich, Łukasz zagrał nieco słabszy mecz, ale Darek to prawdziwy profesor. Nie widać upływu lat i w takiej formie ma miejsce w każdym zespole ligowym. Jedynie sędziowie nie dostosowali się poziomem do zawodników, często myląc się w obie strony. Niedźwiedź nie dostał drugiej żółtej kartki za ewidentne wymuszenie faulu (piękny lot, dobre wyjście z progu - 10/10), a Charczenko za upadek w tłoku to już taką dostał. No i mecz dzięki sędziom się wyrównał. Ale nie ma co narzekać, gramy dla kibiców, którzy dostali na kolację piękne sportowe widowisko. Nie to co na trawie, gdzie zazwyczaj przysypiają przy nudnym 0:0.

Wisła Krakbet Kraków - pisałem już o tym klubie w pierwszym felietonie. Cztery sezony wielkich inwestycji i tylko jeden Mistrz Polski. Na dodatek wywalczony po bojach z moją drużyną, która ledwo zipała finansowo w końcówce sezonu. Po pierwszej rundzie musieliśmy odchudzić kadrę aby podołać wydatkom, dlatego Jacek Burglin poszedł do Gdańska, a Iwanow wrócił na Ukrainę. Nie było nas stać na tych zawodników, pomimo tego udało się dojść do finału, ale tam osłabieni nie sprostaliśmy rywalom. Śmiem twierdzić, iż z tą dwójką Wisła miałaby znacznie trudniej wygrać tytuł, a i tak z meczów finałowych dwa wygrała dopiero po rzutach karnych, a trzeci różnicą jednej bramki. No ale to już historia, a obecnie Wisła koncertowo przerżnęła obronę tytułu i nie wiadomo, czy w ogóle załapie się na podium, a to już by była naprawdę sportowa tragedia. Do tego prezes wpadł ostatnio w kłopoty, a Kazimierz Greń też jest pamiętliwy, więc cała historia może jeszcze nabrać rumieńców. Hala przy Reymonta nie spełnia wymogów i nie zdziwię się, jeśli Wisła nie dostanie weryfikacji tego obiektu. A Tychy i Katowice najbardziej są zainteresowani przebiegiem wydarzeń...

Rafał Krzyśka - "najlepszy wśród najgorszych". Cenię Rafała bardzo, podoba mi się przede wszystkim w meczach kadry, gdzie daje z siebie absolutnie wszystko. Podchodzi bardzo profesjonalnie do swoich obowiązków, ale robi jeden podstawowy błąd - gra w słabych drużynach, na dodatek prawdopodobnie zanotuje drugi spadek z rzędu jako piłkarz i trener zespołu. To nie wygląda dobrze w CV. Powinien wreszcie poszukać klubu z aspiracjami, dać sobie na razie spokój z trenerką seniorów (na to jeszcze ma czas), ewentualnie skupić się na szkoleniu młodzieży. Bo za chwilę zmarnuje sobie to wszystko, na co sumiennie zapracował. Wypadnie z kadry i pozostaną tylko kolejne zmarnowane miesiące ciężkich treningów. A kilka klubów z Ekstraklasy ma słabszych zawodników na tej pozycji, warto się zainteresować golkiperem, który grywa w kadrze.

Kończąc felieton - mały prztyczek dla działaczy GKS Futsal Tychy. Cztery lata z rzędu specjalnie dla nas ustawiali mecze ligowe w piątki, gdzie wiadomo że będziemy zasuwać przez całą Polskę (nie pomogło, zawsze wywoziliśmy stamtąd punkty). No to my w niedzielę pójdziemy na spacer i pogramy w karty bo zapowiada się ładna pogoda, a z Tychami zagramy w piątek o 18.00. Powodzenia w przejeździe przez Łódź :)

Na koniec z cyklu "podsłuchane, zasłyszane", historyjka która krąży w środowisku futsalowym. Mecz Clearexu Chorzów sprzed kilku lat, jeden z zawodników robi trick - staje na piłce, a dłonią robi daszek nad czołem, rozglądając się po hali. A nerwowo reagujący na wydarzenia na parkiecie, charyzmatyczny prezes chorzowian krzyczy na całą halę "Brawo!!! Brawo!!!"... a po chwili "K...a, ty idioto!!!".

(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice)

Czytaj dalej...

Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

Dziękuję za wiele pozytywnych głosów po pierwszym felietonie, a także podsunięcie kilku ciekawych pomysłów na następne. Było także kilka negatywnych - autorzy zostali już usunięci z listy znajomych na Facebook, a wynajęci bandyci z Ukrainy są już na ich tropie.

Moje felietony nie będą monotematyczne, raczej to będzie tygodniowy przegląd co się wydarzyło w futsalu plus luźne przemyślenia na piłkarskie tematy. Zachęcam również do udziału w dyskusjach na Twitterze, mój nick to @MarcinhoSE7EN a inni aktywni to @kubik_michal, @TDanisz, @rafal_futsal, @arturjurczak, @slo7nik, @futsalpl - czyli osoby związane z polskim futsalem.

W weekend odwiedziłem halę w Przodkowie, gdzie rozegrano trójmecz Halowego Pucharu Polski. Niestety nie zdążyłem na spotkanie AZS UG Gdańsk - Wisła Krakbet Kraków ale obejrzałem dwa kolejne mecze. Miło było spotkać wiele postaci z naszego światka, m.in. trenerów Jurka Siemienieckiego, Andrzeja Biangę i Tomka Aftańskiego, który z offu bacznie przygląda się wydarzeniom.

Zastanawiające jest, iż fachowiec takiej klasy nie prowadzi obecnie żadnego klubu, a przecież jest ekstraklasowy pod ręką. Na miejscu działaczy AZS UG bez wahania powierzyłbym "lejce" Aftanowi, bo jak widać po rezultatach akademików coś tam się mocno zacięło po świetnym starcie. O spadek nie ma obaw, bo zapunktowali w pierwszej rundzie, ale z taką formą skończą rundę na dużo niższym miejscu niż mieli apetyty po 7 pierwszych meczach.

Tam zresztą problem jest dużo głębszy, piłkarze AZS UG grają w weekendy we wszystkich możliwych ligach dookoła Trójmiasta, nawet w dniu spotkania Ekstraklasy!!! Przy takim podejściu, w przyszłym sezonie raczej słabo widzę ich w tabeli, będą jednym z kandydatów do gry o przetrwanie. Jeżeli nic się tam nie zmieni...

Wracając do spotkań HPP, Pogoń rozpoczęła mecz z Budmaxem Przodkowo grając z wycofanym bramkarzem, widać iż Gery potraktował tą gierkę szkoleniowo, co nie przeszkodziło mu w odniesieniu dosyć łatwego zwycięstwa. Podobnie jak Gatta, która szybko objęła prowadzenie i przez cały mecz miała przewagę nad rewelacją ubiegłorocznych rozgrywek, Mściwojem Kartuzy. Różnica jakości w grze była bardzo widoczna i historia drużyny Moto 46 ze Szczecina, która kilka lat temu dotarła aż do finału nie ma prawa się powtórzyć.

Próbowałem już kilka razy namówić szefa kartuskiego zespołu Witolda Bladowskiego do zgłoszenia Mściwoja do PLF. Przy odpowiedniej ilości treningów, mając doświadczonego Sebastiana Letniowskiego jako trenera można tam stworzyć ciekawy zespół, który w ciągu roku awansowałby do Ekstraklasy. Jednak obaj sponsorzy pomorskich drużyn wolą grać w lokalnych ligach lejąc amatorów zamiast np. stworzyć razem jedną mocną ekipę i wystartować w rozgrywkach ogólnopolskich. Jak widać po wypełnionej po brzegi hali w Przodkowie jest tam zapotrzebowanie na dobry futsal.

Polska gra dwumecz z Cyprem, a potem tak samo z Rumunią. Czyżby pomysł grania turniejów już się wypalił? Orędownikiem takiego rozwiązania był Kazimierz Greń. Tylko, że nikt w Europie nie gra cały czas turniejów, tylko właśnie dwumecze. I myślę, że to jest właściwy sposób przygotowań. Granie turniejów powoduje, iż zawodnicy potrzebują dłuższych zgrupowań, co koliduje z rozgrywkami ligowymi.

Kolejny nietrafiony pomysł, tak samo jak z zawodnikami "trawiastymi" powoływanymi do kadry halowej. Przetestowano ponad 100 osób, a zaledwie jeden z tych zawodników trafił do klubu z Ekstraklasy Futsalu. A trenerzy klubowi najlepiej wiedzą, czy ktoś się nadaje do gry na hali czy też nie. U nas też na testach było sporo zawodników z trawy (z przeszłością w ekstraklasie czy też I i II lidze), bramkostrzelnych itp. itd, ale na hali byli dużo gorsi od tych, którzy regularnie tutaj trenują.

Poza tym branie piłkarza z dużego boiska, który ma więcej niż dwadzieścia kilka lat mija się zupełnie z celem. Ma złe nawyki i zanim się go przystosuje do naszej specyfiki to minie sporo czasu. Lepiej inwestować w młodzież, która szybko łapie co i jak, no i gra cały czas w ligach środowiskowych i orlikach. Tutaj popieram pomysł rozdziału futsalu i futbolu, ale z wyłączeniem młodzieży do lat 21. Tu powinien być próg, kiedy zawodnik decyduje się grać w daną dyscyplinę.

Przepis rozdzielający piłkę halową i trawiastą, wprowadzony kilka lat temu był najlepszym co mogło się wydarzyć dla futsalu. W przeszłości zawodnicy grali po dwa mecze w trakcie weekendu, albo nawet w jeden dzień. Tak samo był problem z treningami, piłkarz na halę przychodził już zmęczony treningiem na dużym boisku. Problemem były także powołania do kadry futsalu, kiedy zawodnicy często rezygnowali z gry w reprezentacji z powodu kolizji terminów z meczami na trawie. A teraz próbujemy wracać do tego, dla mnie jest to duży krok w tył. Na dodatek nikt z Komisji Futsalu nie konsultował tego z klubami. Chyba nie tak ma wyglądać współpraca pomiędzy PZPN a klubami ekstraklasy.

Rozdział wymusił na klubach rozwój, trzeba było podpisać kontrakty, zorganizować sztaby trenerskie, medyków, masażystów. Wreszcie kluby stały się klubami, a nie drużynkami amatorskimi danej firmy sponsora. Protoplastą takich poczynań był Zdzisław Wolny, który pierwszy w Polsce sprofesjonalizował zespół Clearexu, który w przeszłości pięciokrotnie wygrywał rozgrywki w Polsce, a także występował zagranicą z dużymi sukcesami. Tam nawet jeśli zawodnicy grali na trawie, to priorytetem była hala.

Wracając do reprezentacji Polski - raz gramy turnieje, raz dwumecze, powoływani są zawodnicy z trawy którzy potem znikają z pola widzenia, gramy z kompletnymi amatorami z Gibraltaru, Walii i Norwegii. Do ogrania pozostali nam jeszcze Eskimosi, Papuasi i reprezentacja Tundry, wtedy będzie można ogłosić pełen sukces.

Nie ma to ani ładu ani składu, a tym bardziej pomyślunku. Jeden wielki chaos, a głos komentatora telewizyjnego zachwala "wszystko jest cacy cacy". Myślę, że powinna być wkrótce zorganizowana konferencja klubów i działaczy Komisji Futsalu, na której chociażby wstępnie nakreślić plany rozwoju futsalu, a zwłaszcza reprezentacji. Kluby szkolą i dostarczają zawodników do kadry narodowej, tak więc powinny mieć prawo głosu w tym temacie. Futsal jest niszową dyscypliną i bez sukcesu reprezentacji Polski nigdy z tej niszy nie wyjdzie. Im prędzej to wszyscy zrozumieją, tym lepiej dla piłki halowej.

Kończąc, kolejna krótka historyjka z annałów polskiego futsalu. Tym razem bez nazwisk, bo prezes opisywanego klubu działa nadal i mógłby poczuć się urażony... Działacz przychodzi do prezesa i mówi, że ma dobrą ofertę sprzętu sportowego prezentując koszulkę firmy Lotto. A prezes - "k****, nie będę lotka reklamować za darmo, won mi z tym" :)

(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice)

Czytaj dalej...

Dziś środa, czyli: FUT5AL HEA7EN

Na początku może się przedstawię - Marcin Synoradzki, Polska północna, Chojnice. Wiele osób w światku futsalu mnie już zna, ale niektórzy czytelnicy pewnie nie. W Polskiej Lidze Futsalu jako działacz (a wcześniej także jako zawodnik) funkcjonuję już od 12 lat. To ja byłem pomysłodawcą wystawienia drużyny z Chojnic do ogólnopolskich rozgrywek w 2002 roku, którym zainteresowałem Bogdana Duraja i tak powstał zespół Holiday’u. Tamże pracowałem jako dyrektor sportowy przez 2,5 roku. Po wycofaniu się Holiday’u z rozgrywek, zgłosiłem do ówczesnej III ligi PLF moją drużynę Red Devils, którą założyłem z kolegami z osiedla w 1995, m.in. dzisiejszym kierownikiem Łukaszem Prillem. W lidze chojnickiej sześciokrotnie zdobyliśmy Mistrzostwo, wygraliśmy też turniej Hirsch-Pol Cup 2005 w Bydgoszczy, gdzie spotkały się najlepsze drużyny z lig środowiskowych. To spowodowało, iż postanowiliśmy zgłosić zespół do rozgrywek ogólnopolskich. Tam już poszło z górki, dwa szybkie awanse i dostaliśmy się do Ekstraklasy. Potem spadek po walce do końca, ale udało się to odbudować i dzisiaj Red Devils jest jednym z klubów z najdłuższym stażem w PLF. Obecnie jestem managerem zespołu odpowiedzialnym za sprawy sportowe oraz rzecznikiem prasowym, prowadzę również stronę klubową oraz profil RD na Facebook. Tyle tytułem wprowadzenia.

Postaram się w miarę regularnie pisać felietony na portalu Futsal-Polska.pl dotyczące polskiej piłki halowej, zaznaczam jednakże, iż opinie w owych artykułach będą moimi prywatnymi poglądami, a nie klubu Red Devils Chojnice, którego jestem członkiem. Zapraszam również na twitter’a, mój nick to @MarcinhoSE7EN, tam też często wdaję się w dyskusje na tematy futsalowe.

Zacznę może od meczu mojej drużyny z GAF Jasna. Tadeusz Danisz przed spotkaniem pochwalił Red Devils na stronie Futsal Ekstraklasy i od razu dostaliśmy baty w Gliwicach. To teraz proszę o "gorzki zestaw komplementów”. Swoją drogą zimny prysznic bardzo się przyda, bo po czterech zwycięstwach zapanowała taka euforia, jakbyśmy już mieli walczyć o medale. Taa, należą się nam, ale z kartofla. Jeszcze długa droga przed nami, aby grać tak jak przed rokiem.

Rozmawiając o spotkaniach na szczycie tabeli, to ostatni mecz Pogoń 04 Szczecin - Wisła Krakbet Kraków mnie osobiście rozczarował. To nie tyle Wisła zagrała tak dobrze, co Pogoń bardzo słabo. Jeśli zespół mający aspiracje do zdobycia tytułu mistrza Polski nie trafia kilkukrotnie z paru metrów do bramki to trudno liczyć na sukces. Doświadczeni zawodnicy z kilku metrów "ładowali bomby" wprost w Kamila Dworzeckiego, zamiast pocelować po rogach i doprowadzić do remisu. Rozumiem, że to stres meczowy itp. itd., ale po tym poznaje się Mistrza, jak potrafi się wykorzystać słabości i skutecznie punktować rywali.

Poniedziałkowy mecz Wisła - Rekord był dobrą wizytówką futsalu. Świetnie zaprezentował się Krystian Brzenk, który był pierwszoplanowym bohaterem spotkania. Czegoś takiego nie można powiedzieć o Błażeju Korczyńskim, który nieco "pomógł" Rekordowi w zdobywaniu bramek, choć paradoksalnie grał całkiem niezły mecz. I w takich chwilach zawsze pojawia się pytanie, czy grający trener w zespole "walczącym o najwyższe trofea jest właściwą opcją? Jeśli Wisła nie zdobędzie "majstra”, to przy takim budżecie, swobodzie doboru kadry, jeden tytuł Mistrza w ciągu czterech ostatnich sezonów wygląda naprawdę skromnie.

W ogóle dziwna sytuacja, kiedy w bezpośrednich spotkaniach trójki pretendentów do złotego medalu wygrywają zespoły grające na wyjeździe. Czyżby presja w domu wpływa na psychikę piłkarzy? Źle to świadczy o odporności zawodników, źle to świadczy o przygotowaniach trenerów. Nadarza się okazja dla psychologów, tacy specjaliści funkcjonują już w zawodowym sporcie.

Popularną wymówką trenerów, działaczy i zawodników jest "dzisiaj zabrakło nam szczęścia". Nie ma czegoś takiego jak "szczęście". Jest brak umiejętności, a przede wszystkim zachowania zimnej krwi w sytuacjach wymagających błyskawicznego "piłkarskiego myślenia". Jedni zawodnicy to potrafią w miarę regularnie, inni nie, bądź dużo rzadziej.

Mój zespół będzie miał tą przyjemność, żeby spotkać się w trzech ostatnich spotkaniach z trójką głównych pretendentów do mistrzostwa (Pogoń w Szczecinie, Rekord i Wisła w Chojnicach), tak więc nadarza się okazja do pokolorowania medali. Chcemy też udowodnić, iż jest w zespole  "duch" drużyny, która zdobyła srebrne medale zaledwie rok temu i powalczyć o 5-6 miejsce w tabeli.

W sobotę gościłem na hali przy ul. Startowej w Gdańsku, gdzie odbył się pojedynek na szczycie pierwszoligowej tabeli Vamos Gdańsk - Red Dragons Pniewy (zobacz skrót z meczu).  Na plus można zaliczyć fajną atmosferę, było sporo publiczności z flagami i dopingiem. A sam mecz był z cyklu "kto pierwszy strzeli, ten wygra". Najlepsi na parkiecie obaj (a nawet trzej) bramkarze, Michał Michaliszyn, jego zastępca Mateusz Bucholc oraz Maciej Foltyn naprawdę pokazali wysoką klasę. Spotkanie bardzo wyrównane, bramki padły w samej końcówce zawodów, obie drużyny bały się zaatakować i nastawiły się na grę defensywną. Ale najlepszą obroną jest atak, tak zawsze przemawiał pięściami Mike Tyson. Rzucić się i zagryźć, niestety dla piękna futsalu mogliśmy podziwiać skomasowaną obronę. Niemniej jednak ciekawe spotkanie, które zwycięsko zakończyły "Czerwone Smoki". Tylko cud teraz może sprawić, iż Pniew zabraknie w Ekstraklasie. I bardzo dobrze, iż po dwuletniej przerwie futsal powróci do tego miasta, tam zawsze była wspaniała atmosfera i klimat do rozwoju futsalu. Analogiczna sytuacja do Chojnic, gdzie "Czerwone Diabły" po dwóch sezonach nieobecności w Ekstraklasie powróciły w miejsce Holiday.

A będąc jeszcze w klimatach pierwszoligowych to sposób w jaki FC Toruń straciło punkty w meczu z Unisław Team PBDI, to słowo "frajerstwo" jest zbyt słabym określeniem (zobacz skrót z meczu). Unisław to zespół z ostatniego miejsca w tabeli, a drużyna FC po kilkunastu minutach prowadziła już 3:0. Torunianie przed sezonem z racji posiadania wielu zawodników i działaczy z ekstraklasowym doświadczeniem wydawali się być pewnym i jedynym faworytem do awansu. A tu co kolejkę gubią punkty, rozdając je na prawo i lewo jak pierniki na rynku turystom. Wydaje mi się, że coś tam jest "nie halo" wewnątrz drużyny. Szkoda, bo Toruń zasługuje na powrót do Ekstraklasy.

A na koniec krótka historyjka z przeszłości, którą będą kończył każdy felieton. Sezon 2006/07, Łęczyca - trening Hurtapu, w którym często brał udział prezes Wiktor Napióra. Gra w "dziadka", prezes wali z czuba i trafia Krzyśka Jasińskiego w głowę i wrzeszczy "Jasiek, wchodzisz!!!"

Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS